Z
kubka, który przed nią stał buchała ciepła para. Przygnębiający wystrój salonu
nie poprawił jej humoru. Miała sobie za złe, że pokłóciła się z Sarą po raz
drugi i czuła się paskudnie. Syriusz zrobił jej herbatę i usiadł z nią w
salonie rodzinnym Blacków.
- Właściwie, o co się pokłóciłyście? –
spytał ją kuzyn, kiedy opadł obok niej na kanapę.
- Głupia sprawa, ale… - westchnęła i
potarła zmarznięte ręce. – Nie chcę o tym rozmawiać. Sara po prostu…
- Czy to jest sens się kłócić z
najlepszą przyjaciółką?
- A czy ty nie kłóciłeś się z Jamesem?
– spytała i spojrzała mu w oczy. Pod tą grubą warstwą egoistycznego, chłodnego
dupka, za którego brano często Syriusza, krył się czuły i wrażliwy facet,
którego Nimfadora tak bardzo uwielbiała. Black nie musiał odpowiadać,
wiedziała, że zrozumiał.
- Oczywiście, że się kłóciłem i to były
najgorsze chwile w moim życiu. Podobno prawdziwy przyjaciel trafia się jeden na
całe życie. – uśmiechnął się w ten swój huncwocki sposób i wziął łyk herbaty.
- Myślisz, że powinnam się z nią
pogodzić? – zapytała, sama nie wiedząc, co zrobić.
- Myślę, że nie ma sensu kłócić się,
jeżeli nie jesteś pewna swoich racji.
- Ty to mówisz? Porywczy, wybuchowy,
bezmyślny Syriusz Black mówi mi, że nie mam się kłócić. – prychnęła, ale
wiedziała, że chciał jej pomóc.
- Masz rację. Jestem wybuchowym
palantem i nie raz postąpiłem lekkomyślnie. Do teraz żałuję wielu rzeczy, które
popełniłem pod wpływem emocji, ale wtedy byłem pewien, że robię słusznie i o to
właśnie chodzi. – stwierdził. – Jesteś młoda, czas na zastanawianie się, co ma
sens, a co go nie ma, będziesz miała na starość. Teraz żyj, jak najlepiej. Nie
musisz myśleć, musisz działać, cieszyć się chwilą. Teraz zadaj sobie jedno
pytanie. Czy w głębi serca czujesz złość?
- Nie, nie na Sarę. – odpowiedziała bez
zawahania. Black uśmiechnął się jedynie ujmująco.
***
Remus
zamknął walizkę, rozglądając się czy aby na pewno nie zostawił nic przydatnego.
W końcu nadszedł dzień, w którym wracał do Londynu. Co miesiąc tak bardzo
wyczekiwał tego dnia, ale teraz, ku jego przerażeniu, nie czuł tej tęsknoty,
która była nieodłączna, od kiedy pierwszy raz pojawił się w lesie.
- Nie ma nic trudniejszego niż
odnalezienie w sobie równowagi. Trzeba być naprawdę odważnym. Znajdź w sobie tą
odwagę, Remusie. – powiedział mu Andrew. – Kiedy człowiek czuje się dobrze sam
ze sobą, zaczyna dobrze czuć się wszędzie.
„Może to i prawda.” – przemknęło mu przez
myśl i uśmiechnął się na wspomnienie o staruszku. Może mu się tylko wydawało,
ale miał wrażenie, że od czasu, kiedy go poznał Andrew znacznie odmłodniał, to
było tak sprzeczne z tym, co mówił o swojej bliskiej śmierci. Na samą myśl o
tym Remusowi zrobiło się ciężko. Poprawił wilczą skórę, na której zwykł spać i
chwytając w rękę walizkę, wyszedł z szałasu.
- Chciałeś wyjechać bez pożegnania? –
spytała smutno Meg, która stała tuż przed nim.
- Myślałem, że tak będzie lepiej. –
stwierdził Remus i zacisnął dłoń na rączce walizki.
- Andrew ma racje, jesteś głupi. –
uśmiechnęła się i spojrzała mu w oczy. Remus lubił jej uśmiech, był taki
szczery, a jej oczy wesoło iskrzyły się zawsze, gdy w nie spoglądał. Maggie
przygładziła koszule na jego piersi, wspięła się na palce i w swoim zwyczaju
pocałowała go delikatnie w policzek. – Wrócisz za miesiąc?
- Wrócę. – oznajmił pewnie, a Meg
pocałowała go czule w usta.
***
Coś
łupało ją niemiłosiernie w kręgosłupie. Otworzyła zaspane oczy i rozejrzała się
dookoła. Westchnęła zniesmaczona widokiem salonu Blacków. Skoro spała już pod
tym stęchłym kocem całą noc, nie zaszkodzi jej jeszcze pięć minut drzemki.
Usłyszała ciche kroki na korytarzu, pomyślała, że to Syriusz chce zobaczyć czy
nadal śpi.
- Zdrajcy, plugawe szlamy, niszczą
dobytek mojej dobrej pani. A Stworek jest dobrym skrzatem, bardzo dobrym,
wiernym. – Dobiegł ją przerażający szept. – Stworek się zemści, zemści się na
zdradzieckiej córce, to przez nią pani tak cierpiała.
- Co ty tu robisz? – spytała cicho Dora
na widok pomarszczonego stworzenia. Stał tuż przy niej z wytrzeszczonymi oczom
i rękoma wyciągniętymi w stronę jej szyi. Tonks przełknęła głośno ślinę.
- Zauważyła, usłyszała biednego
Stworka, ale to nic. To nic… - szeptał tak jakby jej nie było.
