1.06.2015

100) Szkoda

                Wszystkim przez chwilę wydawało się, że wszystko wróciło do normy. Mylili się i to bardzo. Faktycznie, tego dnia gdy uczniowie Hogwartu wrócili do domu, Tonks wydawała się być taka jak dawniej, ale to była jedynie dobrze zagrana rola. Jednak już w następnych dniach nie dało się zobaczyć na twarzy Nimfadory uśmiechu.
                Nie wróciła do bezczynnego leżenia w łóżku, nie płakała już całymi dniami, ubrania Remusa schowała głęboko pod poduszką, zdarzało jej się nawet coś zjeść. Próbowała zapomnieć. Ale zapominanie okazało się być jeszcze trudniejsze niż rozpamiętywanie. Jednak Szalonooki miał rację, wszedł jej na ambicję i uświadomił parę spraw. Tonks nie była słaba. Nie mogła taka być, ale nie była na tyle silna by cały czas udawać zadowoloną, tak jak to zrobiła na King’s Cross. Rozmowa z Remusem zbyt wiele ją kosztowała i nie potrafiła założyć po raz kolejny uśmiechniętej maski.
                Jej rodzice z ulgą przyjęli fakt, że ich córka coraz częściej opuszczała swój pokój. Co prawda z rzadka, ale nie spodziewali się nawet tego. Czasami wymieniała z nimi kilka nic nieznaczących zdań, a potem skrywała się w swoich czterech ścianach albo wychodziła gdzieś. Tedowi i Andromedzie trudno było cieszyć się z takiego obrotu spraw, ale nie wiedzieli co zrobić by ich Dora czuła się jeszcze lepiej. Nikt tego nie wiedział, tak samo jak nikt nie wiedział co było powodem jej zachowania. Pozostawały im jedynie domysły…
                Nimfadora starała się funkcjonować, nie normalnie ale jakkolwiek, bo nie wyobrażała sobie by jej świat wrócił do normy. Jednak wierna swojemu postanowieniu, starała się zapełnić swój czas byle jakimi czynnościami, by nie mieć chwili na rozpamiętywanie i zapomnieć.
- Byłam ostatnio w Ministerstwie. – powiedziała. – Wiem jak to głupio brzmi… Kiedyś bywałam tam codziennie, ale w ciągu tego roku miałam tyle wolnego. Chyba nawet już zapomniałam jak się tam pracuje. Znowu dali mi zwolnienie, twierdzą, że musze zregenerować siły zanim dostanę jakąś misję. Mówią tak jakby w ogóle jakiś misje mi powierzali. Chociaż stary Knot podał się do dymisji i wybiorą nowego Ministra Magii, może on coś zmieni i będzie inaczej. Zastanawiam się czy nie zrezygnować z pracy. Wiesz, niby to było moje marzenie, ale chyba mi przeszło. Może oddałabym się całym sercem Zakonowi? To by chyba było najlepsze zważywszy na to co niedługo pewnie się wydarzy. Muszę powiedzieć, że tylko przy tobie czuję się swobodnie. – westchnęła  ciężko. – Jestem żałosna… Powinieneś teraz zaprzeczyć. Nie… to by nie było w twoim stylu.
                Mogłoby się wydawać, że Nimfadora popadała w obłęd, ale jedyna osoba, z którą rozmawiała, choć trudno to było tak nazwać, był Black. Tak, ten sam nieprzytomny Black o bladej twarzy, który leżał w Mungu na oddziale urazów pozaklęciowych. Tonks odwiedzała go wyjątkowo często i spędzała dużo czasu w jego sali. Siadywała wówczas przy jego łóżku i mówiła.
