8.08.2014

75) Tajemnica Departamentu Tajemnic

- Zaczynam się w tym wszystkim gubić Moody. Mam okropne uczucie, że nie robimy nic. – mruknęła Tonks kiedy wszyscy siedzieli na kolejnym zebraniu.
- Nawet nie próbuj tak myśleć. –warknął Szalonooki. – Robimy tyle ile możemy.
- Jakoś kiepsko nam to wychodzi… - westchnęła. – W sumie to przez sześć miesięcy do nas dołączyło szesnaście osób, odliczmy Amelię i Fatalne Jędzę, czyli stałych, nowych członków mamy ośmiu. Świetnie, to naprawdę dużo w porównaniu do całego stada olbrzymów, które przyłączyły się do śmierciożerców.
- Mamy lepszych ludzi. – stwierdził Walter.
- Nie wątpię, ale oni mają ludzi i stworzenia nieobliczalne. Co z tego, że mamy lepszych ludzi kiedy w każdej chwili, któryś z nich może poderżnąć nam gardło albo strzelić od tyłu Avadą? – spytała Dora.
- Tonks ma trochę racji. Nie wiem czy której z nas byłoby w stanie zabić kogoś z zimną krwią. – stwierdziła Hestia.
- Ale zabijanie nie jest konieczne. – powiedziała Molly.
- Jest… Prędzej czy później dojdzie do walki, a tam nie będziemy mogli używać tylko zaklęć obronnych. – oznajmił Black.
- Właśnie! – powiedziała Tonks już trochę podburzona. – A my nie robimy nic oprócz pełnienia wart przy departamencie i ślepym szukaniu sojuszników.
- Departament Tajemnic jest bardzo ważny i kryje w sobie…
- Co? Co on kryje Moody?! Doskonale wiemy, że kryje coś bez czego Voldemort nie będzie mógł dalej działać. Już próbował to wykraść. Dwukrotnie! Skończyło się to śmiercią Boda i uwięzieniem Sturgisa. Nie twierdzę, że marnujemy czas, ale nie wiemy nawet czego bronimy. – zawołała Dora. – Moody, są tu wszyscy zaufani członkowie Zakonu. Może powiesz nam co się kryje w Departamencie Tajemnic?
- Albus twierdzi, że już dawno powinienem wam o tym powiedzieć. W Departamencie Tajemnic znajduje się pewna przepowiednia. Dotyczy ona Voldemorta i Pottera. Jest jakby rozwiązaniem całego tego bałaganu.
- Chcesz powiedzieć, że ta przepowiednia mówi o… - zaczął Remus.
- Mówi o tym dlaczego Potterowie zginęli, dlaczego Potter miewa te sny i dlaczego cokolwiek łączy go z Voldemortem. – dokończył Moody, powodując tym, że w kuchni zapadła cisza.
- Kto zna jej treść?- spytał Syriusz, a żyłka na jego szyi zaczęła pulsować.
- Tylko Dumbledore. Musimy dopilnować, żeby nikt nie dostał się do Depertamentu Tajemnic.
- A nie byłoby lepiej gdybyśmy i my dowiedzieli się co skrywa ta przepowiednia? Przecież wiedzielibyśmy jasno co musimy zrobić. – zauważyła Hestia.
- Albus twierdzi, że jako pierwszy pozna ją Potter i tylko on będzie miał prawo nam ją przekazać. – mruknął Moody, widocznie niezadowolony z faktu, że sam jej nie zna. – Mam nadzieję, że zaspokoiłem twoją ciekawość, Tonks.
***
Kochana Tonks,
Święta minęły u nas spokojnie. Jestem gruba jak beka, a wiem, że to jeszcze nie koniec. We Włoszech nie dzieje się nic ciekawego, z pewnością nic co mogłoby się równać z tym co ma miejsce w Londynie. Znam już termin. Miejscowa uzdrowicielka twierdzi, że nasz dzidziuś urodzi się z początkiem lata. Nie wiemy jeszcze czy to dziewczynka, czy chłopiec, ale mamy już wybrane imiona. Jeżeli urodzi się nam synek będzie miał na imię Antonio, a córeczkę nazwiemy Amelia.
Rodzice już się do mnie nie odzywają. Po tym jak powiedziałam im, że jestem w ciąży, stwierdzili, że jestem ich porażką życiową. Mówi się trudno! W końcu jestem szczęśliwa i oni mi tego nie odbiorą.
Pamiętasz może jak pisałaś, że chcesz mnie odwiedzić? Wydaję mi się, że to świetny pomysł i najwyższy czas, żeby się spotkać. Napisz szybko, wiem, że pewnie urlop już ci się skończyła, ale może dasz radę wybłagać jeszcze tydzień lub dwa? Pamiętaj, że zobaczymy się jeszcze na ślubie.
Kocham Cię, Sara.
***
Kochana Saro,
U nas też bez większych fascynacji minęły te święta. Rozumiesz, kolacja z rodzinką bez rewelacji. Później dopiero wyszłam z Remusem na spacer. Było strasznie miło. Dał mi piękny łańcuszek. Strasznie się czuję gdy musi wyjeżdżać do tego lasu. Brakuje mi go wtedy.
