Nastał dzień powrotu do Hogwartu. Dla
ogólnego bezpieczeństwa i uniknięcia pytań, związanych z wcześniejszym wyjazdem
Harry’ego i Weasleyów, wszyscy mieli jechać Błędnym Rycerze. Wszyscy to znaczy
dzieciaki, Tonks i Remus. Dora w swoim zwyczaju przebrała się za starszą panią
i udała się do Kwatery Głównej. Weszła dziarskim krokiem do ponurego domu, co z
pewnością wyglądało co najmniej dziwnie. Wszyscy już czekali w korytarzu.
Dzieciaki żegnały się z Molly, a Harry schodził właśnie wraz z Syriuszem. Oboje
wyglądali na dość przytłoczonych. Od pewnego czasu tak się zachowywali, a w
szczególności od momentu gdy Snape przyszedł i oznajmił, że Dumledore chce,
żeby uczył Harry’ego oklumentacji. Prawda, Remus już dawno poruszył ten temat,
ale nikomu nie podobało się to, że uczyć miał tego akurat nietoperz. Co prawda
wielu starało się szukać w tym wszystkim plusów, ale nie udawało się to. Nikt w
Zakonie w pełni nie ufał Severusowi, ale każdy z nich był posłuszny
Dumbledore’owi.
- No dobra! To idziemy! – zawołała
wesoło Tonks i wszyscy wyszli za Remusem na zewnątrz. – Musimy się pośpieszyć.
Im szybciej złapiemy autobus tym lepiej. – stwierdziła Dora i rozejrzała się
dookoła. Nie wiedziała dlaczego, ale zawsze w towarzystwie Harry’ego miała
wrażenie, że ktoś ich śledzi. Remus skinął jej głową i wyciągnął prawą rękę.
Tonks przez myśl przebiegło, że głupio się czuje w postaci starszej babuni. Nie
myślała o tym długo, bo już chwilę później z hukiem na ulicy pojawił się
fioletowy, trzypiętrowy autobus, który z trudem wyrobił na zakręcie. W drzwiach
pojawił się dobrze znany Stan Shunpike. Tonks jęknęła prawie niesłyszalnie, na
widok znajomego z Hogwartu.
- Witajcie w… - zaczął, zeskakując na
chodnik, a Nimfadora wyprowadzona z równowagi samym jego widokiem, przerwała
mu:
- Wiemy, wiemy, wielkie dzięki. Do
środka, szybko. – popchnęła Harry’ego do środka, a Stan wybałuszył szeroko
oczy.
- Ożeż ty… to przecież ‘Arry…!
- Jeśli wymienisz jego nazwisko, rzucę
na ciebie klątwę zapomnienia. – mruknęła złowieszczo i popchnęła delikatnie
Ginny i Hermionę.
- Zawsze marzyłem, żeby się nim
przejechać. – ucieszył się Ron i zaczął się rozglądać dookoła. Autobus zawalony
był najróżniejszymi krzesłami, które były niedbale poustawiane i poprzewracane.
Niektórzy pasażerowie podnosili się z podłogi i zbierali swoje bagaże, które
leżały porozrzucane.
- Wygląda na to, że będziemy musieli
się rozdzielić. – powiedział Tonks, bardziej do Remusa niż do dzieciaków. –
Fred, George i Ginny zostaniecie tu z Remusem, a reszta idzie ze mną na górę. –
Lupin kiwnął ze zrozumieniem głową i zaprowadził młodych Weasleyów na tyły, a
Dora, Hermiona, Harry i Ron zaczęli się wspinać po schodach. Wielu ludzi
rozpoznawało Harry’ego i wodziło za nim wzrokiem. Nie podobało się to Tonks.
Żałowała, że nie pomyśleli o jakimś zaklęciu kameleona albo czymś podobnym.
Harry i Ron usiedli z tyłu, a ona z Hermioną zajęły dwa ostatnie wolne krzesła
z przodu. Stan od razu poszedł za Potterem, co również nie spodobało się
Nimfadorze. Ruszyli z gwizdem, a wszystkich odrzuciło do tyłu. Nagle z nikąd na
ramieniu Hermiony wylądowała sowa Rona.
- Po jedenaście sykli. – odezwał się
nagle Stan i wyciągnął swoją brudną łapę. Hermiona pokornie odliczyła wskazaną
sumę i podała ją mu, a Tonks wcisnęła mu w rękę dwadzieścia sykli i
powiedziała:
- Mamy jak najszybciej znaleźć się w
Hogwarcie.
-Się robi szefowo. Wypuścimy jeszcze
panią Marsh i jesteśmy na miejscu.
- Myślisz, że nas śledzą Tonks? –
spytała szeptem Hermiona, kiedy Stan poszedł już na tył autobusu.
- Nie jestem w stanie ci tego
powiedzieć. Dużo osób z Ministerstwa podróżuje publicznymi środkami transportu.
Nigdy niewiadomo na co zwrócą uwagę. – przyznała Dora. Autobus zatrzymał się z
piskiem i obie wylądowały na podłodze. Chwilę później usłyszały dźwięk
wymiotowania, na co jednoczenie się skrzywiły.
