13.12.2014

84) On zawsze sobie radzi

                   Każdy kolejny dzień był wyczekiwaniem na to czego tak bardzo się bali. Kingsley pojawił się dzień po zniknięciu Dumbledore’a i wyjaśnił wszystkim jak to wyglądało, o wiele bardziej szczegółowo niż zrobił to sam zainteresowany i ponarzekał trochę, na to, że został ogłuszony przez dyrektora.
           Niestety kolejny tydzień nie przyniósł żadnych niepokojących zjawisk. Nimfadora bała się, że może źle odczytała sygnały Dumbledore’a. Miodem na jej przerażone, kołaczące serce był list od Sary.
Kochana Tonks,
Wszystko u nas w porządku, mam nadzieję, że u Ciebie też. Twój list bardzo mnie zaniepokoił, nic się nie stało prawda? Wróciliśmy do Włoch i już zatęskniłam z Londynem. Nasz dzidziuś już zaczyna się kręcić i wydaje mi się, że pojawi się na świecie wcześniej niż to było w planach. Jak tylko będziemy mogli i sytuacja nam na to pozwoli, przyjedziemy do ciotki Dory pokazać naszą pociechę.
Nie wiem czy wiesz, ale wkrótce pojawi się też nowy potomek familli Lucattelich. Tak, Es jest w ciąży. Napisała nam o tym dopiero w tym tygodniu. Jak widać nie próżnowali w noc poślubną.
Jeszcze raz cię przepraszam za… No wiesz, za to wszystko!
                                                                                                                             Twoja Sara
- Myślisz, że to dlatego byli tacy szczęśliwi na zebraniu? – spytała Remusa, kiedy po raz kolejny siedzieli u niego w sypialni, a ona znowu trzymała głowę na jego kolanach. Ostatnio coraz częściej przychodziła tylko po to by mu poprzeszkadzać. Czuła się głupio, bo była w stanie wręcz dotknąć tego namacalnego spięcia jakie rodziło się za każdym razem między nią, a Remusem. Lubiła spędzać z nim czas, ale jednak coś się zmieniło i nie czuła się już przy nim tak swobodnie jak to było zawsze.
- Wiadomość o dziecku na pewno wprawiła ich w cudowny nastrój i żadna wojna nie odebrałaby im tego uczucia. – stwierdził Remus i westchnął smutno.
- Ciekawe czy kiedyś będę miała dziecko. – zaczęła się zastanawiać na głos Dora.
- Z pewnością.
- Tak, ale do tego potrzebowałabym jeszcze partnera, a takiego jak widzisz nie ma. – zaśmiała się krótko i westchnęła przeciągle.
- A wy co? Już planujecie dziecko? – zaśmiał się Syriusz, który stał w progu i spoglądał na nich z uśmiechem.
- Bardzo zabawne. – sarknęła Nimfadora, podnosząc się do pozycji siedzącej. – Sara mi właśnie napisała, że Estera i Giuseppe spodziewają się dziecka.
- Według mnie to bezmyślne. – stwierdził Black. – Szukam Stworka, nie widzieliście go?
- Nie, ale pomogę ci go poszukać. – zaoferowała się Dora. – A ty Remusie zrób herbatę.
- Jak sobie życzysz. – pokręcił głową z dezaprobatą Lupin i wszyscy wyszli z sypialni Remusa. Tonks i Syriusz ruszyli schodami na górę.
- Czemu tak uważasz? – spytała go po drodze, a kiedy spojrzał na nią pytająco, wywróciła oczami. – No dlaczego uważasz, że zachodzenie w ciąże jest bezmyślne?
- Nie twierdzę, że zachodzenie w ciąże jest bezmyślne. Uważam, że zachodzenie w ciąże w czasie wojny jest bezmyślne. – sprostował Łapa.
- Ale przecież to cudowne. Móc być rodzicem, zajmować się dzieckiem… Lily i James też tego doświadczyli.
- I uważasz, że im tego nie wytknąłem? – zapytał i uśmiechnął się smutno. Przeszukali całe piętro, ale nie udało im się znaleźć Stworka. Już mieli wspinać się na wyższe piętro, kiedy dobiegł do nich Remus, sapiąc ciężko.
- Remusie, co się stało? – spytała przestraszona Tonks.
- Harry. – wydyszał z trudem. – Harry w kominku.
