Tonks już od samego rana była w
ministerstwie. Od dawna nie miała takiej motywacji do działania, w końcu chodziło
o Emily! Uważała za zbędne te dwie doby, które musieli odczekać, żeby zacząć
działać. Dora, niosąc dwie kawy w rękach, szła korytarzem do gabinetu, w którym
prowadzili przesłuchania. Dzisiaj wzywano wszystkich, którzy mieli jakiekolwiek
pojęcie na temat miejsca pobytu Emily.
- Kontaktowała się z nami dzień
wcześniej. – powiedział siwy mężczyzna, który trzymał rękę na ramieniu
siedzącej przed nim kobiety. Nimfadora podeszłą do małżeństwa i podała im kawy.
- Proszę, przyda się państwu.
- Dziękuję, Tonks. – załkała pani
Fields.
- Rozumiem, że to dla państwa trudne,
ale musimy wiedzieć wszystko. Nie mówiła państwu o jakiś planach, wyjeździe? –
zapytał Walter, który siedział naprzeciwko rodziców zaginionej, a samo
notujące, czarne pióro śmigało po pergaminie zapisując każde słowo.
- Nie, o niczym takim nie wspominała.-
powiedział poważnie ojciec Emily.
-Myślę, że tyle wystarczy Walt. Państwo
Fields powiedzieli nam tyle ile wiedzieli. – stwierdziła Dora. – Dziękuje, że
państwo przyszli. Jak tylko się czegoś dowiemy od razu państwa powiadomimy.
- Znajdźcie naszą córkę. – powiedziała
błagalnym tonem pani Fields, a jej mąż tylko kiwnął głową i wyprowadził ją z
pomieszczenia.
- Tak bardzo im współczuję. –
westchnęła Dora patrząc w zamknięte drzwi. – Musimy ją jak najszybciej znaleźć.
- Zgadzam się, ale musimy przejrzeć
wszystkie zeznania. Może coś w nich znajdziemy. – stwierdził i podał jej
teczkę. Przez następną godzinę przeglądali zeznania świadków wyraz po wyrazie,
próbując dojrzeć coś co mogłoby im pomóc. Tonks znała wszystko już na pamięć.
Dwa dni przed zniknięciem Emily odwiedziła swojego brata w Ruddlemoor, następny
cały dzień spędziła z rodzicami, a nazajutrz poszła do pracy. Wszystko było
normalne i niewyróżniające się tak jak przystało na Emily. Tonks po raz kolejny
przeglądała zeznania brata Em i już
zaczynała tracić nadzieję na to, że znajdą coś pomocnego kiedy Watson zawołał:
- Zobacz! Według naszych źródeł tuż
przed zaginięciem Emily była w pracy, a Madame Malkin zeznała, że Emily pod
koniec swojej zmiany stwierdziła, że wybierze się do Hogsmeade żeby odwiedzić
swoją znajomą w Pubie pod Trzema Miotłami.
- Jak mogłam tego nie zauważyć! –
uderzyła się w czoło Dora. – To znaczy, że ta znajoma może być ostatnią osobą,
którą Em widziała tego wieczora. Musimy jak najszybciej znaleźć się w
Hogsmeade.
- Chwytaj różdżkę i lecimy! – rozkazał
Walt i już po chwili żwawym krokiem szli przez atrium w stronę strefy
teleportacji. Okręcili się w koło własnej osi i wylądowali tuż przed pubem. W
środku było tłoczno, chociaż w roku szkolnym można było tu spotkać o wiele
więcej klientów. Tonks i Walter podeszli do lady, za którą stała wiecznie młoda
i pociągająca Madame Rosmerta.
- Co podać?- zapytała z uśmiechem.
- Ja dziękuję, a ty Tonks?
-Poproszę wodę goździkową. –
powiedziała, a Rosmerta od razu nalała do szklanki napój. – Mamy jeszcze kilka
pytań.
- Oho, widzę, że na służbie. –
stwierdziła barmanka. – Pytajcie o co chcecie.
- Czy widziała pani może tą dziewczynę
jakieś trzy dni temu? – spytał Walt pokazując zdjęcie Emily. – Szukamy osoby,
którą mogła tu odwiedzić.
- Emily? Była u mnie. Czy coś jej się
stało? – zapytała szybko, marszcząc czoło.
- Spokojnie! Czyli Emily spotkała się z
panią w czwartek wieczorem tutaj? – zapytał dla upewnienia Walt.
- Tak, zresztą niepierwszy raz.
Przychodziła do mnie jak jeszcze była w Hogwarcie. Mówiła, że jej przyjaciółki
są przebojowe, żywiołowe, nie to co ona. Tuż po tym jak skończyła naukę
przyjęłam ją do pracy. Długo tu nie zabawiła, z tego co mi opowiadała pracowała
jeszcze w Esach i Floresach, jakimś mugolskim butiku, no i u Madame Malkin. –
powiedziała Rosmerta, a Tonks zakuło w serce po tym jak usłyszała, że Emily
czuła się przez nie onieśmielana. – Powiecie mi w końcu co się z nią stało?
- Zaginęła. Jak na razie wiemy, że tutaj
widziano ją po raz ostatni. – stwierdziła sucho Nimfadora. – O której stąd
wychodziła?
- Nie wiem dokładnie, coś około
dziewiątej wieczorem. – zastanowiła się barmanka.
- Ktoś ją zaczepił zanim wyszła? –
dopytywał się Walter.
- Nie mam pojęcia, kiedy tylko odeszła
od baru wyszłam na zaplecze po kilka butelek Ognistej. – powiedziała
zdenerwowana.
- Dziękujemy, bardzo nam pani pomogła.
– podziękował Watson, a Rosmerta kiwnęła głową i podeszła do stolika za nimi.
-
Wiemy przynajmniej, że do dziewiątej była jeszcze bezpieczna. Tylko co
działo się potem? – zaczęła się zastanawiać Dora. Emily chociaż z pozoru
bezbronna, potrafiła się obronić, więc zdaniem Tonks ktoś musiał ją zajść od
tyłu. To musiała być napaść. I gdziekolwiek jest sprawca ona go złapię i wsadzi
do Azkabanu.
- Tonks! Walter! Co wy tu robicie?! –
zawołał znajomy głos.
- Estera, cześć! – przywitała się od
razu Dora.
- Sprawy służbowe. – odpowiedział
krótko Walt na jej pytanie.
- A rozumiem… Nie chciałam wam
przeszkadzać. – speszyła się Estera.
- Nie przeszkadzasz. Mieszkacie tu, co
nie? Nie widziałaś może tej dziewczyny tutaj trzy dni temu? – zapytała Dora
biorąc zdjęcie od Waltera.
- Chyba tak, wieczorem była tutaj i
gadała z Rosmertą.
- Czy jak wychodziła zaczepił ją ktoś
może? – zaciekawił się Walt.
- Tutaj co chwile
cię ktoś zaczepia, ale chyba nic poważnego się nie wydarzyło. Tylko…
-Tylko co?
- Zaraz po tym jak
wyszła, jakiś facet albo kobieta, nie jestem pewna, też wyszedł. – stwierdziła
Es.
- Jak to nie wiesz
czy to była kobieta, czy mężczyzna? – zdziwił się Walt.
- Był zakapturzony,
z nikim nie rozmawiał. Nie wiem kto to był. – wyjaśniła Estera.
- Pójdę o to
zapytać Rosmertę. – powiedział Watson i już go nie było.
- Jak się wczoraj
bawiłaś? –spytała Tonks.
- Cudownie,
jesteście wspaniałe. Nie sądziłam, że tak szybko znajdę przyjaciół. – zawołała
szczęśliwa.
- Musimy to kiedyś
powtórzyć.
- Masz czas, czy
wracasz do pracy? Wiesz, Sara zaraz tutaj będzie. – wytłumaczyła Estera.
- Sara? Tutaj? –
zdziwiła się Tonks.
- Tak, umówiła się
z Franczesciem. – wyjaśniła Estera.
- Nie gadaj!? I
nawet mi nie powiedziała, że się spotykają? – krzyknęła Dora.
- Daj spokój,
przecież to tylko obiad. – zaśmiała się Estera.
- Tonks, musimy
lecieć! –zawołał Walt, który już stał koło drzwi.
- Do zobaczenia,
Es. – pożegnała się i pobiegła do Watsona.- I co? Mamy coś?
- Powiedzmy… To był
jakiś mężczyzna, ale nie wiemy jak wyglądał, nic nie zamówił… Tutaj ślad się
urywa.
- I co teraz
zrobimy? – zapytała zrozpaczonym tonem.
- Wracamy do ministerstwa, nie ma co tu stać.
***
Tonks gorączkowo myślała, siedząc w
boksie za swoim biurkiem. Starała się po raz tysięczny przeanalizować ten
dzień, w który zaginęła Emily. Całe przedpołudnie była sama w domu, na godzinę
czternastą poszła do pracy, skończyła zmianę o dziewiętnastej i udała się do
Rosmerty, a stamtąd wyszła około dziewiątej. Do tego wszystkiego dochodzi
tajemniczy nieznajomy, o którym nic nie wiadomo. Do rozmyślań pokrzepił ją list
od pani Fields z pytaniem czy coś wiadomo na temat jej zaginionej córki. Dora
nie miała serca by cokolwiek jej odpisać. Wpatrując się w kawałek zapisanego
pergaminu, po raz pierwszy od dnia, w który opuściła dom rodziców, zaczęła się
zastanawiać czy jej rodzice w ogóle się tym przejęli. Bo przecież gdyby tak
było pisali by do niej, spróbowali się skontaktować, a nic takiego miejsca nie
miało. Jej smutne rozmyślania przerwało
pukanie to drzwi, w których stała Hestia Jones, czarnowłosa, uśmiechnięta
kobieta.
- Cześć Tonks!
Pożyczysz może samopiszące pióro? – zapytała.
- Jasne! – odpowiedziała
od razu Dora i wygrzebała z szuflady czarne, ostre pióro. – Jakieś
przesłuchanie?
- Zeznania. –
poprawiła ją Hestia, biorąc od niej pióro. – Zaginęła dziewczyna…
- Co?- zdziwiła się
Nimfadora. – Dwa zaginięcia w ciągu tygodnia?
- Najwidoczniej mamy
sezon na porywaczy. – westchnęła Hestia. – Dobra, ja lecę bo już na mnie
czekają! – powiedziała i zniknęła, zostawiając Dorę samą. Według niej Hestia
miała rację. Nie trudno w tych czasach znaleźć szaleńca, który jest gotów na
wszystko by osiągnąć swój zwariowany cel.
Po za tym, że Hestia ma blond włosy i że nie zmienilaś Walta na Carla, rozdział super!
OdpowiedzUsuńTak jak już pisałam. Poprawiałam dopiero dwanaście rozdziałów, a kolejnych Walt nadal występuje pod swoim starym imieniem. Ale co się tyczy koloru włosów Hestii, masz rację.
Usuń