- Rodzice strasznie się przejmują. To aż wkurzające… Jakby człowiek nie mógł mieć swoich problemów. – prychnęła. – Chociaż… Szkoda mi ich. Wystarczy, że ja cierpię, prawda? Oni nie powinni tego odczuwać, a jednak. Ale koniec o moich problemach… Pogadajmy o czymś innym. Wiesz, że musimy zmienić Kwaterę? Dumbledore uważa, że teraz, kiedy tutaj leżysz, Bellatrix może przejąć część praw do Grimmauld Place. Możliwe, że ona o tym nie wie, ale… Trzeba było się wynieść. – Nimfadora przełknęła głośno ślinę na wspomnienie o swojej ciotce. – Obiecuje ci Syriuszu, że się zemszczę. Zemszczę się za naszą dwójkę. Ona już nigdy nas nie skrzywdzi.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale odwiedziny się skończyły. – oznajmiła otyła pielęgniarka, która zajrzała do sali, w której leżał Black. Personel szpitala często musiał wypraszać Tonks, która siedząc przy swoim kuzynie, traciła poczucie czasu.
- Muszę już iść, ale przyjdę niedługo. – szepnęła i uścisnęła bezwładną dłoń kuzyna. Opuściła pomieszczenie w milczeniu. Chciała wyminąć Charles’a, który pełnił po raz kolejny wartę przy Syriuszu, ale nie było to takie łatwe.
- Cześć, Tonks. – przywitał się jej partner zawodowy.
- Cześć, Carl. – mruknęła markotnie.
- Ostatnio pomyśleliśmy z Hestią, że może wpadłabyś do nas na obiad. Dawno nie mieliśmy okazji, żeby tak po prostu usiąść i pogadać. – stwierdził z wesołym uśmiechem na twarzy.
- Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł.
- Daj spokój, Tonks. Stęskniliśmy się za tobą i chcielibyśmy…
- Wybacz, ale muszę już iść. – stwierdziła Dora i wyminęła przyjaciela, czując jak robi się jej niedobrze.
***
                Podsunęła jej talerzyk z ciastem, które przyniosła, pod sam nos, zmuszając ją tym samym do jedzenia go. Wiedziała, że Tonks uwielbia szarlotkę i myślała, że nie będzie potrafiła odmówić sobie tych łakoci.
- No to opowiadaj co tam u ciebie. – zagadnęła kuzynkę Laura. Nimfadora wbiła spojrzenie w spory kawałek ciasta i westchnęła.  – Przestań, musisz się komuś wygadać. Zapewniam cię, że będzie ci lepiej.
- Marnujesz tylko swój czas. – mruknęła Tonks, maltretując szarlotkę łyżeczką.
- Widujemy się za rzadko, żebyś mogła mówić, że rozmową z tobą marnuje swój czas. – Laura pozostawała nieugięta.
- Naprawdę nie ma o czym gadać. – westchnęła Dora. – Mogłabyś teraz być z Derekiem, a nie tu. To by wszystkim wyszło na dobre.
- Nie jestem już z Derekiem. – stwierdziła nagle Laura, a Tonks po raz pierwszy od kiedy się spotkały spojrzała na nią. – Rozstaliśmy się, a właściwie to ja to skończyłam…
- Dlaczego?
- Serio się pytasz? Chciałam mu powiedzieć o tym kim jestem, ale… On jest mugolem, Tonks, a śmierciożercy mogą teraz być wszędzie. Muszę go chronić, a będąc z nim tylko go narażałam.
- Myślałam, że się kochacie. – powiedziała Tonks.
- Bo tak jest, ale nie możemy być razem. Zrobiłam to dla jego dobra.
***
                Przyglądał się jak Albus Dumbledore rozgląda się po jego domu. Dyrektor swoją osobą onieśmielał Remusa, a spojrzenie jego niebieskich oczu sprawiało, że Lupinowi robiło się wstyd. Właściwie nie wiedział czemu, ale gdy tylko Dumbledore podnosił na niego swój wzrok, miał wrażenie jakby widział w nim rozczarowanie jego osobą. Był przekonany, że nie umknęły uwadze dyrektora butelki Ognistej Whisky, które nieumiejętnie schował za kanapą, a także jego wczorajszy stan. Miał też niemiłe przeczucie, że starzec zatrzymał wzrok na rzeczach Tonks, które leżały w kącie.