                   Syriusz i Tonks spojrzeli na siebie, a potem znowu na Lupina i cała trójka rzuciła się biegiem do kuchni. Remus wbiegł pierwszy, a Syriusz za nim, Tonks zatrzymała się w progu oddychając ciężko. Łapa odrzucił swoje przydługie, czarne włosy z twarzy i opadł na kolana przed kominkiem, tak żeby być na równi z głową Harry’ego, która wydobywała się z kominka. Dora zobaczyła ulgę na strapionej twarzy chłopaka, gdy zobaczył Blacka.
- O co chodzi? – zapytał niecierpliwie Syriusz. Remus również uklęknął obok nich, patrząc niepewnie na Pottera. – Nic ci nie jest? Potrzebujesz pomocy?
- Nie… nie chodzi o to… Chciałem tylko pogadać o… o moim ojcu… - powiedział na wydechu Harry. Łapa i Remus wymienili zaskoczone spojrzenia, a chłopak wpatrywał się w nich wyczekująco. – Miałem niedawno lekcje ze Snapem i… no zajrzałem do jego myślodsiewni. Byłem świadkiem jego wspomnienia, z waszej piątej klasy po SUMach. Wtedy jak mój tata… jak on i Snape… i nie wiem co myśleć. – wydukał Harry. Nikt się nie odezwał. Dorze zrobiło się żal Harry’ego, uświadomiła sobie właśnie jak bardzo tęsknił za swoim ojcem. Lupin westchnął i powiedział cicho:
- Nie chciałbym, żebyś oceniał swojego ojca po tym, co zobaczyłeś, Harry. On miał tylko piętnaście lat…
- Ja też mam piętnaście lat!
- Posłuchaj, Harry. – odezwał się Syriusz wyjątkowo ojcowskim tonem. – James i Snape znienawidzili się od pierwszej chwili, kiedy się zobaczyli. To był tylko jeden z wielu epizodów, rozumiesz? Myślę, że James miał to wszystko, czego tak pragnął Snape… cieszył się popularnością, świetnie grał w quidditch, był naprawdę dobry we wszystkim. A Snape był tylko małym dziwakiem, który nie widział świata poza czarną magią… podczas gdy James… choć Mozę wydaje ci się, że było inaczej… James zawsze nienawidził czarnej magii.
- Tak, ale zaatakował Snape’a bez żadnego powodu, tylko dlatego… no, tylko dlatego, że… że ty się nudziłeś. – powiedział z żalem Harry.
- Wcale nie jestem z tego dumny! – odezwał się szybko Syriusz, ale Tonks wiedziała, że to nie była do końca prawda, a jedynie próba uspokojenia Harry’ego. Remus też tak uważał, bo spojrzał z ukosa na Łapę i rzekł:
- Harry, musisz zrozumieć, że twój ojciec i Syriusz byli najlepsi we wszystkim… wszyscy ich uwielbiali… a jeśli nawet czasami trochę ich poniosło…
- Chcesz powiedzieć, jeśli czasami byli małymi zarozumiałymi dupkami. – przerwał mu  Syriusz. Lupin uśmiechnął się, ale Harry nie dał się udobruchać.
- Wciąż sobie mierzwił te włosy. - jęknął zbolałym głosem, a Syriusz i Lupin parsknęli niepohamowanym śmiechem.
- Już zapomniałem, że miał taki zwyczaj. – powiedział z wręcz namacalną czułością Łapa.
- Bawił się zniczem? – zapytał żywo, jak nigdy, Remus.
- Tak. – odpowiedział Harry, spoglądając dziwnie na swoich rozmówców. Tonks również uśmiechnęła się delikatnie, wyobrażając sobie tą trójkę, Syriusza, Remusa i Jamesa w czasach Hogwartu. – Pomyślałem sobie, że zachowuje się trochę jak kretyn.
- Nie przeczę! – zgodził się Łapa. – Wszyscy byliśmy kretynami! No… może prócz Lunatyka.- dodał, spoglądając na Lupina, ale ten pokręcił głową.
- Czy kiedykolwiek powiedziałem wam, żebyście zostawili w spokoju Snape’a? Czy stać mnie było na to, żeby wam powiedzieć, że przeginacie? – zaczął wytykać swoje błędy, a Tonks wywróciła oczami i pomyślała: „Jak zwykle.”
- No wiesz, czasami trochę nam było wstyd przed tobą… A to już coś… - zażartował Syriusz, próbując rozładować atmosferę, ale nie udało mu się to.
