Każdy
kolejny dzień był wyczekiwaniem na to czego tak bardzo się bali. Kingsley
pojawił się dzień po zniknięciu Dumbledore’a i wyjaśnił wszystkim jak to
wyglądało, o wiele bardziej szczegółowo niż zrobił to sam zainteresowany i ponarzekał
trochę, na to, że został ogłuszony przez dyrektora.
Niestety
kolejny tydzień nie przyniósł żadnych niepokojących zjawisk. Nimfadora bała
się, że może źle odczytała sygnały Dumbledore’a. Miodem na jej przerażone,
kołaczące serce był list od Sary.
Kochana Tonks,
Wszystko u nas w
porządku, mam nadzieję, że u Ciebie też. Twój list bardzo mnie zaniepokoił, nic
się nie stało prawda? Wróciliśmy do Włoch i już zatęskniłam z Londynem. Nasz
dzidziuś już zaczyna się kręcić i wydaje mi się, że pojawi się na świecie
wcześniej niż to było w planach. Jak tylko będziemy mogli i sytuacja nam na to
pozwoli, przyjedziemy do ciotki Dory pokazać naszą pociechę.
Nie wiem czy wiesz,
ale wkrótce pojawi się też nowy potomek familli Lucattelich. Tak, Es jest w
ciąży. Napisała nam o tym dopiero w tym tygodniu. Jak widać nie próżnowali w
noc poślubną.
Jeszcze raz cię
przepraszam za… No wiesz, za to wszystko!
Twoja
Sara
- Myślisz, że to dlatego byli tacy
szczęśliwi na zebraniu? – spytała Remusa, kiedy po raz kolejny siedzieli u
niego w sypialni, a ona znowu trzymała głowę na jego kolanach. Ostatnio coraz
częściej przychodziła tylko po to by mu poprzeszkadzać. Czuła się głupio, bo była
w stanie wręcz dotknąć tego namacalnego spięcia jakie rodziło się za każdym
razem między nią, a Remusem. Lubiła spędzać z nim czas, ale jednak coś się
zmieniło i nie czuła się już przy nim tak swobodnie jak to było zawsze.
- Wiadomość o dziecku na pewno wprawiła
ich w cudowny nastrój i żadna wojna nie odebrałaby im tego uczucia. –
stwierdził Remus i westchnął smutno.
- Ciekawe czy kiedyś będę miała
dziecko. – zaczęła się zastanawiać na głos Dora.
- Z pewnością.
- Tak, ale do tego potrzebowałabym
jeszcze partnera, a takiego jak widzisz nie ma. – zaśmiała się krótko i
westchnęła przeciągle.
- A wy co? Już planujecie dziecko? –
zaśmiał się Syriusz, który stał w progu i spoglądał na nich z uśmiechem.
- Bardzo zabawne. – sarknęła Nimfadora,
podnosząc się do pozycji siedzącej. – Sara mi właśnie napisała, że Estera i
Giuseppe spodziewają się dziecka.
- Według mnie to bezmyślne. –
stwierdził Black. – Szukam Stworka, nie widzieliście go?
- Nie, ale pomogę ci go poszukać. –
zaoferowała się Dora. – A ty Remusie zrób herbatę.
- Jak sobie życzysz. – pokręcił głową z
dezaprobatą Lupin i wszyscy wyszli z sypialni Remusa. Tonks i Syriusz ruszyli
schodami na górę.
- Czemu tak uważasz? – spytała go po
drodze, a kiedy spojrzał na nią pytająco, wywróciła oczami. – No dlaczego
uważasz, że zachodzenie w ciąże jest bezmyślne?
- Nie twierdzę, że zachodzenie w ciąże
jest bezmyślne. Uważam, że zachodzenie w ciąże w czasie wojny jest bezmyślne. –
sprostował Łapa.
- Ale przecież to cudowne. Móc być
rodzicem, zajmować się dzieckiem… Lily i James też tego doświadczyli.
- I uważasz, że im tego nie wytknąłem?
– zapytał i uśmiechnął się smutno. Przeszukali całe piętro, ale nie udało im
się znaleźć Stworka. Już mieli wspinać się na wyższe piętro, kiedy dobiegł do
nich Remus, sapiąc ciężko.
- Remusie, co się stało? – spytała
przestraszona Tonks.
- Harry. – wydyszał z trudem. – Harry w
kominku.
Syriusz
i Tonks spojrzeli na siebie, a potem znowu na Lupina i cała trójka rzuciła się
biegiem do kuchni. Remus wbiegł pierwszy, a Syriusz za nim, Tonks zatrzymała
się w progu oddychając ciężko. Łapa odrzucił swoje przydługie, czarne włosy z
twarzy i opadł na kolana przed kominkiem, tak żeby być na równi z głową
Harry’ego, która wydobywała się z kominka. Dora zobaczyła ulgę na strapionej
twarzy chłopaka, gdy zobaczył Blacka.
- O co chodzi? – zapytał niecierpliwie
Syriusz. Remus również uklęknął obok nich, patrząc niepewnie na Pottera. – Nic
ci nie jest? Potrzebujesz pomocy?
- Nie… nie chodzi o to… Chciałem tylko
pogadać o… o moim ojcu… - powiedział na wydechu Harry. Łapa i Remus wymienili
zaskoczone spojrzenia, a chłopak wpatrywał się w nich wyczekująco. – Miałem
niedawno lekcje ze Snapem i… no zajrzałem do jego myślodsiewni. Byłem świadkiem
jego wspomnienia, z waszej piątej klasy po SUMach. Wtedy jak mój tata… jak on i
Snape… i nie wiem co myśleć. – wydukał Harry. Nikt się nie odezwał. Dorze
zrobiło się żal Harry’ego, uświadomiła sobie właśnie jak bardzo tęsknił za
swoim ojcem. Lupin westchnął i powiedział cicho:
- Nie chciałbym, żebyś oceniał swojego
ojca po tym, co zobaczyłeś, Harry. On miał tylko piętnaście lat…
- Ja też mam piętnaście lat!
- Posłuchaj, Harry. – odezwał się
Syriusz wyjątkowo ojcowskim tonem. – James i Snape znienawidzili się od
pierwszej chwili, kiedy się zobaczyli. To był tylko jeden z wielu epizodów,
rozumiesz? Myślę, że James miał to wszystko, czego tak pragnął Snape… cieszył
się popularnością, świetnie grał w quidditch, był naprawdę dobry we wszystkim.
A Snape był tylko małym dziwakiem, który nie widział świata poza czarną magią…
podczas gdy James… choć Mozę wydaje ci się, że było inaczej… James zawsze
nienawidził czarnej magii.
- Tak, ale zaatakował Snape’a bez
żadnego powodu, tylko dlatego… no, tylko dlatego, że… że ty się nudziłeś. –
powiedział z żalem Harry.
- Wcale nie jestem z tego dumny! –
odezwał się szybko Syriusz, ale Tonks wiedziała, że to nie była do końca prawda,
a jedynie próba uspokojenia Harry’ego. Remus też tak uważał, bo spojrzał z
ukosa na Łapę i rzekł:
- Harry, musisz zrozumieć, że twój
ojciec i Syriusz byli najlepsi we wszystkim… wszyscy ich uwielbiali… a jeśli
nawet czasami trochę ich poniosło…
- Chcesz powiedzieć, jeśli czasami byli
małymi zarozumiałymi dupkami. – przerwał mu
Syriusz. Lupin uśmiechnął się, ale Harry nie dał się udobruchać.
- Wciąż sobie mierzwił te włosy. -
jęknął zbolałym głosem, a Syriusz i Lupin parsknęli niepohamowanym śmiechem.
- Już zapomniałem, że miał taki
zwyczaj. – powiedział z wręcz namacalną czułością Łapa.
- Bawił się zniczem? – zapytał żywo,
jak nigdy, Remus.
- Tak. – odpowiedział Harry,
spoglądając dziwnie na swoich rozmówców. Tonks również uśmiechnęła się
delikatnie, wyobrażając sobie tą trójkę, Syriusza, Remusa i Jamesa w czasach
Hogwartu. – Pomyślałem sobie, że zachowuje się trochę jak kretyn.
- Nie przeczę! – zgodził się Łapa. –
Wszyscy byliśmy kretynami! No… może prócz Lunatyka.- dodał, spoglądając na
Lupina, ale ten pokręcił głową.
- Czy kiedykolwiek powiedziałem wam,
żebyście zostawili w spokoju Snape’a? Czy stać mnie było na to, żeby wam
powiedzieć, że przeginacie? – zaczął wytykać swoje błędy, a Tonks wywróciła
oczami i pomyślała: „Jak zwykle.”
- No wiesz, czasami trochę nam było
wstyd przed tobą… A to już coś… - zażartował Syriusz, próbując rozładować
atmosferę, ale nie udało mu się to.
- I wciąż zerkał na te dziewczyny nad
jeziorem z nadzieją, że na niego patrzą! – ciągnął z uporem Harry,
najwidoczniej chcąc powiedzieć wszystko, co mu leżało na sercu.
- Och, zgoda, zawsze robił z siebie
głupka, kiedy w pobliżu znalazła się Lily. Wzruszył ramionami Syriusz. – Nie
mógł się powstrzymać, żeby nie robić z siebie przedstawienia, gdy tylko ją
zobaczył.
- Jak to się stało, że za niego wyszła?
– zapytał Harry zbolałym głosem. – Ona go nienawidziła!
- To nieprawda. – zaprzeczył Syriusz.
- Zaczęła z nim chodzić w siódmej
klasie. – powiedział Remus.
- Kiedy James trochę zmądrzał. –
dopowiedział Black.
- I przestał rzucać na ludzi zaklęcia
tylko dla zabawy. – dodał Lupin.
- Nawet na Snape’a? – zapytał Harry, a
Remus i Łapa spojrzeli na siebie skrępowani.
- No wiesz….- zaczął niezręcznie Remus.
– Snape to szczególny przypadek. To znaczy… nigdy nie przeoczył okazji, by przekląć
Jamesa, więc trudno oczekiwać, by James puszczał mu to płazem, prawda?
- I mama nie miała nic przeciwko temu?
– zdziwił się chłopak.
- Prawdę mówiąc, niewiele o tym
widziała. – stwierdził Syriusz. – Nie wyobrażasz sobie chyba, że James zabierał
Snape’a na randki z twoją matką i w jej obecności miotał na niego klątwy,
prawda?
Nimfadora
zauważyła, że Syriusz zmarszczył czoło, widząc, że Harry wciąż nie jest
przekonany, a Tonks wcale się temu nie dziwiła.
- Posłuchaj, twój ojciec był moim
najlepszym przyjacielem. I był dobrym człowiekiem. Mnóstwo ludzi zachowuje się
bardzo głupio, gdy ma piętnaście lat. Wyrósł z tego.
- No dobrze. – mruknął Harry. – Ale
nigdy nie sądziłem, że będzie mi żal Snape;a.
- Skoro już o tym mowa – rzekł Lupin,
między jego brwiami pojawiła się mała zmarszczka, którą Tonks tak lubiła u
niego – to jak zareagował Snape, kiedy odkrył, że to widziałeś?
- Powiedział mi, że już nie będzie mnie
uczył oklumentacji… - rzucił obojętnie Harry. – Jakby mi tym sprawił wielki
zaw…
- CO powiedział?! – krzyknął Syriusz, a
głowa Harry’ego aż podskoczyła w kominku.
- Mówisz poważnie, Harry? – zapytał z
troską Lupin.- Przestał udzielać ci lekcji?
- Tak. – odpowiedział Harry, widocznie
zaskoczony ich gwałtowną reakcją. – Ale nie ma się czym przejmować, nie zależy
mi, a mówiąc szczerze, nawet mi ulżyło…
- Pójdę tam zaraz i pogadam sobie ze
Snape’em! – oświadczył Syriusz i chciał wstać, ale Remus na całe szczęście go
powstrzymał.