- Ty przebrzydły skrzacie! – zawołał
Syriusz, który nagle wbiegł do salonu. – Jak śmiesz podnosić na nią rękę? Marsz
do kuchni! Nie pokazuj mi się na oczy!
- Tak, panie. Jak pan karze. – Ukłonił
się nisko i mamrocząc coś pod nosem opuścił pokój.
- Nic ci nie jest, Tonks? – spytał,
przyklękając przy niej i chwytając za rękę.
- Nie, nie zdążył nic zrobić… Skąd on
się wziął? Nie widziałam go całe wieki… - wydukała Tonks, spoglądając
przerażona na kuzyna.
- Też go nie widziałem. W sumie
zastanawiałem się gdzie to paskudztwo się podziewało cały ten czas. –
stwierdził. – Ale to przecież nic nie warty skrzat, nie ma się, co nim
przejmować. Spokojnie, zaraz zakaże mu zbliżania się do ciebie.
- Dobrze, zaraz zejdę. – Dora
rozcierając obolały kark, poszła do swojego pokoju. Wzięła czyste ubrania i
pobiegła do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic. Chwilę później pojawiła się w
kuchni, gdzie Syriusz akurat nakładał jajecznice na dwa talerze. – Mam
nadzieję, że Stworka już tu nie ma.
- Siedzi w swojej norze i nie wyjdzie dopóki
go nie zawołam. – roześmiał się Black. – Spytałbym jak się spało, ale rozumiem,
że niezbyt dobrze.
- Taa, czytasz w moich myślach. – Uśmiechnęła
się blado. Usiadła i zjadła trochę jajecznicy.
- Smaczna? – spytał Black.
- Obrzydliwa. – stwierdziła Dora
krzywiąc się i z trudem przełknęła ohydne śniadanie. Syriusz z obrażoną miną nałożył
sobie jedzenie i skosztował, po czym natychmiast wypluł: - A nie mówiłam?
- Dobra, ale chciałem dobrze, zrobiłem
ci śniadanie. – stwierdził nadąsany i ułożył usta w podkówkę. Tonks roześmiała
się i przytuliła kuzyna.
- Będę lecieć. – oznajmiła Dora,
spoglądając na zegarek. – Dzięki naszej wczorajszej rozmowie zrozumiałam, że
musze się spotkać z Sarą, a jeżeli się nie pośpieszę to mi ucieknie.
- Powodzenia!
Tonks
chwyciła leżącą na stole różdżkę i pobiegła w stronę drzwi. Otworzyła je
zamaszystym gestem i zobaczyła stojącego w progu Remusa. Na ułamek sekundy
chciała rzucić mu się na szyję, uświadomiła sobie jak bardzo za nim tęskniła,
ale nie mogła. Sara była w tym momencie ważniejsza.
- Tonks. – szepnął cicho Remus i
uśmiechnął się delikatnie.
- Nie teraz, Remusie. – Rzuciła szybko
i cmoknęła go w policzek, by po chwili z trzaskiem zniknąć, zostawiając Lupina
samego.
***
Gwar
otaczał ich dookoła, głowa rozbolała ją już całkowicie. Co chwilę jakiś mugol
przepychał się i trącał ją przypadkiem. Trzymała ręce na swoim brzuchu chcąc
ochronić dziecko od jakichkolwiek wstrząsów. Poczuła rękę Franczesca na
ramieniu:
- Kochanie, musimy już iść. Samolot
niedługo odlatuje. – powiedział, a ona ścisnęła jego dłoń. Cała rodzina
wyjechała już dwa dni wcześniej. Oni też mieli wrócić do Włoch razem z nimi,
ale Sara nie chciała opuścić Anglii nie pojednawszy się wcześniej z Tonks.
- Myślałam, że przyjdzie, ale nie
przyszła. – westchnęła smutno i chwyciła rączkę walizki. Fran objął ją
ramieniem i poprowadził w stronę kolejki do odprawy. Oczy zaszły jej łzami, ale
Sara nie dała po sobie tego poznać. Wtuliła się w swojego ukochanego i jakby
przez mgłę usłyszała jak ktoś woła ją po imieniu.
- Saro, spójrz.
Tonks
biegła w ich stronę wymachując rękoma. Lucky chciała przebiec przez barierkę,
by wybiec przyjaciółce naprzeciw, ale ochroniarz zatorował jej drogę. Sara
rzuciła mu wyzywające spojrzenie, ale nie śmiała ruszyć się dalej. Tonks
również zatrzymał jakiś mężczyzna.
- Saro, Saro!
- Wiedziałam, że przyjdziesz! – zawołała
Lucky i pojedyncza łza spłynęła jej po policzku.
- Przepraszam! – zawołała Tonks i
uśmiechnęła się wesoło.
- Nie to ja cię przepraszam!
- Napisz jak najszybciej! Przeze mnie
nie miałyśmy dla siebie czasu.
- Napiszę i przyjadę jak tylko będę
mogła!
CO MEG ZROBIŁA? Jak ona mogła? Przecież wie, że Remus jest zakochany. Co z tego, że Tonks o tym nie wie. Swoją drogą kiedy się dowie? I kiedy ona się zakocha? Proszę, odpowiedz.
OdpowiedzUsuńA tak zmieniając temat to bardzo cieszę się, że Tonks pogodziła się z Sarą.
Pozdrawiam
Tak bardzo byłam ciekawa twojej reakcji!!! :3
UsuńKiedy Tonks się dowie? Nie wiem.
Kiedy Tonks się zakocha? W swoim czasie.
Chyba lubię się z tobą droczyć... ;3
Nie rób nie tego. Chociaż zdradź czy wyrobisz się przed nowym rokiem
UsuńNo powiedzmy, że coś koło tego...
UsuńAle ona się dowie czy się zakocha?
Usuń