- Stwierdziłem, że musimy porozmawiać na spokojnie jeszcze raz. – oznajmił Dumbledore, siadając na jednym z foteli. – Nasza ostatnia rozmowa była dość pośpieszna i nieco chaotyczna.
- Skoro profesor tak uważa. – zgodził się z nim Lupin i usiadł naprzeciw niego.
- Remusie, wiem, że jesteś oddany naszej sprawie całym sercem, ale nie chcę wymagać od ciebie zbyt wiele. – zaczął dyrektor. – Twoja sytuacja nie wygląda najlepiej teraz. Z pewnością rozpoznano cię w departamencie i doniesiono o tym Voldemortowi. Z pewnością wie o tym i Greyback, a to nie wróży twojej misji pomyślności.
- Zastanawiałem się ostatnio nad tym… - odezwał się Remus. – Ale nic nie wymyśliłem. Teraz… Bywałem tam tak rzadko i tak krótko, że Greyback domyśli się, że go śledziłem. Chociaż nie wychodziło mi to najlepiej... Wiem, że teraz nasze spotkanie nie będzie należeć do miłych i moje wytłumaczenie będzie musiało być silne.
- Jestem pewien, że uda ci się coś wymyśleć. Nie mogę ci w tej kwestii niczego narzucić. Jeżeli ty ją wymyślisz, będzie bardziej wiarygodna, a to da nam jakąś przewagę. – stwierdził Dumbledore, gładząc się po srebrzystej brodzie. – Musisz to dobrze rozegrać, Remusie. Oni muszą ci uwierzyć. Wykorzystaj wszystko. Powtarzam wszystko co może cię przybliżyć do celu. Voldemort ma władzę nad tymi ludźmi, nawet jeżeli oni o tym nie wiedzą. Tu już nie chodzi o naszą sprawę, Remusie. Możesz ocalić niewinne istnienia.
- Wiem, profesorze. – Remus pokiwał głową ze zrozumieniem. – Jednak muszę to dobrze wszystko zaplanować. Dlatego potrzebuję tego czasu zanim wyjadę.
- Rozumiem, więc nie każę ci wyjeżdżać od razu. Musisz pozałatwiać swoje sprawy.
- Akurat wszystko chyba już skończone. – westchnął Lupin.
- Rozstania są trudne, ale wrócisz. Nic nie musi się kończyć. – stwierdził, próbując go pocieszyć Dumbledore.
- Fakt, ale do niektórych spraw nie ma już powrotu. Nic mnie tu nie trzyma i nawet chyba się cieszę z tej misji. – mruknął markotnie.
- Czy Nimfadora wie o twoim wyjeździe? – spytał nagle dyrektor, a Remus pobladł. Czy to możliwe żeby wiedział o nich? Lupin nie odpowiedział. – Wydawało mi się, że ty, Nimfadora i Syriusz byliście bardzo blisko. W głębi serca liczyłem na to, że wasza dwójka będzie się wspierać po tym co się wydarzyło.
- Tak… wspieraliśmy się. – burknął i mimowolnie spojrzał w stronę gdzie stały jej rzeczy. – Ale już się pozbieraliśmy po tym wszystkim i nie potrzebujemy pocieszeń.
- Rozumiem. – Profesor wstał i rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. – Szkoda.
***
                TONKS DO JASNEJ CHOLERY!
Czemu nie odpisujesz na moje listy?! Czemu nie odpisujesz na niczyje listy?! Co się z tobą dzieje?! Wysłałam do ciebie pięć listów, Charlie wysłał dwa, a ty nie odpowiedziałaś na ani jeden. Myślałam, że może coś jest na rzeczy i napisałam do Tomsonów.
Dlaczego nie napisałaś mi o tym co się stało?! Nie rozumiem jak mogłaś nie wysłać mi wiadomości o bitwie, jak Moody mógł nie powiadomić Franczesca. Przecież we Włoszech On również ma swoich zwolenników. To mogło się źle skończyć! Ale nie to jest istotne…
Hestia napisała mi, o tym co stało się Syriuszowi. Merlinie, Tonks tak mi przykro! Napisała mi też, że Bellatrix wysłała cię do Munga… Myślałam, że dostanę zawału!
Zresztą nie ma co o tym pisać… Przyjeżdżam niedługo i mam gdzieś co ty o tym myślisz!

