24.05.2014

59) Potrzeba

Kilka dobrych lat temu przestał myśleć o swoim życiu, pozwolił, żeby toczyło się tak jak los tego zechce. Aż tu nagle znowu zebrało mu się na przemyślenia. Może dlatego, że zobaczył jak jego życie niszczy kogoś na kim zaczęło mu zależeć? Tonks była jego przyjaciółką, a fakt, że on i jego koledzy pojawili się, zniszczył jej życie. Dumbledore odwiedził go i rozmawiał z nim tak jak to kiedyś robił w Hogwarcie. Niby zwykła rozmowa, ale mobilizowała do zmiany.
- Powiedz mi Heathcote jak ci się teraz żyje? – spytał stary dyrektor.
- Szczerze?
- Oczekuję tylko takiej odpowiedzi. – oznajmił Dumbledore.
- Źle. To nie jest  to czego chciałem… Czasem wydaję mi się, że to już mój czas, że powinienem z tym wszystkim skończyć. – westchnął Bary.
- Podobno pojawienie się twojego zespołu bardzo namieszało w Zakonie.
- Niestety… Przykro mi z tego powodu. No i jeszcze Tonks…
- Tak, Nimfadora… Na zebraniu była bardzo… nadpobudliwa. – zauważy dyrektor.
- Ona ma problemy… - stwierdził Bary, a po chwili namysłu dodał: - My jesteśmy jej problemem, a problemów trzeba się pozbywać.
- Co masz na myśli? – zainteresował się Dumbledore.
- Wyjedziemy jak najszybciej, znikniemy z życia Zakonu i życia Tonks. – postanowił gitarzysta.
- A co jeżeli miłość Nimfadory nakaże jej jechać z wami? – spytał dyrektor.
- To nie miłość. – prychnął Bary. – Z początku mogło to być zauroczenie, ale teraz to jest…
- Co to jest?
- Potrzeba. –szepnął cicho Bary. – Bez względu na to zrobię wszystko, żeby życie Tonks wróciło do normy.
- A kiedy twoje życie wróci do normy Heathcote? – zapytał Dumbledore lustrując go swoimi błękitnymi tęczówkami.
- Nie wiem…
***
Nimfadora wyszła z pracy tak szybko jak tylko mogła. Głowa bolała ją tak mocno, że nie mogła myśleć. Wypaliła już wszystkie papierosy jakie miała przy sobie i nie mogła uspokoić drżenia rąk. Serce biło jej przeraźliwie szybko, a oddech był strasznie szybki. Nie wiedziała co się z nią dzieje. Musiała wziąć pazury, nie wytrzymywała dłużej. Z bezradności zaczęła biec przed siebie, nie wiedząc gdzie zmierza. Czuła jak ciepłe łzy spływają po jej zmarzniętych policzkach.
Biegnąc zaczęła sobie uświadamiać te wszystkie rzeczy, których się bała. Wszystko stawało się jasne. „Nie! Nic z tego nie jest prawdą!”­- pomyślała, kręcąc głową. Otworzyła oczy i wszystko zaczęło wirować, zmieniać kolory. Upadła na ziemię i podkuliła nogi. Łkała żałośnie, nie wiedząc dlaczego płacze. To dziś… wyjeżdża.
***
Włożył właśnie do torby koszule. Nie brał za wiele, w końcu jedzie tak na niecały tydzień. Bał się najgorszego. Pierwszego dnia miał się tam stawić, ciekaw był czy postawią go od razu przed Greybeckiem. Pełnia potrwa trzy dni, ale nie wiedział w jakim stanie z niej wyjdzie. Na początku miał bywać tam tylko w trakcie pełni, tyle ile będzie trzeba, a później… Później to się zobaczy. Usłyszał jak ktoś wbiega po schodach. Nie miał pojęcia kto to mógł być. Odwrócił się i w tym samym momencie ktoś wpadł na niego z takim impetem, że omal się nie przewrócił. Tonks obejmowała go mocno, łkając cicho. Był zszokowany, Tonks by tego nie zrobiła, nie ta Tonks, którą była w ostatnim czasie. Objął ją delikatnie, nie chcąc jej przestraszyć.
- Tonks…- zaczął, chcąc ją jakoś uspokoić, ale na dźwięk jego głosu dziewczyna wyrwała się z jego ramion, spojrzała na niego przerażona i wybiegła z pokoju. Westchnął i usiadł na łóżku. – Mam nadzieję, że jak wrócę ty również wrócisz.
***
Nie wiedziała co się z nią dzieje. Kiedy wstała z chodnika znowu zaczęła biec. Nie miała pojęcia jakim cudem znalazła się w pokoju Remusa. Nie zdawałaby sobie z tego sprawy, gdyby nie odezwał się do niej. Pobiegła do swojego pokoju. Panicznie zaczęła grzebać we wszystkich szufladach, aż w końcu znalazła biały proszek. Uległa.
***
Kochana Tonks
Powinnam była napisać wcześniej, przepraszam, ale ostatni okres był dla mnie bardzo ciężki. Ciąża to nie sielanka i wymaga wielu cierpień. A skoro już o tym mówię… Dzidziuś rośnie, a ja wraz z nim. Chyba nigdy nie cieszyłam się tak bardzo z tego, że przytyłam. Zaczynamy się już zastanawiać nad imieniem, co wydaje się głupotą, bo nie wiemy nawet czy to będzie chłopiec, czy dziewczynka. Fran jest strasznie nadopiekuńczy i nie daje mi robić praktycznie niczego co wymagałoby ode mnie wysiłku fizycznego. Tak więc praktycznie całe dnie spędzam na czytaniu książek albo spaniu. We Włoszech jest ciągle piękna pogoda, wiec czasami idę na spacer podziwiać hipogryfy.
Fran zrobił to co do niego należało, cały czas spędza nad papierami, wyszukując potrzebnych nam informacji. Oczywiście nie dopuszcza mnie do nich, bo twierdzi, że stres na mnie źle działa.
Jednak dość już o nas. Odpisz szybko i opowiedz mi o tym jak Ci się układa z Kirleyem, co się dzieje w Londynie. Opowiedz o wszystkim, bo brakuje mi tu Ciebie.
Kocham Cię, Sara               
***
Zapukał do drzwi i usłyszał ciche „Proszę.” Wszedł niepewnie i rozejrzał się dookoła. Było to najzwyklejsze biuro. Regał, komoda, obszerne biurko, a na nim cytrynowy melonik. Jego szef czytał właśnie Proroka. Odłożył papiery obok melonika i stanął naprzeciwko ministra.
- Chcesz czegoś ode mnie, Weasley? – spytał Knot.
-Tak, znaczy... – tutaj odchrząknął i zaczął mówić opanowanym, stanowczym głosem. – Mam pewne wątpliwości co do jednego z naszych aurorów.
- Wątpliwości? – zainteresował się minister.
- Nimfadora Tonks, młoda aurorka. Ostatnio ona i trzech innych…
- Wsadziła do Azkabanu charłaka. To była bardzo poważna misja. – dokończył za niego Knot.
- Owszem. Niewątpliwie był to sukces, ale od czasu zakończenia tej sprawy zachowuje się ona dość podejrzanie, jakby czuła się zbyt pewnie. – wyjaśnił Percy. – Ma ona z pewnością niebywałą charyzmę. Wiele osób ją lubi i ceni, obawiam się, że może chcieć to wykorzystać.
- Masz na myśli, że zechce podburzyć pracowników? – spytał Knot.
- Bardzo możliwe, a proszę pamiętać, że  aurorzy to nasza najsilniejsza karta. Nie możemy pozwolić by służby bezpieczeństwa zaczęły się sprzeciwiać.
- Zgadzam się z tobą. Trzeba temu zaradzić. Obserwuj tą dziewczynę i donoś mi o wszystkim co ona robi. – nakazał minister.
- Tak jest, proszę pana.
- I pamiętaj Weasley, ten kto sprzeciwia się Ministerstwu jest naszym wrogiem! 

1 komentarz:

  1. Jeszcze trochę, jeszcze trochę... Coś mi się widzi, że Tonks wreszcie zaczęła się ogarniać. Tylko ten powrót do narkotyków... Nie daj jej się do końca stoczyć. Mam nadzieję, że Bary jej w tym pomorze.
    Już nie mogę się doczekać jutra.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń