29.06.2014

69) Chyba nie dasz mi kary!

Nie pamiętała nic oprócz okropnego bólu, który był praktycznie nie do wytrzymania. Obudziła się wymęczona, nie miała siły, żeby wstać. Zamknęła oczy i westchnęła. Te kilka chwil przyjemności nie warte było, tego co przeżyła. Ale było już po wszystkim, miała to za sobą. Wstała z łóżka i stanęła przed lustrem. Zdjęła koszulkę, jej rana powinna już była się zagoić. Ściągnęła bandaż. Jej pierś wyglądała… strasznie. Olbrzymia, świeża blizna ciągnęła się od lewego obojczyka po prawe żebra. Nie próbowała nawet jej ukryć. Z doświadczenia wiedziała, że to nie ma sensu. Będzie musiała już z nią żyć. Ubrała się w luźne ubrania, żeby nie drażniły blizny, która strasznie ją swędziała i zeszła na dół. W kuchni siedzieli Remus, Syriusz i ku zdziwieniu Tonks, Bary.
- Wszystko w porządku? – spytał Remus gdy tylko ją zobaczył.
- Bywało lepiej, ale nie mam na co narzekać. – odpowiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. – Co tu robisz, Bary?
- Myślałaś, że pozwolę ci zostać z tym samej? – spytał i opowiedział jej o wszystkim co wydarzyło się ostatniego dnia. Wytłumaczył jej również co działo się z nią i zapewnił, że już nigdy nie dopadną jej halucynacje, chyba że znowu weźmie smocze pazury.
- I co teraz zrobisz? – spytała się Dora.
- Będę szukać siebie. – stwierdził. – Za długo tkwiłem w niczym.
- Może byś został? – zaproponował Remus.
- Nie mogę. Muszę zrobić coś ze swoim życiem, jednak jeżeli będę potrzebny macie od razu się ze mną skontaktować. – nakazał Bary.
***
Bary wyjechał jeszcze tego samego dnia. Tonks także opuściła Kwaterę Główną. Wyszła na spowite śniegiem ulice Londynu. Kochała to miasto, a już w szczególności w okresie zimy. Odetchnęła z ulgą. W końcu była wolna, całkowicie wolna.  Spacerowała długo, wdychając świeże, mroźne powietrze i ciesząc się z takiego obrotu sprawy. Bary odszedł z zespołu, może żałowałaby tego, gdyby nie wiedziała jacy oni są. Może uda mu się zrobić w końcu coś dla siebie, a nie martwić się o całą resztę.  Trzymała za niego mocno kciuki.
Zmarznięta weszła do swojego domu. Z kuchni wydobywał się cudowny zapach ciasta, które Andromeda piekła zawsze gdy chciała zrobić Tonks jakąś miłą niespodziankę. Zdjęła swoją kurtkę i weszła do salonu, gdzie siedział jej ojciec i oglądał telewizję.
- Wróciłam. – oznajmiła z uśmiechem.
- No nareszcie! Musimy porozmawiać! – zadecydował Ted i poklepał miejsce obok siebie, dając jej znak, żeby usiadła. Tonks poczuła się jakby znowu miała kilkanaście lat i ojciec chciałby ją zganić za fatalne oceny.
- O co chodzi? – spytała zdziwiona i przysiadła się do ojca, który wyłączył telewizor.
- Musimy porozmawiać o tym co działo się w ostatnim czasie. – powiedział, a Dora westchnęła.
- Tato to już przeszłość.
- Nie, musimy to wszystko wyjaśnić. – zdecydował Ted. – To wszystko co się wydarzyło było twoją skrajną nieodpowiedzialną. Wiesz, że kocham cię taką jaką jesteś, ale musisz zwracać większą uwagę na swoje bezpieczeństwo. W ciągu ostatnich miesięcy zostałaś dwukrotnie zaatakowana przez wilkołaka.
- Wiem, tato. Będę nosić po tym pamiątkę do końca życia. – zauważyła.
- Może to cię czegoś nauczy. – westchnął Ted. – Do tego wszystkiego ten chłopak, te wszystkie twoje problemy. Ja rozumiem, że musiałaś odreagować po stracie Amelii, ale czemu musiałaś targać się na swoje zdrowie?
- Dałam sobie z tym wszystkim już radę. Nie wrócę do tego co było, bo zbyt wiele mnie to kosztowało.  – zapewniła ojca Nimfadora. Cieszyła się, że jej rodzice nie znają dokładnych szczegółów jej uzależnienia. Molly obiecała, że nikomu o tym nie powie, a Tonks była jej niezmiernie wdzięczna. – Chyba nie dasz mi kary?
- Oczywiście, że dam! – zdecydował.- Żadnych wilkołaków podczas pełni ani chłopaków, a już w szczególności muzyków. Spróbuj złamać mój zakaz, a wtedy policzymy się moja panno.
***
Położyła się na swoim łóżku i uśmiechnęła się szczerze. Cały dzień się uśmiechała, nie mogła pojąć ile traciła, wmawiając sobie szczęście. Spojrzała na leżący obok kalendarz. Niedługo miały być święta. Uwielbiała tą końcówkę roku wypełnioną magią świąt i rodzinną atmosferą. Wszyscy w swoich domach, szczęśliwi wraz z rodziną, prawie wszyscy. Remus najprawdopodobniej pakował się do kolejnego wyjazdu.
- Remus Lupin. – powiedziała cicho i natychmiast na tarczy jej zegarka pojawił się jej przyjaciel.
- Coś się stało? – spytał od razu.
- A musiało coś się stać? Chciałam po prostu z tobą jeszcze porozmawiać przed twoim wyjazdem. – westchnęła.
- To miło z twojej strony. – uśmiechnął się do niej.
- Strasznie głupio, że nie będzie cie na święta… Kiedy tak dokładnie wracasz? – spytała.
- Po nowym roku.
- W lesie będzie zimno… nawet twój szałas nic nie da. –zauważyła.
- Jakoś dam sobie radę, spakowałem gruby koc i wiele innych potrzebnych rzeczy. – upewnił ją Remus.
- Nie mógłbyś tej jednej pełni spędzić z nami?
- Każdą pełnie spędzam sam. – odpowiedział Lupin i uśmiechnął się blado. – Ale nie martw się niedługo wrócę i wtedy będziemy mogli porozmawiać przy kubku herbaty.
- Trzymam cię za słowo. – oznajmiła i roześmiała się wesoło. – W takim razie do zobaczenia w przyszłym roku, Remusie.
- Do zobaczenia, Tonks. 