                                                                                                                                             Sara

8 komentarzy:

  1. Przeczytałam fragment z Laurą i aż jęknęłam. Ona też? Biedny Derek. Kiedy oni się zorientują, że w takiej sytuacji trzeba właśnie korzystać z tych krótkich chwil miłości. Wystarczy spojrzeć na naszych powstańców - brane na prędko śluby dawały początek małżeństwom, które nie rozpadały się przez dziesięciolecia.
    Dumbledore był stanowczo zbyt łagodny. Nie jak na niego, ale zważywszy na sytuację, której jest świadkiem. W końcu to Dumbledore jest orędownikiem miłości ponad wszystko. Powinien zainterweniować.
    Pozdrawiam
    PS. Sprawdź maila
    PPS. Zapraszam do mnie. Rozdział czeka od piątku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak... Laura też rozstała się z Derekiem dla jego dobra. Chociaż z trochę innych powódek niż Remus. On uważa, że nie zasługuje na Tonks i że będzie z nim nieszczęśliwa. Laura natomiast kocha Dereka i chciałaby z nim być, wie że mogliby razem wieść szczęśliwe życie, ale boi się, że śmierciożercy mogą go znaleźć i zabić.
      Dumbledore zazwyczaj jest łagodny, taka jego natura. Orędownik miłości, ale również człowiek wielkiego rozumu. Interweniuje na swój sposób.

      Usuń
  2. Od zawsze zmierzam się z ogromnym dylematem - kochać cię czy nienawidzić? Serio! Z jednej strony jesteś wspaniała, piszesz nieziemsko i tworzysz takie cudowne rzeczy, że aż ci zazdroszczę, ale... Bywają momenty, że po prostu mam ochotę odnaleźć twój adres, przyjechać tam i cię udusić!
    No tak, nie znoszę cię za to co zrobiłaś Tonks i Remusowi! To potworne! Nie masz serca! Ale i tak cię kocham... <3
    Nie możesz być taka okrutna, że rozdzieliłaś Laure i Dereka. To okropne! Czemu istnieją takie osoby jak Remus i Laura? Głupota w miłości jest obezwładniająca... I zgadzam się, że Dumbledore powinien to jakoś Lupinowi wyłożyć, ale nie tak bezpośrednio...
    Czekam na więcej! Mam nadzieję, że dodasz rozdział w sobotę albo niedzielę. Mi też może się uda! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahahahahaha! Może zaoszczędzę ci kłopotu i sama podam ci mój adres?! Chociaż nie. Pewnie tyle ludu by się wtedy zjechało, żeby urwać mi łeb i zakończyć moje życie. Przepraszam za okrucieństwo wobec bohaterów (chociaż nadal sądzę, że nie ma za co c;).
      Miłość to głupota - ta piękna odmiana głupoty.
      Ja też cię kocham! <3 Nawet jeżeli dodajesz rozdziały tak rzadko... :c

      Usuń
  3. A ja wręcz przeciwnie nie jestem rozczarowany twoją brutalnością wobec bohaterów. Zachwyciła mnie postawa Tonks wobec Syriusza. To takie paradoksalne, że kiedy Black "żył" (wiem, że nadal żyje) ona nie miała czasu na rozmowę z nim, a teraz jest on jedyną osobą z którą ona szczerze rozmawia. Nie mogę się doczekać, aż wyślesz Remusa do lasu i będzie on skazany na towarzystwo Meg, którą kocham. Brakuje mi jej strasznie i liczę, że niedługo znowu się pojawi.
    Ja też oczekuję kolejnego rozdziału i to jak najszybciej, ale ja pewnie nie dodam u siebie tak szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wiem, że ty rozczarowany nie jesteś. Teddy Lupin słynie ze swojej bezpośredniości, brutalności i tekstów dla starszych czytelników. Wydaje mi się, że im więcej zagmatwam w życiu moich bohaterów tym bardziej podoba ci się moje opowiadanie.
      Też mnie śmieszy to, że kiedy Syriusz jest nieprzytomny, jego relacja z Tonks staje się silniejsza.
      Już niedługo wyślę Lupina do lasu i już niedługo pojawi się Meg.
      DODAWAJ TE ROZDZIAŁY SZYBCIEJ!!!

      Usuń
  4. O święty Salazarze, już tyle czasu minęło od dodania rozdziału? A ja się zbieram i zbieram, żeby skomentować, wstyd! To wszystko przez nauczycieli. Za bardzo człowieka stresują ocenami.
    Cóż mogę napisać, co nie zostało jeszcze napisane? Cóż, zgadzam się ze Słodką Wariatką. W obu sprawach - ludzie powinni cieszyć się sobą w czasie tej wojny, a nie zamartwiać tym, że "śmierciożercy są wszędzie". Zwariować można, jak się cały czas martwi i martwi.
    Dumbledore, który tak spokojnie ocenił relację Remus-Tonks naprawdę zastanawia. Ten, jak już nazwała go Słodka Wariatka, "orędownik miłości" powinien zdecydowanie bardziej interweniować. Chyba, że wie, że z Remusem się w tej sprawie prędko nie dogada, i chce go wysłać do wilkołaków, żeby ten sam sobie wszystko przemyślał... przebiegłe... sama wpadłam na to dopiero w trakcie pisania komentarza!
    Zgadzam się również z Vivian, tylko że ja udusiłabym cię raczej z tego powodu, że twoje rozdziały kończą się stanowczo za szybko! Człowiek tak płynnie leci przez tekst i nagle BUM! Koniec. Szkoda...
    Z Teddym zgadzam się również. O tym, że czasem trzeba mieć w życiu pod górkę już pisałam, więc nie będę się powtarzać. Mam do tego i tak zbyt wielkie skłonności ;) Relacja Tonks-Syriusz bardzo mi się podoba, uwidacznia również jaka Tonks jest samotna, może trochę przygnieciona tym wszystkim? Cóż, czekam na rozwinięcie tego wątku ;) Ale Syriusz się obudzi, prawda? Obudzi się niedługo?
    Na Remusa w lesie czekam również. Ciekawi mnie, jak poprowadzisz dalej relację Meg-Remus, oj bardzo, bardzo...
    List Sary - a szczególnie nagłówek - bardzo mi się podobał. Też bym się zdenerwowała, jakbym była tak niedoinformowana! Właściwie, powiem więcej, ja często się tak denerwuję, jak pewna osoba mnie nie informuje... Mniejsza.
    Ogólnie: rozdział mi się bardzo podobał. I czekam na następny. I chyba nawet przemogłam się do komentowania. Jesteś pierwszą osobą, której udało się zmusić mnie do napisania paru słów pod swoim dziełem ;) Pisałam to już wcześniej? Możliwe, jak już zaznaczyłam, zdarza mi się powtarzać...
    A tak z zupełnie innej beczki: udzielasz się może w jakiejś szablonarni? Widziałam Twój szablon na blogu, którego linka podałaś mi parę rozdziałów temu, i chyba jeszcze na jakimś, a ja i grafika komputerowa... cóż, nie. To fatalne połączenie...
    Ms. Darkness

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No czekałam na twój komentarz i czekałam, aż się w końcu doczekałam! Nauczyciele to istoty straszne, które żywią się naszym wolnym czasem.
      Ludzie rzadko robią to co powinni, prawie że nigdy. Fakt faktem śmierciożercy są wszędzie i Zakon niedługo zacznie działać prężnie, co odbije się na życiu osobistym wielu jego członków. Pytanie tylko w jaki sposób to się odbije?
      Bingo, skarbie! Dumbledore ma łeb i umie skłonić do czegoś niewiele mówiąc.Ale zapewniam, że odegra rolę w łączeniu Tonks i Remusa.
      Tonks jest bardzo samotna, bo akurat tak się złożyło, że osoby, które mogłyby jej pomóc, są albo daleko, albo są nieprzytomne, albo są Remusem Lupinem.
      Nie wiem czy Syriusz się obudzi. Znaczy wiem, ale nie powiem xD
      BUAHAHAHAHAHAHA! Jestem taka okrutna!
      Tylko proszę nie denerwuj się na mnie, skoro masz do tego takie skłonności.
      Dobrze, że przemogłaś się do komentowania. Nie masz za co dziękować! ;)
      Nie, nie udzielam się w żadnej szabloniarni. Uważam, że nie jestem na tak zaawansowanym poziomie jak inne szabloniarki. Szablony robię dla siebie, Vivian, Teddy'ego i Wariatki. Jeżeli chcesz dołączyć do tego zacnego grona to napisz do mnie - alohomoratej@gmail.com
      Jakiś czas temu też myślałam, że grafika to czarna magia! :)

      Usuń