- Obawiam się tego co zastaniemy po
powrocie do szkoły. – wyznała młoda Gryfonka.
- Póki Dumbledore jest w Hogwarcie,
wszystko jest do ogarnięcia. – zapewniła ją Dora. – Ta ropucha nie będzie tu
wiecznie. Pamiętaj o klątwie!
- Sądzisz, że ona też odejdzie po roku?
Wydaje się być uparta. – powątpiewała trochę Hermiona.
- Najlepsi odchodzili.
- Masz rację. Profesor Lupin też
odszedł, mimo że niewielu interesowało.. no jego przypadłość. – powiedziała
dziewczyna, a Tonks przyznała jej rację.
Toczyli się przez zaśnieżone Hogsmeade,
aż w końcu zahamowali przed wrotami Hogwartu. Tonks chwyciła bagaże Hermiony i
ruszyła na dół, tuż za Ronem i Harrym. Wyszli na mroźne powietrze i spoglądali
jak Błędny Rycerz znika z piskiem.
- Jak się znajdziecie na terenach
szkolnych, będziecie bezpieczni. – powiedziała Dora rozglądając się dookoła. –
No, to udanego semestru!
Cała szóstka ruszyła ścieżką wiodącą do
zamku, ciągnąc za sobą kufry. Tonks i Remus stali w milczeniu dopóki nie
stracili ich z oczu. Dora westchnęła i skierowała się w stronę lasu.
- Co robisz? – spytał Remus.
- Mam zamiar się przebrać. – oznajmiła
i schowała się za drzewem. Zacisnęła powieki i poczuła jak ubrania opadają na
jej zgrabnym ciele, a włosy delikatnie łaskoczą szyję. Miała wrażenie, że Remus
jej się przygląda. Zdjęła za duże ubrania i wcisnęła się w swoje ciasne spodnie
i bluzkę. Wciągnęła kozaki na zmarznięte stopy i zarzuciła swoją skórzaną
kurtkę na pokryte gęsią skórką ramiona. Wpakowała szybko lumpy starszej pani i
wyszła zza drzewa.
- Zdajesz sobie sprawę, że nie musiałaś
tego robić. Mogliśmy iść do gospody. – powiedział Remus, kręcąc głową z
dezaprobatą.
- W sumie nie pomyślałam o tym. –
zaśmiała się wesoła i chwyciła Remusa za rękę. – Chodź, pójdziemy na spacer.
- Prowadź. – polecił, a ona pociągnęła
go za sobą. – Nosisz go.
- Łańcuszek? Oczywiście, że tak. Jest
cudowny. – powiedział, dotykając perełki zawieszonej na jej szyi. Zatrzymali
się tuż za wioską i Tonks nagle spytała. – Co się stało?
- Co miało się stać?
- Zmieniłeś się… Wróciłeś na święta
inny. Nie żeby mi to przeszkadzało, ale jestem ciekawa dlaczego?
- Tonks, ja… Ja coś zrozumiałem, że
przecież w każdej chwili, któreś z nas może zginąć. Wszyscy są zagrożeni. –
powiedział trochę mijając się z prawdą. – Nie chcę umierać z myślą, że całe
życie spędziłem na użalaniu się nad sobą. – prawdę mówiąc były to słowa Maggie,
a on je teraz tylko wykorzystał.
- Podoba mi się to. – stwierdziła z
uśmiechem.
- A co u ciebie? Kiedy wracasz do
pracy?
- Za dwa tygodnie. Przedłużyli nam
urlop. Mam nadzieje, że Percy da sobie na wstrzymanie, tak jak i Scrimgeour.
Chociaż w sumie chcę już wrócić do pracy. Nie mam już co ze sobą zrobić… A to
źle, bo zaczynam myśleć o przyszłości.
- Lepsze to niż myśleć o przeszłości. –
stwierdził Remus, kiedy szli jakąś nieznaną drogą.
- Nie lubię myśleć ani o przeszłości,
ani o przyszłości. To co było mnie dołuje, a to co będzie… też mnie dołuje.
Myślałam o tym, żeby się wyprowadzić od rodziców, ale chyba jednak tego nie
zrobię. Po tym co ostatnio się wydarzyło myślałam o tym, żeby się ustatkować.
- Ach ustatkować… - mruknął z
rozbawieniem Remus. – Czyli dom, dzieci, mąż, praca…
- Nie gadaj bzdur! – oburzyła się Dora.
– Jestem na to za młoda. – dodała, ale było po niej widać, że nie mówi prawdy.
- A tak naprawdę?
- Tak naprawdę to chciałabym być na
miejscu Sary. Ostatnio do mnie napisała. Cudownie się im wiedzie. Franczesco
przewodniczy tamtejszemu Zakonowi Feniksa, ale dobrze wiesz, że tam wszystko
wygląda inaczej. – wyznała. – Chciałabym mieć narzeczonego, który by mnie
kochał, spodziewać się dziecka, być z dala od wszystkiego co niebezpieczne.
- Nie sądziłem, że usłyszę coś takiego
od ciebie. – przyznał, czując jak gula staje mu w gardle. Mógłby się teraz
wściec na siebie, że nie może dać Tonks
tego czego chce, ale nie potrafił być zły, nie przy niej.
- Bo nigdy bym czegoś takiego nie
powiedziała, ale ostatnio… Tak w sumie to niby nic się nie dzieje. My szukamy
sojuszników, szkolimy się, dbamy o to co dla nas ważne, żyjemy, ale gdzieś tuż
obok nas jest Voldemort, który zbiera swoją armię i knuje jak odebrać wszystko
i wszystkich na których nam zależy. To tylko cisza przed burzą. Chciałabym,
żeby…
- Żeby ta chwila trwała ciągle? Żeby spacerować tak bez przerwy, nie
musieć myśleć o problemach, pracy, zadaniach, o niebezpieczeństwie, które z
każdą chwilą narasta. Nie musieć wracać tam gdzie nie chcesz, nie czuć tego
przerażającego poczucia obowiązku. Też tego bym chciał, ale czuje się źle gdy o
tym myślę. – powiedział Remus, domawiając w duchu – Ciągle czuję się źle.
- Wiem co czujesz… Myślałam nawet o
tym, żeby uciec. – przyznała, rumieniąc się. – Chciałabym zabrać wszystkich,
których kocham w bezpieczne miejsce. Czasami przypominam sobie tego bogina,
który był na Grimmauld Place, ciała Weasleyów. Moja wyobraźnia zaczyna wtedy
szaleć. Nigdy nie chciałabym zobaczyć twojej śmierci.
-Ani ja twojej. Nigdy bym sobie nie
wybaczył. – powiedział i przytulił ją mocno.
- Śniło mi się coś ostatni. – mruknęła
niewyraźnie, zagłuszana przez ramię Remusa. – Mieszkaliśmy razem w lesie, w
małej chatce.
- Widzisz… Mieszkam w lesie, ale w
szałasie, jednak jeżeli chcesz ze mną zamieszkać to mogę go trochę powiększyć.
– odparł, śmiejąc się. Jednak tak naprawdę to co powiedziała ukuło go w serce,
to było miłe ukłucie.
- Chętnie zamieszkałabym ze swoim
najlepszym przyjacielem. – powiedziała, poczym wspięła się na palce i pocałowała
go w policzek.
No i co ja jeszcze mogę powiedzieć.....rozdział jak i cała reszta po prostu genialne! Z niecierpliwością czekam aż pojawi się Bellatrix, bo to po Tonks, moja ulubiona postać. Dziękuję za wspaniałą dedykację, ja też czytałam ją kilkadziesiąt razy, uśmiechając się do monitora. Dzisiaj o 20.00 wszyscy łączymy się żaby zobaczyć naszą wspaniałą Tonks! Hahaha. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTralalala, tralala, lala! No cóż pierwsza część rozdziału nie jest porywająca, ale za to druga! No błagam kochana, pierwsza klasa! Nie dość, że Remus przeszedł gwałtowną przemianę to jeszcze Tonks chce się ustatkować! Po prostu już widzę jak oboje śpią sobie na wilczej skórze w szałasie i wychowują gromadkę dzieci! Mogłabyś dla mnie to zrobić?!
OdpowiedzUsuńWitam! Chciałabym powiedzieć iż twój blog jest genialny! Poleciła mi go moja koleżanka. Gdy przeczytałam pierwsze dwa rozdziały byłam zachwycona! Naprawdę masz talent! Jest to najlepszy blog jaki przeczytałam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lumos ^_^
Jeju jak mi miło! Naprawdę się ciesze! Pozdrów koleżankę, jestem jej chyba coś dłużna za nowego czytelnika! :) Talentu tyle co nic, wystarczą chęci i wiara w to co piszesz, że jest to dobre.
UsuńRównież pozdrawiam! :)
Fajny rozdział :D mam pytanie ;) Jak stworzyłaś izbę pamięci?
OdpowiedzUsuńWchodzisz w zakładkę "Strony" w przeglądzie bloga i tworzysz :) Izba Pamięci to nic innego jak parę gifów i kilka opisów bohaterów :)
Usuńa jak dodać zdjęcia itp. ? ^^
UsuńProponuje zebys napisala do mnie na alohomoratej@g mail.com wszystkie swoje pytania i odpowiem na nie. Nie ma sensu zbys co chwile zadawala pojedyncze pytania. :)
UsuńPozdrawiam!
spk ^^
UsuńA czemu Syriusz jeszcze żyje? ;-;
OdpowiedzUsuńPonieważ nie doszło jeszcze do bitwy w Departamencie Tajemnic, a ja się z tego bardzo cieszę :)
UsuńJeju, niech między nimi się coś wydarzy!
OdpowiedzUsuńOstatnio brakuje mi czasu na czytanie, eh. Jednak nie zapominam I czytam powolutku.
Pozdrawiam, Lu.