Szedł już znaną mu drogą, zapamiętał ją
od ostatniej pełni. Ci, których mijał, spoglądali na niego bardziej przychylnie
niż wcześniej. On jednak nie czuł się ani trochę swobodniej. Przyjechał
wcześniej, tak jak to zaplanował, musiał o siebie w końcu zadbać. W oddali
majaczyła polana, dlatego skręcił w prawo i ruszył w głąb lasu.
- Idziesz mnie odwiedzić? – dobiegł go
głos Mag.
- Właściwie to szukam miejsca na swoją
posiadłość. – odpowiedział odwracając się do niej. Stała tam znowu się
uśmiechając. Nie rozumiał jak można się ciągle uśmiechać. Jednak nie wyobrażał
sobie żeby była smutna. – Jeśli chcesz możesz mi pomóc.
- Muszę cię zmartwić, najlepsze miejsce
jest zajęte przeze mnie. – oznajmiła i zaśmiała się wesoło.- Ale chętnie ci
pomogę.
- Powiedz mi od kiedy tu jesteś? Jak to
się w ogóle stało, że jesteś wilkołakiem? – zapytał ciekawy Remus, kiedy
ruszyli przez las.
- Jakieś dwadzieścia lat temu razem z
moim narzeczonym byłam w górach. Miałam poukładane życie. Skończyłam studia,
pracowałam w kancelarii prawniczej, miałam niedługo wyjść za mąż. Wybraliśmy
się na wieczorny spacer szlakiem, w pewnym momencie zza krzaków wyskoczyło coś
ogromnego. To działo się szybko. Myśleliśmy, że to zwykły wilk, nie mieliśmy
pojęcia, że pociągnie to za sobą jakiekolwiek konsekwencje. – westchnęła, ale
od razu uśmiechnęła się i spytała: - A jak było z tobą?
- Miałem wtedy pięć lat. Mój ojciec nie
chciał współpracować z Greybackiem, ten w akcie zemsty ukąsił mnie, a mojego
ojca rozszarpał na strzępy. – powiedział, analizując jednocześnie to co
wcześniej mówiła Meg. – Powiedz mi co wiesz o tym świecie?
- Jakim świecie? Chodzi ci o ten świat
gdzie żyjemy my, wilkołaki? Niewiele. – wyznała.
- Jesteś mugolem? – zdziwił się Remus.
- Kim? Co ma znaczyć to określenie.
Słyszałam je kilkakrotnie, ale nie mam pojęcia co ono oznacza. – wyjaśniła, a
Lupin spojrzał na nią osłupiały. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i spytał:
- Czyli nie wiesz co to jest?
- Patyk? – spojrzała na niego
sceptycznie i zaczęła się śmiać. Remus uśmiechnął się i machnął różdżką i
wyczarował kilka małych ptaszków, które zaćwierkały wesoło.
- Nie taki zwykły patyk, to różdżka. –
oznajmił, uśmiechając się na widok zaskoczonej Maggie. – A ty jesteś mugolem,
osobą nie magiczną, która nie powinna wiedzieć o naszym istnieniu.
- Więc dlaczego mi to mówisz? – spytała
i wyciągnęła rękę w stronę ptaszków.
- Ponieważ wilkołaki to także część
społeczności magicznej, ta gorsza, ale jednak część.
- No cóż masz mi wiele do opowiedzenia,
mój czarodzieju. – oznajmiła i ruszyła dalej.
***
Splótł sznurem, który wyczarował
kolejne gałęzie. Jego szałas nie wyglądała tak okazale jak ten, który zrobiła
Meg. Jednak nie poddawał się i to było najważniejsze.
- Koślawy ten twój domek. – oznajmiła
kobieta, śmiejąc się.
- Nie mam zbyt dużych zdolności
manualnych. – wyjaśnił Remus, rozśmieszając ją jeszcze bardziej. Podeszła do
niego, wzięła sznur, gałęzie i zaczęła poprawiać jego wypociny. – Gdzie się
tego nauczyłaś?
- Tutaj. Trzeba sobie radzić w życiu.
- Nie uważasz, że to trochę prymitywne
żyć w szałasie? – zaciekawił się Remus, przyglądając się jak Meg buduje mu
schronienie.
- Lepsze to niż życie w mieście. Nawet
nie zdajesz sobie ile ukrytych zdolności uśpiłeś, żyjąc wśród ludzi. –
oznajmiła. – Jeśli chcesz pomogę ci je na nowo rozbudzić.
- Na razie musisz nauczyć mnie zdobywać
pożywienie. – stwierdził Lupin.
***
Spoglądał w ognisko, nad którym piekły
się zające, które upolowała Meg. Ku jego zdziwieniu ta przyjazna osóbka jaką
była Meggi, z łukiem w ręku zmieniała się w maszynę do zabijania.
Przygotowywanie zwierząt również było mniej ohydne, niż mu się wydawało.
Siedzieli pod jego szałasem, który był bardzo podobny do tego w jakim mieszkała
Meg. Kobieta bardzo o niego zadbała, przyniosła mu skórę wilka, żeby miał na
czym spać, pokazała, które rośliny może jeść, a które mogłyby go zabić,
pokazała mu jak przetrwać w lesie. W zamian on opowiedział jej o świecie magii,
o czarodziejach, Hogwarcie, Ministerstwie, o podejściu do wilkołaków. Była
bardzo zszokowana tym, że w jego świecie wilkołaki są uważane za potwory.
- Zabiłeś kiedyś kogoś, Remusie? –
spytała, podchodząc do niego.
- Brałem udział w wojnie. –
odpowiedział.
- Nie o to mi chodzi… Czy jako wilkołak
zabiłeś kogoś?
- Nigdy… Zraniłem wiele razy, ale nigdy
nikogo nie zabiłem. – oznajmił.
- Ja to zrobiłam. W trakcie pierwszej
przemiany, kiedy nie wiedziałam, że jestem wilkołakiem zabiłam narzeczonego.
Kiedy się obudziłam, uciekłam. Przy następnej pełni wytropiłam mojego oprawcę.
Byłam wściekła, winiłam go za to co sama zrobiłam. Jego również zabiłam… -
powiedziała cicho. – Byłam bardzo zagubiona. Rozumiesz, że dla zwykłego mugola
stanie się kimś takim to był wielki szok. Uciekałam od ludzi, bałam się ich
zranić. Wtedy spotkałam Fenrira. Wytłumaczył mi co się ze mną dzieje,
powiedział, że mogę z tym żyć. Powiedział mi o tym miejscu, sprowadziłam się
tutaj i zaczęłam żyć.
- Greyback ci pomógł? – zdziwił się
Remus.
- Tak, pojawił się wtedy gdy kogoś
potrzebowałam. Pomógł mi się pogodzić z moim losem i wyszło mi to na dobre. –
westchnęła i uśmiechnęła się.
- Jest uważany za największego
zwyrodnialca w magicznym społeczeństwie. – zauważył Lupin.
- Każdy medal ma dwie strony. –
stwierdziła Meg. – Dlaczego tutaj jesteś Remusie? Mówiłeś, że masz przyjaciół,
czemu nie zostałeś z nimi?
- Każdy ma jakiś powód, żeby odejść. –
oznajmił Lupin i w tym momencie pomyślał o Tonks. Musiał przyznać, że przybycie
tutaj, chwilowe odizolowanie się od codzienności miało również na celu zapomnienie
o tym co do niej czuje i miało także sprawić by nie musiał patrzeć na to co
się z nią dzieje.
- Chodzi o kobietę? – spytała jakby
czytając mu w myślach. – Odrzuciła cię?
- Nie miała okazji. – zauważył Remus.
- Nie wie, że ją kochasz? – zdziwiła
się Meg.
- I lepiej, żeby tak zostało. –
postanowił Lupin.
- Jesteś bardzo dziwny. – zaśmiała się
Maggie.
- Nie rozumiem jak potrafisz dostrzegać
dobro w naszej sytuacji. Co pełnię zmieniamy się w potwory, jesteśmy
zagrożeniem, a ty mówisz o tym wszystkim jak o spełnieniu marzeń. –
zauważył Remus.
- Nie jesteśmy potworami. – oburzyła
się Maggie.
- Wilkołactwo odebrało nam
człowieczeństwo. – stwierdził Lupin.
- Wilkołactwo dało nam więcej niż
moglibyśmy chcieć. Jesteśmy kimś więcej niż tylko ludźmi, mamy zdolności, o
których może marzyć nie jeden czarodziej. Ty też je masz, tylko musisz je w
sobie odkryć. Nie jesteśmy zagrożeniem, nie tutaj, gdzie nasze miejsce. Z dala
od tych wszystkich kretynów, którzy boją się nas tylko dlatego, że nie
rozumieją jacy jesteśmy niezwykli. – powiedziała dobitnie i wstała. Na
pożegnanie powiedziała jeszcze: - Nie możesz walczyć z samym sobą. Przemyśl to
Remusie.
I kolejna osoba, która próbuje przemówić Remusowi do rozumu. Byle nie wyszło mu na dobre. Znaczy, żeby nie obrócił się w złą stronę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ooohh, już lubię Meg :D Może jej uda się wytłumaczyć Remusowi, że wcale nie jest taki zły za jakiego się uważa?
OdpowiedzUsuńNo i mam nadzieję, że Tonks się weźmie za siebie. Niech spojrzy w lustro i zobaczy co z sobą zrobiła ;-;
Alohomoro, normalnie cię uwielbiam :D Świetnie piszesz i zawsze wstawiasz rozdziały na czas :D Podziwiam ^,^
Nie myśl, że brak odzewu z mojej strony oznacza, że nie czytam. Chelsea jest zawsze, tylko wy o tym nie wiecie ^,^
Pozdrawiam :*