Śmierć Rose i słowa
Syriusza zmotywowały Nimfadorę do dalszej pracy. Szukała wszędzie gdy tylko
możliwe jakiś poszlak, znaków, niestety niczego sienie doszukała. Była wściekła
na cały świat magiczny, za to, że jest tak nie praktyczny, tak okrutny i
bezwzględny. Za to, że jest czternaście zastosowań smoczej krwi, ale nie można
zidentyfikować mordercy. „Jesteś
przepracowana, odpocznij dzień lub dwa.”
– wszyscy powtarzali w kółko. Molly puściła w niepamięć ich kłótnie,
odpuściła jej nawet kłótnie z rodzicami. Pani Weasley nie mogła patrzeć na
przemęczenie dziewczyny. Moody za każdym razem gdy ją widział dawał jej porady
zawodowe. Cała czwórka, Tonks, Walter, Hestia i Rick przeżywali tą misję.
Tonks poszła za radą
przyjaciół i postanowiła nie siedzieć do późna w ministerstwie. Tego dnia do
Sary mieli przyjechać rodzice, więc Tonks udała się do Kwatery Głównej gdzie
miała przenocować. Dora spędziła całe popołudnie z Hermioną i Ginny. Remus
ukrywał się gdzieś podczas pełni, a Syriusz zamykał się u Hardodzioba, Tak więc
Ginny, Hermiona i Tonks siedziały w pokoju aurorki i jak to dziewczyny
plotkowały.
- Cieszę się, że
dałaś sobie spokój z Harrym. – stwierdziła brutalnie Hermiona.
- Tak, też mi z tym dobrze. – powiedziała cicho młoda
Weasley i posłała smutne spojrzenie Tonks, która dobrze widziała jaka jest
prawda. Ginny nadal kochała się w Harrym, tylko zrobiła sobie krótką przerwę.
- Z tego co mi mówiłaś Michael jest fajnym chłopakiem. –
zagadnęła Dora.
- Tak, jest naprawdę świetny. – podchwyciła temat Ginny i
zaczęła opowiadać im co Michael pisze jej w listach. Tonks podobał się czas
spędzony z jej młodymi przyjaciółkami, podobało jej się to, że mogła się cofnąć
w czasie i przeżyć jeszcze raz te wszystkie historie jak nauka, chłopacy,
nauczyciele i chłopacy. Dziewczyny siedziały do późna, nie spały, rozmawiały i
śmiały się na całe gardło. Około drugiej sen przyszedł i wziął w swoje objęcia
młode Gryfonki. Dora nie mogła spać, nie spała od śmierci tej biednej
dziewczyny. Usiadła na fotelu i spojrzała w gwiazdy, szukała w nich
rozwiązania, bo podobno wszystko jest w nich zapisane. Pomyślała o Remuse,
jutro księżyca znowu zacznie ubywać, biedak odsapnie na chwilę, na miesiąc by
znowu cierpieć. Dziwiła mu się, że jeszcze wytrzymuje. Jego życie było
niekończącym się bólem, problem za problemem, odizolowanie od społeczności,
znosił to wszystko, a ona? Ona nie mogła sobie poradzić z własnym życiem i
problemami, przy Remusie wyglądała śmiesznie. Myślała tak i myślała, aż do
rana, aż do momentu gdy Hermiona z Ginny się nie obudziły. W trójkę zeszły na
śniadanie, większość domowników już tam była.
- Dzień dobry, kochane! Co na śniadanie? – zawołała od progu
Molly.
- One nie zasłużyły na śniadanie… Nie dawały nam spać w
nocy. – jęknął Ron, który próbował przespać się jeszcze na twardym stole.
- Oh, biedny, nieletni Ronald, nie może wyciszyć swojego
pokoju. – zaśmiał się wyspany i rześki, tak jak jego bliźniak, George.
- Nie bądź okrutny George, ja ciągle pamiętam te mroczne
czasy, gdy poza Hogwartem różdżką można się było tylko podrapać. – westchnął
Fred i podrapał się swoją różdżką po głowie, a wszyscy zaczęli się śmiać.
