1.03.2014

33) Jesteś straszną hipokrytką, Lucky

Śmierć Rose i słowa Syriusza zmotywowały Nimfadorę do dalszej pracy. Szukała wszędzie gdy tylko możliwe jakiś poszlak, znaków, niestety niczego sienie doszukała. Była wściekła na cały świat magiczny, za to, że jest tak nie praktyczny, tak okrutny i bezwzględny. Za to, że jest czternaście zastosowań smoczej krwi, ale nie można zidentyfikować mordercy. „Jesteś przepracowana, odpocznij dzień lub dwa.” – wszyscy powtarzali w kółko. Molly puściła w niepamięć ich kłótnie, odpuściła jej nawet kłótnie z rodzicami. Pani Weasley nie mogła patrzeć na przemęczenie dziewczyny. Moody za każdym razem gdy ją widział dawał jej porady zawodowe. Cała czwórka, Tonks, Walter, Hestia i Rick przeżywali tą misję.
Tonks poszła za radą przyjaciół i postanowiła nie siedzieć do późna w ministerstwie. Tego dnia do Sary mieli przyjechać rodzice, więc Tonks udała się do Kwatery Głównej gdzie miała przenocować. Dora spędziła całe popołudnie z Hermioną i Ginny. Remus ukrywał się gdzieś podczas pełni, a Syriusz zamykał się u Hardodzioba, Tak więc Ginny, Hermiona i Tonks siedziały w pokoju aurorki i jak to dziewczyny plotkowały.
 - Cieszę się, że dałaś sobie spokój z Harrym. – stwierdziła brutalnie Hermiona.
- Tak, też mi z tym dobrze. – powiedziała cicho młoda Weasley i posłała smutne spojrzenie Tonks, która dobrze widziała jaka jest prawda. Ginny nadal kochała się w Harrym, tylko zrobiła sobie krótką przerwę.
- Z tego co mi mówiłaś Michael jest fajnym chłopakiem. – zagadnęła Dora.
- Tak, jest naprawdę świetny. – podchwyciła temat Ginny i zaczęła opowiadać im co Michael pisze jej w listach. Tonks podobał się czas spędzony z jej młodymi przyjaciółkami, podobało jej się to, że mogła się cofnąć w czasie i przeżyć jeszcze raz te wszystkie historie jak nauka, chłopacy, nauczyciele i chłopacy. Dziewczyny siedziały do późna, nie spały, rozmawiały i śmiały się na całe gardło. Około drugiej sen przyszedł i wziął w swoje objęcia młode Gryfonki. Dora nie mogła spać, nie spała od śmierci tej biednej dziewczyny. Usiadła na fotelu i spojrzała w gwiazdy, szukała w nich rozwiązania, bo podobno wszystko jest w nich zapisane. Pomyślała o Remuse, jutro księżyca znowu zacznie ubywać, biedak odsapnie na chwilę, na miesiąc by znowu cierpieć. Dziwiła mu się, że jeszcze wytrzymuje. Jego życie było niekończącym się bólem, problem za problemem, odizolowanie od społeczności, znosił to wszystko, a ona? Ona nie mogła sobie poradzić z własnym życiem i problemami, przy Remusie wyglądała śmiesznie. Myślała tak i myślała, aż do rana, aż do momentu gdy Hermiona z Ginny się nie obudziły. W trójkę zeszły na śniadanie, większość domowników już tam była.
- Dzień dobry, kochane! Co na śniadanie? – zawołała od progu Molly.
- One nie zasłużyły na śniadanie… Nie dawały nam spać w nocy. – jęknął Ron, który próbował przespać się jeszcze na twardym stole.
- Oh, biedny, nieletni Ronald, nie może wyciszyć swojego pokoju. – zaśmiał się wyspany i rześki, tak jak jego bliźniak, George.
- Nie bądź okrutny George, ja ciągle pamiętam te mroczne czasy, gdy poza Hogwartem różdżką można się było tylko podrapać. – westchnął Fred i podrapał się swoją różdżką po głowie, a wszyscy zaczęli się śmiać. Śniadanie jak zawsze minęło szybko i zabawnie. Kiedy Dora spojrzała na zegarek, wskazówka wskazywała dziesiątą.
- No ja już będę uciekać, przejrzę jeszcze raz kartotekę. – powiedziała, wstając od stołu.
- Miałaś sobie zrobić przerwę. – stwierdził z niezrozumieniem Syriusz.
- Nie potrafię, Syriuszu. Powiedzcie mi później jak się czuje Lunatyk. – powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia.
***
Czytała list od swojego ojca, nie spodziewała się, że jej wujek do tego się posunie, nie spodziewała się, że w ogóle o tym pomyśli. Wiedziała, że jak zejdzie na dół będzie musiała coś powiedzieć, jakoś zacząć temat i szybko go skończyć. Znowu wszyscy byli przeciwko niej, czym sobie na to zasłużyła? Zawsze walczyła o swoje, czasami może przesadzała, ale czy na świecie jest ktoś kto nigdy nie przesadził? Nie, nie ma kogoś takiego, ale czy teraz też powinna walczyć, starać się osiągnąć swój cel? Może tym razem ustąpi? Może to spowoduje, że będzie miała czystą kartę? Że znowu wróci do łask? Może.