- Jeśli już ktoś ma porozmawiać ze
Snape’em, to tylko ja!- powiedział stanowczo, a Dora w pełni go poparła.- Ale
Harry, przede wszystkim ty sam musisz pójść do Snape’a i powiedzieć mu, że pod
żadnym pozorem nie może przestać udzielać ci lekcji… Jak Dumbledore się dowie…
- Nie mogę mu tego powiedzieć, on mnie
zabije! – krzyknął wzburzony Harry. – Żebyście go widzieli, kiedy wróciliśmy z
myślodsiewni…
- Harry, nic nie jest tak ważne, jak
to, żebyś się nauczył oklumentacji. – powiedział z powagą Remus. – Rozumiesz
mnie? Nic!
- No dobrze, dobrze. – mruknął
skołowany Harry. – Spróbuję, ale to nie…
Zamilkł
nagle i rozejrzał się dookoła, próbując dostrzec coś niewidocznego dla
domowników.
- Czy to Stworek schodzi z góry?-
spytał Harry, a Remus i Syriusz spojrzeli na Tonks, która zaprzeczyła ruchem
głowy nic nie słysząc.
- Nie. – odrzekł Syriusz. – To musi być
ktoś z twojego końca…
- Muszę iść! – powiedział szybko Harry
i zniknął w mgnieniu oka.
- Coś tam się stało! – zawołał Syriusz
i zerwał się na proste nogi. – Muszę tam lecieć.
- Nie możesz. – zatrzymał go gwałtownie
Remus, przytrzymując mocno ramiona. – Dumbledore zakazał.
- Gdzieś mam zakazy Dumbledore’e! –
warknął Black.
- Łapo, on sobie poradzi. To Harry, on
zawsze sobie radzi. – zapewniła go Tonks uśmiechając się delikatnie.
DZIECKO! Tak, tak, tak! Niech planują. Oj no kiedy oni będą w końcu razem? Już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńRozmowa z Harry'm wydawała mi się bardzo podobna do książki, pomijając obecność Tonks,
Pozdrawiam
PS. Już nie będziesz poprawiać początkowych rodziałów?
Fakt zapomniałam dopisać, że rozmowa to fragment książki. Nie lubię ich wykorzystywać, ale nie można tych momentów wyciąć, prawda?
UsuńPoprawiam rozdziały, ale zamiast dodawać ich w zakładce po prostu edytuję rozdziały.
Znam ten ból, gdy trzeba przepisywać z książki. Ale jeszcze bardziej boli, gdy trzeba naginać książkę do swojego pomysłu.
UsuńPopieram Wariatkę! DZIECKO, TAK DZIECKO! Tu i teraz! Strasznie mnie zaczynasz wkurzać tym przeciąganiem... Teraz trzymasz ich w "Strefie Przyjaźni", potem pewnie długo, dłuugo zanim Tonks sobie uświadomi, że Remus to właśnie TEN, a na dokładkę dodasz nam liczne kłótnie i rozmowy, bo oni nie będą mogli być razem. OKROPNA!
OdpowiedzUsuńAle, ale... WRACAMY NA ZIEMIĘ! (a dokładniej to do rozdziału)
Co z tego, że rozdział przepisany? Ważne, że dałaś tu coś od siebie, prawda? Jasne, że tak! Ja mam ZAWSZE rację!
Fajnie, że państwo młodzi już się wzięli za robotę! Mimo, że wojna i te sprawy to jednak życie idzie dalej! No o reszcie nie będę się długo rozpisywał, bo wszyscy kochamy oryginały, a że dodałaś swoje trzy grosze to jeszcze lepiej!
Teraz czas na moje trzy grosze:
- W końcu się zmusiłem i coś napisałem, więc jak coś ten teges to ZAPRASZAM!
- Sprawdź maila! KONIECZNIE!
- Podkręć tempo, kochana!