Śniadanie jak zawsze minęło szybko i zabawnie. Kiedy Dora spojrzała na zegarek,
wskazówka wskazywała dziesiątą.
- No ja już będę uciekać, przejrzę jeszcze raz kartotekę. –
powiedziała, wstając od stołu.
- Miałaś sobie zrobić przerwę. – stwierdził z
niezrozumieniem Syriusz.
- Nie potrafię, Syriuszu. Powiedzcie mi później jak się
czuje Lunatyk. – powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia.
***
Czytała list od swojego
ojca, nie spodziewała się, że jej wujek do tego się posunie, nie spodziewała
się, że w ogóle o tym pomyśli. Wiedziała, że jak zejdzie na dół będzie musiała
coś powiedzieć, jakoś zacząć temat i szybko go skończyć. Znowu wszyscy byli
przeciwko niej, czym sobie na to zasłużyła? Zawsze walczyła o swoje, czasami
może przesadzała, ale czy na świecie jest ktoś kto nigdy nie przesadził? Nie,
nie ma kogoś takiego, ale czy teraz też powinna walczyć, starać się osiągnąć
swój cel? Może tym razem ustąpi? Może to spowoduje, że będzie miała czystą
kartę? Że znowu wróci do łask? Może.
***
Chwila minęła zanim
znalazła się przed blokiem, w którym mieszkała razem z Sarą. Było już dosyć
późno i rodzice jej lokatorki powinni już wyjechać. Wspinała się po schodach,
prawdę mówiąc taka wspinaczka była męcząca. Wyjęła pęk swoich kluczy i
odszukała wśród nich pasujący do zamka. Weszła cicho do mieszkania, poczuła
dobrze jej znany zapach wina. W głębi mieszkania ktoś zachichotał, to była
Sara. Tonks w swoim niezbyt grzecznym, ciekawskim zwyczaju, zakradła się na
palcach do drzwi sypialni Lucky. Zobaczyła coś, czego nie powinna była widzieć.
Na łóżku leżała Sara, a wraz z nią umięśniony brunet, w którym Dora rozpoznała
Franczesca, oboje byli nadzy.
- Morgano! – wrzasnęła Dora tym samym powodując, że para
spojrzała na nią.
- Tonks?! – wykrzyknęli zdziwieni i odskoczyli od siebie,
ukazując zbyt wiele. Tonks momentalnie zasłoniła oczy i obróciła się znikając.
Pojawiła się ponownie przed Kwaterą Główną i wbiegła do środka, zatrzymała się
dopiero w kuchni.
- Coś szybko wróciłaś. – zauważył Syriusz, spoglądając na
nią niepewnie.
- Hej, Tonks, myślałam, że się z tobą minęłam. – przywitała
się uśmiechnięta Amelia, która piła herbatę. – Sara mówiła, że dzisiaj tu
nocowałaś, ale jak przyszłam to już cie nie było.
- Nieważne, chodź ze mną. – ucięła ich rozmowę, chwyciła
przyjaciółkę za ramię i pociągnęła za sobą.
- Co się stało? – zapytała Amelia, ale Tonks odpowiedziała
dopiero gdy zamknęła drzwi od swojego pokoju.
- Co się stał?! Już ci mówię co się stało! Okłamała nas,
perfidnie i świadomie nas okłamała. Przecież mogła powiedzieć, czy coś byśmy
jej zrobiły? Nie! Ale ona wolała nas okłamać! – wrzeszczała, niespokojnie
chodząc po pokoju i gestykulując rękoma.
- Kto nas okłamał? –dopytywała się zszokowana Robinns, ale
zanim Nimfadora zdążyła odpowiedzieć do pokoju wpadła zdyszana Sara, ubrana
jedynie w szlafrok.
- Ani słowa! – zagroziła, wskazując palcem Tonks.
- Ależ proszę, ja nic nie powiem, za to ty masz szanse
oświecić nas.
- Nie powinnaś była tego widzieć. – powiedziała wojowniczo
Lucky, ale jej twarz poczerwieniała ze wstydu.
- Mam tego świadomość, a teraz tłumacz się. – zażądała Tonks
i skrzyżowała ręce na piersi. Amelia przyglądała się to jednej, to drugiej,
niczego nieświadoma.- Twoi rodzice bardzo się zmienili od ostatniego razu.
- Proszę bardzo, wytykaj mi to. Tak okłamałam was i co?
Przecież jakbym wam powiedziała to… - urwała Sara.
- To co? – wtrąciła się Amelia. Co prawda nie wiedziała w
jakiej sprawie Sara ją okłamała, ale nie mogła znaleźć żadnego powodu, żeby
miała to robić.
- Właśnie, to co? Znasz każdy szczegół naszego życia, wiesz
o wszystkim. Masz pretensje gdy nie powiemy ci o najmniejszym drobiazgu, a sama
ukrywasz przed nami to co robisz, okłamujesz nas. Jesteś straszną hipokrytką,
Lucky! – krzyczała Nimfadora i czuła jak uchodzi z niej złość.
- Dobra! Stop! – zarządziła Robinns. – O co właściwie
chodzi?
- Ty jej powiesz czy ja mam to zrobić? – zapytała unosząc
jedną brew Tonks.
- No bo ja…- zaczęła niezdarnie Sara. – Moi rodzice wcale
mnie nie odwiedzili, tak naprawdę cały wczorajszy dzień spędziłam z
Franczesciem.
- Cały dzień i noc. – dopowiedziała Tonks.
- Dzień i noc. – powtórzyła Lucky, rumieniąc się. – Nie
powiedziałam wam, bo wiedziałam, że będziecie mieć jakieś komentarze na ten
temat.
- Dlatego nas okłamałaś? – spytała smutno Amelia, a Sara
przytaknęła. – Tonks ma rację, to jest hipokryzja, przecież nie miałybyśmy nic
przeciwko temu.
- Tu chodzi o kłamstwo, a nie o Franczesca. – stwierdziła
Nimfadora, ale chwilę później powiedziała. – Ile wy się w sumie znacie?
- Tonks, nie o to tu chodzi. – skarciła ją Amelia. – Saro,
chcemy twojego szczęścia i nieważne z kim je osiągniesz my będziemy przy tobie.
Faktycznie rodzice Sary trochę rodziców nie przypominają. Tak swoją droga to życzę Sarze szczęścia z Franceskiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
PS. "Chłopcy" nie "chłopacy"
No i co będzie z tą Laurą? Nie ładnie tak wspominać bez podania szczegółów.
UsuńMoże i nieładnie, ale gdybym napisała wszystko nie byłoby ciekawie :)
UsuńHipokrytka Lucky, a jednak najlepsza przyjaciółka. Bez względu na wszystko będą się o siebie troszczyć. To takie prawdziwe.
OdpowiedzUsuńWitam! Nazywam się Eryk, ale będę Ci lepiej znany jako Ted, Teddy, Lupin. Tak uwielbiam tą postać :) I z miłą chęcią natknąłem się na twój blog. Czuje się dumny, bo spędziłem całe popołudnie przed kompem czytając twoją historię i bardzo mi się podoba. Nie jest taka jak inne, że Tonks od razu rzuca się na Remusa, widać tą fazę przyjaźni. Podoba mi się też to, że Dora ma innych przyjaciół niż Remus i Syriusz o czy czasami się zapomina. Czekam z niecierpliwością na nowości i zabieram się za inne twoje pozycje, a także inne blogi! :)
Trzymaj się, Teddy!
Witam PANA, panie Tedzie! :) Miło mieć mężczyznę w gronie czytelników. Mówisz, że mój blog nie jest taki jak inne i nawet nie wiesz jak mi miło, bo właśnie taki był zamiar. :)
UsuńZapraszam serdecznie na inne swoje blogi, a także na blogi znajomych. Miłego czytania! :)