4 komentarze:

  1. Powiedziałabym, że trochę krótko, ale nie mam prawa narzekać. Więc tego nie powiem. Może to kwestia tego, że Twoje rozdziały zawsze szybko mi się czyta.
    Moim skromnym zdaniem Ted naprawdę bardzie sprawnie załatwił całą kwestię. Krótko, zwięźle, na temat i z poczuciem humoru. Żeby mój tata potrafił tak tłumaczyć...
    Naprawdę musisz wyrzucać Remusa do tego lasu? I to jeszcze na święta? Popieram Tonks - Remus powinien zostać chociaż raz w Londynie. Nie zaszkodzi mu. Szczególnie, że poprzednio trochę mu się sprawy posypały. W końcu ta sprawa z Tonks i szybko wyjazd musiały nadwyrężyć trochę jego wizerunek. Na jego miejscu bałabym się wracać.
    Pozdrawiam i życzę udanych wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo, po tytule wiedziałam że pojawią się rodzice Dory.
    Czekam na więcej.
    I na pojawienie się Belli (reakcja Andromedy będzie niezapomniana, z pewnością)
    Pozdrawiam
    Lizzy

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award :) Więcej informacji znajdziesz tutaj: http://last-look-love.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Ale czy musisz Remusa wysyłać do innych wilkołaków? i to na święta gdy ten czas powinien spędzić z Syriuszem i innymi członkami zakonu...?
    Czekam na następny rozdział i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń