Weszła do salonu. Kiedy tylko wróciła
do domu zasnęła. Te całe omamy i halucynacje musiały być skutkiem ubocznym
długotrwałego braku smoczych pazurów. Chciała odpisać Sarze, ale jakoś nie
miała weny. Usiadła na kanapie i zamknęła oczy, chłonąc ciszę.
- Doro, musimy porozmawiać. – dobiegł
ją głos matki.
- O co chodzi?
- Czy dobrze się czujesz, wyglądasz na
chorą.
- Nie spałam za dużo ostatni. –
oznajmiła Tonks i spojrzała na zatroskaną Andromedę.
- Jesteś pewna, że tylko o to chodzi? –
spytała Dromeda, a Tonks pokiwała głową. – A ten twój chłopak?
- Co ma z nim być? – spytała Dora.
- No czy wy już… no wiesz…
- Mamo! – zawołała oburzona Tonks.
- Jestem twoją matką, musze wiedzieć
takie rzeczy. – stwierdziła Andromeda.
- Ale ja nie mam zamiaru rozmawiać z
tobą o takich rzeczach, nie mam dziesięciu lat. – zaperzyła się Nimfadora.
- Jednak masz tą samą tendencje do
robienia głupot co dziesięciolatka. – zauważyła Andy.
- Powiedziałam, że nie mam zamiaru o
tym mówić. – powiedziała Tonks i wstała z kanapy. Już miała wyjść z salonu,
kiedy postanowiła odwrócić się i powiedzieć. – Nic takiego nie miało miejsca.
***
Ciemny las na jakimś pustkowiu.
Wszystko było dla niego obce. Swoją torbę zostawił gdzieś w oddali, żeby w
czasie pełni nic nie zniszczyć. Ruszył w głąb ciemnego boru, kierując się
odgłosami wydobywającymi się z głębi lasu. Minął kilka osób, które przyglądały
mu się z zaciekawieniem. Niektórzy byli zdziczali, tak jak przewidywał, ale
niektórzy wyglądali normalnie. Pytanie teraz dlaczego tu przyszli. Koło niego
przeszła jakaś kobieta.
- Przepraszam! – zawołał, a nieznajoma
obróciła się do niego i uśmiechnęła się przyjaźnie. – Możesz mi powiedzieć
gdzie mam iść? Jestem nowy i…
- Oczywiście. Fenrira znajdziesz w
jedynej chacie na polanie. – powiedziała i ruszyła dalej. Remus zdziwiony
ruszył we wskazanym kierunku. Chwilę później wyszedł z lasu na wielką zieloną
polanę. W oddali zobaczył małą, drewnianą chatkę. Szybko przemierzył polanę i
niepewnie wszedł do domku.
- Coś tu pachnie znajomo. – oznajmił
ktoś, kogo głos przypominał szczekanie psa. Remusa przeszły ciarki, ale pewnym
głosem odpowiedział.
- Nic dziwnego skoro spotykamy się po
latach.
- Remus Lupin, no proszę… Myślałem, że
Dumbledore nie wypuści cię spod swoich skrzydeł. – powiedział Greyback. –
Widzę, że w końcu trafiłeś tak gdzie twoje miejsce.
- Trochę mnie do tego zmusiłeś. –
odpowiedział Remus, patrząc na swojego oprawcę. Przypominał bardziej zwierze
niż człowieka. Był potężnym mężczyzną z burzą szarych włosów na głowie. Jego
dłonie zakończone były ostrymi pazurami, a jego żółte zęby były ostre niczym
kły. W jego ciemnych oczach czaiło się szaleństwo.
- Kiedyś za to podziękujesz. Więc
dlaczego tu przyszedłeś? – zapytał wilkołak.
- To, że mnie przemieniłeś nie znaczy,
że mam ci się ze wszystkiego spowiadać. – stwierdził Remus, a przez twarz
Greybacka przemknął cień. – Hogwart skończyłem dawno. W końcu czas, żebym
znalazł miejsce dla siebie.
- Świetnie. – warknął, najwidoczniej
znudzony swoim rozmówcą. – Znajdź kogoś, powiedzą ci co robić.
Remus bez słowa wyszedł z chaty.
Greyback brzydził go, wzbudzał w nim wstręt i niechęć. Odetchnął głęboko i
rozejrzał się dookoła. Na polanie nikogo nie było, wszyscy chowali się w lesie.
Ruszył więc tam. Ludzie nie odzywali się do niego, nawet jeżeli do nich
podchodził. Czuł się samotny, ale z własnego doświadczenia wiedział, że do tego
idzie przywyknąć.
- Nie mają zaufania do nowych, to się
zmieni. – powiedziała ta sama kobieta, która wskazała mu wcześniej drogę. – Już
po pierwszym spotkaniu z Fenrirem?
- Nie pierwszym. – odpowiedział Remus,
a kobieta od razu pojęła o co chodzi.
- I pewnie nie ostatnim. – dodała i
uśmiechnęła się miło. – Oprowadzić cię?
- Po czym?
- W sumie racja. – zaśmiała się. – Ale
przynajmniej cię wprowadzę. Wydajesz się być zupełnie zielony.
- I taki jestem. – odpowiedział Remus i
nie mogąc już wytrzymać uśmiechnął się.
- Są tu wilkołaki z całej Anglii i nie
tylko. Cała polana należy do Fenrira, my mamy las. W pobliżu jest tylko jedna
wioska i całe szczęście nikt nie odwiedza jej zbyt często. – mówiła kobieta,
kiedy szli przez las. Remus szedł za nią co jakiś czas uchylając się przed
jakąś gałęzią. – Wszyscy są na ogół mili, nie licząc niektórych elementów.
Przekonasz się o tym jak pobędziesz tu dłużej. Zostajesz od razu czy…
- Na razie nie. Mam jeszcze parę spraw
do załatwienia w Londynie. – przerwał jej Remus.
- I prawidłowo. Lepiej nie zostawiać za
sobą niedokończonych spraw, bo w końcu nas dopadną. – uśmiechnęła się. – Każdy
musi dbać tu o siebie. Jeżeli liczyłeś na to, że dostaniesz tu coś za nic, to
się myliłeś. Każdy musi sam zbudować sobie schronienie i załatwić pożywienie.
Przynajmniej tak jest w teorii, w praktyce jest zupełnie inaczej. Jesteśmy
czymś w rodzaju wspólnoty, pomagamy sobie. A to moja rezydencja.
Stanęli przed średniej wielkości
szałasem, przed którym stała drewniana ławeczka i ognisko. Remus zdziwił się na
widok tego wszystkiego. Kobieta wyglądała na zadbaną. Mogła być starsza niż on.
Miała wesołe, piwne oczy, brązowe włosy do ramion, czerwone usta, które co
chwilę odkrywały białe zęby. Była zgrabna i mniej więcej wzrostu Lupina.
- Jestem młodsza, niż wyglądam. –
oznajmiła z uśmiechem, kiedy spostrzegła, że Remus jej się przygląda.
- Nie myślę, że jesteś stara. –
powiedział od razu, zszokowany jej wypowiedzią.
- Mam zaledwie trzydzieści siedem lat.
– powiedziała i znowu się uśmiechnęła.
- A jednak jesteś starsza ode mnie. –
odwzajemnił gest. – To gdzie mam spać?
- Mówiłam, musisz radzić sobie sam. –
zaśmiała się i weszła do swojego szałasu, jednak wyjrzała jeszcze z niego i
powiedziała. – Tak poza tym jestem Maggie Owen.
- Remus, Remus Lupin. – przedstawił
się.
- W takim razie miłej nocy pod
gwiazdami Remusie.
No i kolejny zwiastun Teddy'ego! Dziękuję! Kocham Cię! :*
Ojeju, nowy rozdział. Jejku, Andromeda jest. Nowy zwiastun również jest.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę zwiastunów.
Pozdrawiam Lizzy.
Noc pod gwiazdami. Super sprawa. Kiedyś spędziłam tak dwie - za pierwszym razem było mi zimno, a za drugim prawie zjadły mnie komary. Ale i tak bardzo miło to wszystko wspominam.
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to bardzo mi się podoba. Zresztą jak zawsze. Naprawdę bardzo dobrze piszesz.
Pozdrawiam
SP. Mała uwaga, ale tylko do kosmetyki - strasznie często przeskakuje tekst. Dałoby się to jakoś poprawić?