***
Chwila minęła zanim znalazła się przed blokiem, w którym mieszkała razem z Sarą. Było już dosyć późno i rodzice jej lokatorki powinni już wyjechać. Wspinała się po schodach, prawdę mówiąc taka wspinaczka była męcząca. Wyjęła pęk swoich kluczy i odszukała wśród nich pasujący do zamka. Weszła cicho do mieszkania, poczuła dobrze jej znany zapach wina. W głębi mieszkania ktoś zachichotał, to była Sara. Tonks w swoim niezbyt grzecznym, ciekawskim zwyczaju, zakradła się na palcach do drzwi sypialni Lucky. Zobaczyła coś, czego nie powinna była widzieć. Na łóżku leżała Sara, a wraz z nią umięśniony brunet, w którym Dora rozpoznała Franczesca, oboje byli nadzy.
- Morgano! – wrzasnęła Dora tym samym powodując, że para spojrzała na nią.
- Tonks?! – wykrzyknęli zdziwieni i odskoczyli od siebie, ukazując zbyt wiele. Tonks momentalnie zasłoniła oczy i obróciła się znikając. Pojawiła się ponownie przed Kwaterą Główną i wbiegła do środka, zatrzymała się dopiero w kuchni.
- Coś szybko wróciłaś. – zauważył Syriusz, spoglądając na nią niepewnie.
- Hej, Tonks, myślałam, że się z tobą minęłam. – przywitała się uśmiechnięta Amelia, która piła herbatę. – Sara mówiła, że dzisiaj tu nocowałaś, ale jak przyszłam to już cie nie było.
- Nieważne, chodź ze mną. – ucięła ich rozmowę, chwyciła przyjaciółkę za ramię i pociągnęła za sobą.
- Co się stało? – zapytała Amelia, ale Tonks odpowiedziała dopiero gdy zamknęła drzwi od swojego pokoju.
- Co się stał?! Już ci mówię co się stało! Okłamała nas, perfidnie i świadomie nas okłamała. Przecież mogła powiedzieć, czy coś byśmy jej zrobiły? Nie! Ale ona wolała nas okłamać! – wrzeszczała, niespokojnie chodząc po pokoju i gestykulując rękoma.
- Kto nas okłamał? –dopytywała się zszokowana Robinns, ale zanim Nimfadora zdążyła odpowiedzieć do pokoju wpadła zdyszana Sara, ubrana jedynie w szlafrok.
- Ani słowa! – zagroziła, wskazując palcem Tonks.
- Ależ proszę, ja nic nie powiem, za to ty masz szanse oświecić nas.
- Nie powinnaś była tego widzieć. – powiedziała wojowniczo Lucky, ale jej twarz poczerwieniała ze wstydu.
- Mam tego świadomość, a teraz tłumacz się. – zażądała Tonks i skrzyżowała ręce na piersi. Amelia przyglądała się to jednej, to drugiej, niczego nieświadoma.- Twoi rodzice bardzo się zmienili od ostatniego razu.
- Proszę bardzo, wytykaj mi to. Tak okłamałam was i co? Przecież jakbym wam powiedziała to… - urwała Sara.
- To co? – wtrąciła się Amelia. Co prawda nie wiedziała w jakiej sprawie Sara ją okłamała, ale nie mogła znaleźć żadnego powodu, żeby miała to robić.
- Właśnie, to co? Znasz każdy szczegół naszego życia, wiesz o wszystkim. Masz pretensje gdy nie powiemy ci o najmniejszym drobiazgu, a sama ukrywasz przed nami to co robisz, okłamujesz nas. Jesteś straszną hipokrytką, Lucky! – krzyczała Nimfadora i czuła jak uchodzi z niej złość.
- Dobra! Stop! – zarządziła Robinns. – O co właściwie chodzi?
- Ty jej powiesz czy ja mam to zrobić? – zapytała unosząc jedną brew Tonks.
- No bo ja…- zaczęła niezdarnie Sara. – Moi rodzice wcale mnie nie odwiedzili, tak naprawdę cały wczorajszy dzień spędziłam z Franczesciem.
- Cały dzień i noc. – dopowiedziała Tonks.
- Dzień i noc. – powtórzyła Lucky, rumieniąc się. – Nie powiedziałam wam, bo wiedziałam, że będziecie mieć jakieś komentarze na ten temat.
- Dlatego nas okłamałaś? – spytała smutno Amelia, a Sara przytaknęła. – Tonks ma rację, to jest hipokryzja, przecież nie miałybyśmy nic przeciwko temu.
- Tu chodzi o kłamstwo, a nie o Franczesca. – stwierdziła Nimfadora, ale chwilę później powiedziała. – Ile wy się w sumie znacie?
- Tonks, nie o to tu chodzi. – skarciła ją Amelia. – Saro, chcemy twojego szczęścia i nieważne z kim je osiągniesz my będziemy przy tobie. 

5 komentarzy:

  1. Faktycznie rodzice Sary trochę rodziców nie przypominają. Tak swoją droga to życzę Sarze szczęścia z Franceskiem.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
    PS. "Chłopcy" nie "chłopacy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i co będzie z tą Laurą? Nie ładnie tak wspominać bez podania szczegółów.

      Usuń
    2. Może i nieładnie, ale gdybym napisała wszystko nie byłoby ciekawie :)

      Usuń
  2. Hipokrytka Lucky, a jednak najlepsza przyjaciółka. Bez względu na wszystko będą się o siebie troszczyć. To takie prawdziwe.
    Witam! Nazywam się Eryk, ale będę Ci lepiej znany jako Ted, Teddy, Lupin. Tak uwielbiam tą postać :) I z miłą chęcią natknąłem się na twój blog. Czuje się dumny, bo spędziłem całe popołudnie przed kompem czytając twoją historię i bardzo mi się podoba. Nie jest taka jak inne, że Tonks od razu rzuca się na Remusa, widać tą fazę przyjaźni. Podoba mi się też to, że Dora ma innych przyjaciół niż Remus i Syriusz o czy czasami się zapomina. Czekam z niecierpliwością na nowości i zabieram się za inne twoje pozycje, a także inne blogi! :)
    Trzymaj się, Teddy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam PANA, panie Tedzie! :) Miło mieć mężczyznę w gronie czytelników. Mówisz, że mój blog nie jest taki jak inne i nawet nie wiesz jak mi miło, bo właśnie taki był zamiar. :)
      Zapraszam serdecznie na inne swoje blogi, a także na blogi znajomych. Miłego czytania! :)

      Usuń