- Nimfadoro! – krzyk Andromedy sprawił,
że ocknęła się ze snu. Delikatnie otworzyła oczy i spojrzała na matkę. Dromeda
trzymała w ręce butelkę po Ognistej i spoglądała na nią oskarżycielskim
wzrokiem. – Co to ma znaczyć?
- Znieczulenie… - wydukała zaspana i
przewróciła się na drugi bok.
- Jakie znieczulenie. Mówię do ciebie!
– zawołała i chwyciła córkę za rękę, żeby ją obrócić. Dora zawyła z bólu, a jej
matka osłupiała na widok zaschniętej krwi na jej bluzce. – Co się stało?
-Nie mam pojęcia. – powiedziała słabo i
podciągnęła się do pozycji siedzącej. – Po prostu znowu zaczęła krwawić.
- Akurat przy pełni? To chyba nie jest
normalne. – powiedziała zaniepokojona.
***
- To chyba nie jest normalne. –
stwierdziła z troską Amelia.
- Jesteś jak moja mama. – jęknęła
Tonks. Siedziały w małym domku panny Robinns i Dora właśnie opowiedziała jej o
ostatniej przygodzie. Między nimi wesoło skakał myszoskoczek – patronus Amelii.
- To jest niepokojące. A co jeśli
będzie to się działo co miesiąc?
- Nie będzie. – zapewniła ją Dora.
- Skąd jesteś tego taka pewna? –
zapytała Robinns wpatrując się w zwierze. – Uwielbiam na niego patrzeć.
- Zawsze to lubiłaś. – zauważyła Tonks.
– Pamiętasz co mówiłaś w szóstej klasie?
- Jak umrę macie wyczarować patronusy,
bo nie ma nic innego co lepiej uwieńczyłoby ceremonie mojego pogrzebu. –
powiedziała Amelia z powagą, a po chwili obie wybuchły śmiechem. – Chciałabym
wrócić do Hogwartu.
- Każdy by chciał.
***
-Nie ruszaj się, Lupin! – warknął
Syriusz. – Wiesz, że nie jestem w tym najlepszy.
- Co nie znaczy, że nie mógłbyś być
delikatniejszy. – mruknął Remus, zaciskając zęby i podciągnął wyżej koszule. Ta
pełnia była wyjątkowo bolesna, nie wiedział czemu zranił się tak bardzo.
Żałował, że nie ma tu Molly, przez kilka miesięcy to ona go opatrywała, teraz
był skazany na Blacka.
- Naprawdę, ja się tego nie podejmuję
skoro masz jęczeć jak mała dziewczynka. – powiedział Łapa, kładąc z impetem
miskę z maścią.
- Kto się zachowuję jak mała
dziewczynka? – dobiegł ich głos Dory, która akurat weszła do kuchni. – Cześć,
wracam od Amelii i pomyślałam, że wpadnę.
- Wspaniale! – zawołał jej kuzyn,
podszedł do niej chwycił za ramiona i podprowadził do Remusa. – Teraz nasza
Tonks zajmie się tą kaleką.
- O Morgano. – zawołała na widok
okaleczonych pleców Lupina. – Coś ty robił w tą pełnię?
- Nie mam bladego pojęcia… - westchnął
Remus, czując się głupio. Nie chciał żeby Dora widziała jego rany. – Dajcie
spokój, deportuje się do Nory i Molly mi pomoże.
- Tak, żebyś przy okazji się rozczepił!
Co to, to nie! Zaraz się tym zajmę. – zawołała dziarsko, podciągając rękawy i
ukazując zabandażowaną rękę. Z ulgą stwierdziła, że nikt jej nie zauważył. Chwyciła
watę, która leżała na stole, zanurzyła ją w jadzie szczuroczeta i delikatnie
przyłożyła do pokaleczone skóry Remusa. Lupin cicho jęknął. – Będzie bolało.
- Może pójdę nakarmić Hardodzioba. –
powiedział Syriusz uśmiechając się dziwnie i opuścił kuchnię. Dora delikatnie
oczyszczała plecy Remusa i za każdym razem zaciskała zęby gdy ten jęczał z
bólu. Dziwiło ją to, że tak źle przeszedł pełnie akurat wtedy gdy jej rana na
nowo zaczęła krwawić.
- Przeprasza, pewnie to ostatnia rzecz,
którą chciałabyś robić. – wydukał Lupin, ciesząc się, że siedzi tyłem do Tonks,
bo był czerwony jak burak.
- Nie przepraszaj, nie masz za co. –
stwierdziła Nimfadora.
- Powinnaś to zostawić, samo się zagoi.
– nalegał i nagle poczuł przeszywający ból, gdy Tonks z całej siły docisnęła do
rany watę.
- Powinieneś przestać gadać głupoty. –
zauważyła, uśmiechając się z satysfakcją. – Tylko plecy, czy gdzieś jeszcze
masz rany? No dalej Remusie, skoro już to robię. – ponagliła go, a ona z
ociąganiem zdjął koszulę i odwrócił się do niej przodem. Przykucnęła przed nim
i zaczęła dezynfekować poszarpaną pierś. – Remusie…
- O co chodzi? – zapytał.
- Czy to możliwe, żeby osoby, które
wilkołak zranił cierpiały wtedy co on? – spytała rumieniąc się nieznacznie.
- Nie mam pojęcia, a czemu pytasz? –
zaciekawił się, a Dora westchnęła. Wiedziała, ze skoro zaczęła temat będzie
musiała mu powiedzieć.
- Podczas pełni nie mogłam spać i moja
blizna… no znowu zaczęła boleć i krwawić. I kiedy cie zobaczyłam dzisiaj
pomyślałam, że to może mieć jakiś związek. – wydukała i pokazała mu bandaż na
ręce.
- Nie słyszałem nigdy o czymś takim. –
wyznał jej kiedy skończyła oczyszczać jego rany. Podniósł wysoko ręce, a ona zaczęła
go obandażowywać. – Możliwe, że tak jest.
-
Czy ty tak kiedyś miałeś?
- Od kiedy Greyback mnie ugryzł
przeżywam piekło co miesiąc, ale nawet gdyby było rzeczywiście tak jak mówisz
to wątpię, żebym coś czuł. Dla niego przemiana to coś jak zasypianie. –
odpowiedział Remus. – Obiecaj mi coś, Tonks.
- Co? – spojrzała mu prosto w oczy, a
on powiedział:
- Jeżeli jeszcze raz coś takiego się
stanie, powiesz mi o tym od razu. Krzywdzenie ciebie jest ostatnią rzeczą jaką
chcę zrobić. Obiecasz mi to?
- Obiecuję.
Przed Wami kolejny rozdział. Krótki, bo krótki, ale mnie się podoba. Oddaje w Wasze ręce również kolejny zwiastun Teda. Dotyczy on kolejnych rozdziałów na moim blogu. Jest to spoiler, więc kto nie chce nie musi oglądać. Do soboty!
Omg, cudowne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na jakąś rozmowę o uczuciach pomiędzy Remusem a Nimfadorą :)
Tak na marginesie to wielki szacun dla Teddy'ego Lupina! Oba zwiastuny ubóstwiam i oglądam je po raz n-ty.
Wracając do opowiadania to bardzo podoba mi się wątek o zaginionych dziewczynach, również bardzo ciekawy jest pomysł z blizną Dory odświeżającą się w każdą pełnię.
podsumowując kłaniam się w pas przed Twoją twórczościom i liczę na więcej.
(No i przez Was Chelsea jest już uzależniona od trzech rzeczy w internecie: Believe in impossible feelings, tegoż bloga, na którym właśnie piszę komentarz i bloga Słodkiej Wariatki ;-; )
KONIEC ZANUDZANIA
Dziękuję :) Na rozmowę o uczuciach nie liczyłabym za bardzo, ponieważ jestem osobą okrutną i postanowiłam namieszać trochę w ich życiu. Zgadzam się Teddy staje na wysokości zadania po raz drugi! I muszę przyznać, że również wielokrotnie oglądałam jego filmy. A co do twojego uzależnienia... przepraszać nie będę :D
UsuńNie dziwię się Dromedzie. Ognista nie jest najlepszym środkiem znieczulającym.
OdpowiedzUsuńTrochę dziwi mnie Syriusz. Coś za szybko uciekł. Moim zdaniem nie powinien tak łatwo przepychać przyjaciela w ręce innej osoby.
No i o co chodzi z tą krwawiącą raną? Chyba nie będzie się to powtarzać co miesiąc, prawda? Proszę, nie każ długo czekać na wyjaśnienie tej sytuacji.
Pozdrawiam
Syriusz to choleryk on z nikim zbyt długo nie wytrzyma. Wydaję mi się, że swatanie Remusa i Tonks jest dla niego świetną zabawą, a jemu brakuje rozrywki. :)
UsuńWiem. Sama wykorzystywałam Syriusza to swatania tej pary.
Usuń