- I wciąż zerkał na te dziewczyny nad jeziorem z nadzieją, że na niego patrzą! – ciągnął z uporem Harry, najwidoczniej chcąc powiedzieć wszystko, co mu leżało na sercu.
- Och, zgoda, zawsze robił z siebie głupka, kiedy w pobliżu znalazła się Lily. Wzruszył ramionami Syriusz. – Nie mógł się powstrzymać, żeby nie robić z siebie przedstawienia, gdy tylko ją zobaczył.
- Jak to się stało, że za niego wyszła? – zapytał Harry zbolałym głosem. – Ona go nienawidziła!
- To nieprawda. – zaprzeczył Syriusz.
- Zaczęła z nim chodzić w siódmej klasie. – powiedział Remus.
- Kiedy James trochę zmądrzał. – dopowiedział  Black.
- I przestał rzucać na ludzi zaklęcia tylko dla zabawy. – dodał Lupin.
- Nawet na Snape’a? – zapytał Harry, a Remus i Łapa spojrzeli na siebie skrępowani.
- No wiesz….- zaczął niezręcznie Remus. – Snape to szczególny przypadek. To znaczy… nigdy nie przeoczył okazji, by przekląć Jamesa, więc trudno oczekiwać, by James puszczał mu to płazem, prawda?
- I mama nie miała nic przeciwko temu? – zdziwił się chłopak.
- Prawdę mówiąc, niewiele o tym widziała. – stwierdził Syriusz. – Nie wyobrażasz sobie chyba, że James zabierał Snape’a na randki z twoją matką i w jej obecności miotał na niego klątwy, prawda?
                   Nimfadora zauważyła, że Syriusz zmarszczył czoło, widząc, że Harry wciąż nie jest przekonany, a Tonks wcale się temu nie dziwiła.
- Posłuchaj, twój ojciec był moim najlepszym przyjacielem. I był dobrym człowiekiem. Mnóstwo ludzi zachowuje się bardzo głupio, gdy ma piętnaście lat. Wyrósł z tego.
- No dobrze. – mruknął Harry. – Ale nigdy nie sądziłem, że będzie mi żal Snape;a.
- Skoro już o tym mowa – rzekł Lupin, między jego brwiami pojawiła się mała zmarszczka, którą Tonks tak lubiła u niego – to jak zareagował Snape, kiedy odkrył, że to widziałeś?
- Powiedział mi, że już nie będzie mnie uczył oklumentacji… - rzucił obojętnie Harry. – Jakby mi tym sprawił wielki zaw…
- CO powiedział?! – krzyknął Syriusz, a głowa Harry’ego aż podskoczyła w kominku.
- Mówisz poważnie, Harry? – zapytał z troską Lupin.- Przestał udzielać ci lekcji?
- Tak. – odpowiedział Harry, widocznie zaskoczony ich gwałtowną reakcją. – Ale nie ma się czym przejmować, nie zależy mi, a mówiąc szczerze, nawet mi ulżyło…
- Pójdę tam zaraz i pogadam sobie ze Snape’em! – oświadczył Syriusz i chciał wstać, ale Remus na całe szczęście go powstrzymał.
- Jeśli już ktoś ma porozmawiać ze Snape’em, to tylko ja!- powiedział stanowczo, a Dora w pełni go poparła.- Ale Harry, przede wszystkim ty sam musisz pójść do Snape’a i powiedzieć mu, że pod żadnym pozorem nie może przestać udzielać ci lekcji… Jak Dumbledore się dowie…
- Nie mogę mu tego powiedzieć, on mnie zabije! – krzyknął wzburzony Harry. – Żebyście go widzieli, kiedy wróciliśmy z myślodsiewni…
- Harry, nic nie jest tak ważne, jak to, żebyś się nauczył oklumentacji. – powiedział z powagą Remus. – Rozumiesz mnie? Nic!
- No dobrze, dobrze. – mruknął skołowany Harry. – Spróbuję, ale to nie…
                   Zamilkł nagle i rozejrzał się dookoła, próbując dostrzec coś niewidocznego dla domowników.
- Czy to Stworek schodzi z góry?- spytał Harry, a Remus i Syriusz spojrzeli na Tonks, która zaprzeczyła ruchem głowy nic nie słysząc.
- Nie. – odrzekł Syriusz. – To musi być ktoś z twojego końca…
- Muszę iść! – powiedział szybko Harry i zniknął w mgnieniu oka.
- Coś tam się stało! – zawołał Syriusz i zerwał się na proste nogi. – Muszę tam lecieć.
- Nie możesz. – zatrzymał go gwałtownie Remus, przytrzymując mocno ramiona. – Dumbledore zakazał.
- Gdzieś mam zakazy Dumbledore’e! – warknął Black.

- Łapo, on sobie poradzi. To Harry, on zawsze sobie radzi. – zapewniła go Tonks uśmiechając się delikatnie. 

4 komentarze:

  1. DZIECKO! Tak, tak, tak! Niech planują. Oj no kiedy oni będą w końcu razem? Już się nie mogę doczekać.
    Rozmowa z Harry'm wydawała mi się bardzo podobna do książki, pomijając obecność Tonks,
    Pozdrawiam
    PS. Już nie będziesz poprawiać początkowych rodziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt zapomniałam dopisać, że rozmowa to fragment książki. Nie lubię ich wykorzystywać, ale nie można tych momentów wyciąć, prawda?
      Poprawiam rozdziały, ale zamiast dodawać ich w zakładce po prostu edytuję rozdziały.

      Usuń
    2. Znam ten ból, gdy trzeba przepisywać z książki. Ale jeszcze bardziej boli, gdy trzeba naginać książkę do swojego pomysłu.

      Usuń
  2. Popieram Wariatkę! DZIECKO, TAK DZIECKO! Tu i teraz! Strasznie mnie zaczynasz wkurzać tym przeciąganiem... Teraz trzymasz ich w "Strefie Przyjaźni", potem pewnie długo, dłuugo zanim Tonks sobie uświadomi, że Remus to właśnie TEN, a na dokładkę dodasz nam liczne kłótnie i rozmowy, bo oni nie będą mogli być razem. OKROPNA!
    Ale, ale... WRACAMY NA ZIEMIĘ! (a dokładniej to do rozdziału)
    Co z tego, że rozdział przepisany? Ważne, że dałaś tu coś od siebie, prawda? Jasne, że tak! Ja mam ZAWSZE rację!
    Fajnie, że państwo młodzi już się wzięli za robotę! Mimo, że wojna i te sprawy to jednak życie idzie dalej! No o reszcie nie będę się długo rozpisywał, bo wszyscy kochamy oryginały, a że dodałaś swoje trzy grosze to jeszcze lepiej!

    Teraz czas na moje trzy grosze:
    - W końcu się zmusiłem i coś napisałem, więc jak coś ten teges to ZAPRASZAM!
    - Sprawdź maila! KONIECZNIE!
    - Podkręć tempo, kochana!

    OdpowiedzUsuń