Niedawno odprowadziliśmy dzieciaki do Hogwartu. Później wróciłam razem z Remusem do domu. W sumie nie tak od razu, bo poszliśmy na długi spacer. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawia. Niestety już za tydzień znowu wyjeżdża. Przeraża mnie to, że musi tam żyć w takich warunkach, a w sumie ta wyprawa nic nie daje.
Przyjadę do ciebie jak szybko się da, ale nie będzie to prędzej niż na wiosnę. Pozdrów Franczesca i dbaj o siebie i swojego dzidziusia.
Do zobaczenia, Tonks.
***
Nie znalazł jej tam gdzie się spodziewał, nie było jej ani przy jej szałasie, ani przy jego szałasie. Nie znalazł jej również w chacie, ale był tam Andrew. Siedział pod tym samym kocem co ostatnio. Z początku Remus myślał, że wilkołak śpi. Nie zauważył jego bystrych oczu, spod krzaczastych brwi. Lupin  rozejrzał się czy przypadkiem nie ma jej tutaj.
- Poluje. – mruknął nagle Andrew i poruszył się nieznacznie.
- Myślałem, że śpisz.
- Myślałem, że nie wrócisz. – stwierdził Moon. – Ona z resztą też. Martwiła się o ciebie, bała się, że jest z tobą źle.
- Było, wszystko goiło się dłużej niż zwykle. – odpowiedział Remus.
- Nie dziwie się. Była wściekła podczas pełni, takie rany są o wiele bardziej poważniejsze. – przyznał Andrew. – Emocje jakie nami targają mają wpływ na to co i jak zrobimy.
- Chcesz powiedzieć, że rany goiły się dłużej tylko dlatego, że Meg była na mnie zła? – spytał z powątpieniem Remus.
- Dokładnie. Zapamiętaj to sobie, przyda ci się w naszym szkoleniu. – polecił mu Andrew.
- Jakim szkoleniu?
- Nie wiem dlaczego tutaj przyszedłeś, nie wiem kto cię do tego zmusił, ale im szybciej wykonasz swoje zadanie, tym szybciej będziesz mógł wrócić tam gdzie chcesz. – stwierdził starzec.
- Nikt mnie do tego nie zmusił. – oburzył się Remus.
- Nie musisz mnie okłamywać. Wilcza intuicja nie pozwala mi wierzyć w to co mówisz. – oznajmił mężczyzna. – Wiem, że mi nie ufasz, że nie powiesz mi dlaczego tu przyjechałeś, ale nie pozwolę, żebyś dalej zamartwiał się swoją naturą.
- Remus?! – usłyszał nagle Meg, która stała w drzwiach z łukiem w jednej ręce, a martwymi zającami w drugiej.
- Witaj, Maggie. – uśmiechnął się na jej widok Lupin.
- Za każdym razem gdy wyjeżdżasz, zastanawiam się czy wrócisz. – mruknęła.
- Wróciłem.
- Po to, żeby tuż po pełni znowu wyjechać. – stwierdziła ze smutkiem i wyminęła go.
- Powiedziałem ci, że mam parę spraw do zakończenia w Londynie. – usprawiedliwił się Lupin.
- I narzeczoną…
- Nie jest moją narzeczoną, jest moją przyjaciółką. – stwierdził stanowczo Remus.
- Którą kochasz. – zauważyła Meg.
- To akurat ma najmniej wspólnego z tą całą sprawą. – podniósł głos, a Meg rzuciła na ziemię wszystko co miała w rękach i wyszła, trzaskając drzwiami.
- Jest bardzo wrażliwa. – stwierdził Andrew.
- Jakoś mnie to nie interesuje. Nie ma żadnych powodów by się tak zachowywać. – mruknął Lupin.
- Od kiedy straciła swojego męża, mordując go podczas pierwszej przemiany, nie zbliżała się do żadnego mężczyzny oprócz mnie i Fenrira. Wyobraź sobie… Młoda kobieta, która nagle została sama i błagam cię nie mów, że to wina wilkołactwa, ponieważ taka sytuacja mogła zdarzyć się każdemu. Przez swoje dotychczasowe życie starała się trzymać na uboczu, nie angażować, to samo robiła ze swoimi uczuciami, kiedy zjawiłeś się ty pozwoliła sobie na zbyt wiele.
- Twierdzisz, że się we mnie zakochała? – spojrzał na niego sceptycznie, a Andrew pokiwał głową. 

1 komentarz:

  1. Witam. Wracam.
    O rany tylko czekałam aż będzie coś o tym. Odkąd pojawiła się Meg. wiedziałam, że coś między nią a Remusem będzie. Po prostu coś przeczuwałam.
    Czekam na reakcję Remusa na te nowiny.
    Pozdrawiam
    PS. Zapraszam do mnie na nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń