11.01.2014

18) W trakcie przesłuchania

… Stuk… Stuk, stuk, stuk…
Ciche stukanie dochodziło z pokoju tuż nad nią. Z tego co wiedziała znajdował się tam pokój Hardodzioba. Tonks przeklęła w myślach hipogryfa i spojrzała na zegarek.
- Za dziesięć piąąąta… - powiedziała sama do siebie. Wiedziała, że musi wstać i powiedzieć komukolwiek o wczorajszych wydarzeniach. Tak więc wstała ubrała się w szare dresowe spodnie oraz białą bluzkę, zmieniła fryzurę na długie, falowane blond włosy i udała się na dół. Z kuchni dochodziły stłumione głosy. Dora pchnęła drzwi i weszła do pomieszczenia.
- Dzień doooobry. – przywitała się ziewając, a spojrzenia osób siedzących w kuchni momentalnie spoczęły na niej. Remus, Artur i Syriusz siedzieli przy stole popijając parujący napój z kubków, a Molly krzątała się przy kuchence.
- Tonks, pomyliłaś drogę? – zapytał zdziwiony Syriusz.
- Nieeee…. Ale stwierdziłam, że nie ma sensu wracać do domu. – przyznała Dora ziewając znowu.
- Ale niespodzianka. – ucieszyła się Molly. – Ale czemu nie miałby mieć sensu powrót do domu?
- Ach zaraz wam opowiem, ale… mogłabym prosić o coś do jedzenia? – zapytała, a Molly od razu rzuciła się do garnków, mówiąc, że zrobi jej owsiankę.
- Miałaś nocną zmianę? – zapytał Artur, a Dora tylko kiwnęła głową, bo znowu zaczęła ziewać.
- Proszę, kochanieńka. – powiedziała Molly kładąc przed nią miskę z owsianką i kubek gorącej kawy.
- Dziękuję, muszę wam coś opowiedzieć. – powiedziała i wszyscy zaczęli jej się przyglądać.- Arturze musisz uważać w ministerstwie, szczególnie dziś, jak pójdziesz tam z Harrym. Wczoraj kiedy siedziałam do późna w biurze spotkałam Kingsleya, byliśmy tam jedyni. Zaczęliśmy rozmawiać o sprawach no normalnych… Potem temat zszedł na Zakon i  byłoby wszystko dobrze gdyby nie pojawił się nagle Scrimgeour i nie zaczął nas wypytywać… - powiedziała Tonks i w tym momencie w drzwiach kuchni pojawił się Harry. Był blady i nieprzytomny. Widać, że bardzo się martwi dzisiejszym przesłuchaniem. Gdy Molly tylko go zobaczyła zaczęła od razu szykować dla niego tosty. – Dzieeeeeeń dobry, Harry! – przywitała się Dora ziewając, pomachała mu ręką żeby podszedł do niej. Odchyliła krzesło obok siebie tak żeby chłopak mógł usiąść, a jednocześnie przewróciła drugie. – Aj… Siadaj. Wyspałeś się?
- Tak… - przyznał lakonicznie.
- To dobrze. Ja nieeee spaaałam całą noc. – poinformowała go Dora ziewając przeciągle.
- Tonks, kultury trochę. – zganiła ją Molly i podała Harry’emu talerz z grzankami. Chłopak ugryzł kawałek i wbił spojrzenie w stół. Wyraźnie było widać, że nie ma ochoty rozmawiać. Lupin spoglądał nerwowo to na Harry’ego, to na Tonks, jakby nie wiedział komu poświęcić więcej uwagi. Wyprostował się na krześle i zwrócił się do Tonks.
- Co mówiłaś o tym Scrimgeourze?
- Ach no tak…. No więc musimy uważać, zadawał Kingsleyowi i mnie bardzo dziwne pytania.
- Dziwne? – zdziwił się Syriusz.
- Wpierw wypytywał Kingsleya o ciebie. Pytał o jakieś nadzwyczajne zdolności, tak jakby wiedział, że jesteś animagiem. Następnie przepytał mnie ze względu na to, że jesteśmy rodziną, a potem poruszył temat Lastrengów i Longbottomów. A teraz słuchajcie… Przypadkiem mu się wymsknęło, że Frank z Alicją byli w Zakonie… Oni nas podejrzewają.
- To straszne… - przeraziła się Molly.
- Racja… Mam nadzieję, że się nie zdradziliście. – powiedział Artur.
- Nie. Kłamaliśmy mu w żywe oczy! Koło północy wypuścił nas mówiąc, że następnym razem może nas ktoś osądzić o spiskowanie. Potem od razu skontaktowałam się z profesorem Dumbledorem i powiedziałam mu, że dziś w nocy nie dam rady nic zrooobić. –wyjaśniła ziewając na koniec.
- Spokojnie Tonks, ja cię zastąpię. – zaoferował się pan Weasley, a Nimfadora uśmiechnęła się do niego promiennie.
- Jak się czujesz, Harry? – zagadnęła chłopaka Dora, a on wzruszył nieznacznie ramionami.
- Nie martw się kochaneczku, za parę godzin będziesz uniewinniony. – pocieszyła go Molly, ale Harry wciąż milczał.
- Amelia Bones jest szefem Departamentu Przestrzegania prawa i to ona będzie ci zadawać pytania. – oznajmił Artur.
- Amelia? No to możesz być spokojny, Harry. To równa babka, z pewnością wysłucha twoich wyjaśnień. –wtrąciła Dora.
- Trzymaj się faktów i nie daj się ponieść emocją. Pamiętaj bądź uprzejmy – upomniał go Syriusz, a Tonks napadł nagły napad śmiechu, który starała się w sobie zdusić. Bo przecież Syriusz Black, Huncwot i ścigany morderca upomina kogoś żeby był uprzejmy i spokojny. To wariactwo.
- Prawo jest po twojej stronie. – oznajmił Remus i uśmiechnął się do Harry’ego. Siedzieli tak jeszcze trochę, rozprawiając o przesłuchaniu chłopaka, podczas gdy Molly starała się go uczesać.
- Czas się zbierać chłopcze.- powiedział Artur i podniósł się z miejsca. Harry od razu wstał, widać było, że chce mieć to za sobą.
- Wszystko będzie dobrze, Harry. – pocieszyła go Tonks i przytuliła go. Chłopak czół się chyba skrępowany, ale po chwili odwzajemnił gest i uśmiechnął się do niej.
- Powodzenia! Jestem pewien, że wszystko dobrze się skończy.- rzekł Lupin.
- A jak nie… to ja już sobie pogadam z Amelia. – powiedział Black i puścił oko do chłopca, który się szczerze uśmiechnął. Wychodzili już z kuchni, kiedy Dora krzyknęła za nimi jeszcze.
- Trzymamy kciuki!
- Fajnie. Do zobaczenia! – odkrzyknął jej chłopiec i zniknął wraz z Arturem.
- Merlinie, błagam żeby wszystko skończyło się dobrze! – zawołała Molly, usiadła na krześle i zakryła twarz w dłoniach. Najwidoczniej nie chciała żeby Harry zobaczył jak bardzo się denerwuje. Tonks podeszła do niej i otoczyła ją ramieniem.
- Molly będzie dobrze. Harry użył czarów do celów obronnych, oni muszą go uniewinnić!
- Wiem… Ale ministerstwo… są teraz nieprzewidywalni! A jeśli go wyrzucą z Hogwartu? Co będzie robił… szczególnie teraz gdy powrócił Sama-wiesz-Kto. – powiedziała łkając pani Weasley.
- Masz rację, są nieobliczalni, ale nie zapominajmy o tym, że muszą trzymać się prawa. A prawo jest po naszej stronie! – rzekł Lupin.
- Jednak gdyby coś się nie powiodło, Harry zamieszka z nami, będzie miał kontakt z Ronem i Hermioną, a my będziemy go uczyć. – oznajmił Syriusz, a Tonks miała wrażenie, że jej kuzynowi bardziej odpowiada to zakończenie.
- Wszystko się uda! Dumbledore powiedział mi, że będzie na przesłuchaniu. On nie pozwoli wyrzucić Harry’ego! – powiedziała Dora.
- Naprawdę? – zapytała Molly podnosząc głowę. – Będzie tam? Czyli mogę być spokojna.
- Oczywiście, że możesz. A teraz przestań płakać twoje dzieci zaraz zejdą na śniadanie. – powiedział Lupin i uśmiechnął się do niej.
Po niespełna pół godzinie do kuchni zaczęli się schodzić młodzi Weasleyowie wraz z Hermioną.
- Mamo, Harry już wyszedł? – zapytał Ron od progu.
- Tak. On i tata już dawno wyszli. – odpowiedziała mu matka.
- Mam nadzieję, że go uniewinnią. – powiedziała Hermiona i wbiła spojrzenie w stół.
- Na pewno, a teraz nie rozmawiajmy już o tym. – zaproponował Syriusz. Wszyscy chętnie przystali na jego propozycję i zaczęli rozmawiać o błahych sprawach, choć nadal można było wyczuć napięcie.
- Tonks, zostajesz dziś na noc? – zagadnął Remus.
- Remusie, jestem oburzony! Jak śmiesz składać takie propozycje mojej kuzynce!? – zawołał Syriusz. Tonks zaczęła się śmiać, ale Remus trochę poczerwieniał.
- Dobrze wiesz, że nie miałem tego na myśli. – usprawiedliwił się.
- Nie przejmuj się nim. – powiedziała Dora i poklepała przyjaciela po ramieniu.- Dzisiaj idę do siebie. Mam zamiar się wyspać, a tutaj jest to mało możliwe, tym bardziej dzisiaj, jak wróci Harry. Ale zostanę na kolacji.
- No i coś z nami wypijesz! W końcu będzie trzeba uczcić wygraną mojego chrześniaka! – oznajmił Syriusz z iście Huncwockim uśmiechem.
- Tobie nie odmówię, ale muszę was ostrzec… mam bardzo słabą głowę. – przyznała Nimfadora, a Remus i Syriusz zaczęli się śmiać.
- Nie martw się, ja też. – pocieszył ją Remus.
Minuty mijały, a Harry’ego ciągle nie było. Molly nie mogąc już wytrzymać tego napięcia zaciągnęła wszystkich do pracy. Mimo, że prawie codziennie mieszkańcy domu z numerem dwunastym pracowali w pocie czoła, końca tej męczarni nie było widać, a pokoje najwidoczniej wciąż się mnożyły i troiły. Jak do tej pory przez miesiąc pracy udało im się wysprzątać kuchnię, osiem sypialni, dwie łazienki, dwa salony oraz korytarze na wszystkich piętrach.
- Przed końcem wakacji ma tu błyszczeć! – oświadczyła Molly.
- Mamoo… To nie możliwe! Tu jest ponad dwadzieścia sypialni. – jęknął zrezygnowany Ron.
- Nie marudź! Dziś zajmiemy się do końca pierwszym piętrem. Syriuszu ile tu jest pokoi.
- Siedem. I na całe szczęście mamy wysprzątany salon, łazienkę i dwie sypialnie. – odpowiedział Black.
- Ach tak. Czyli dziś mamy do wysprzątania jedynie trzy pokoje. – powiedziała i założyła na ręce wielkie gumowe rękawice.
- W tym jeden to pomieszczenie gospodarcze. Nie za duże, ale bardzo zabrudzone. – rzekł Remus.
– Do czasu jak Artur wróci z Harrym chciałabym mieć to zrobione.
- To może lepiej się podzielmy? – zaproponowała Ginny.
- Tak, tak… to dobry pomysł. Ty, Ginny, wraz z Hermioną  i Ronem zajmiecie się tym pokojem obok salonu. Bliźniaki i ja posprzątamy ten schowek, a wy zajmijcie się trzecim pokojem. – powiedziała pani Weasley i wszyscy rozeszli się do wyznaczonych pomieszczeń wraz z całym asortymentem wiader z wodą, szmat i detergentów.
Tonks, Remus i Syriusz skierowali się do pokoju na końcu korytarza. Na drzwiach wisiała tabliczka z łuszczącym się srebrnym napisem: Cygnus i Druella Black
- To pokój twoich dziadków, Tonks. – oświadczył Syriusz kiedy naciskał klamkę. Moich dziadków? – pomyślała zdziwiona, jakby nienaturalne było to, że może mieć dziadków. Rodzice Teda zmarli dość młodo w wypadku, a o rodzinie Andromedy nie często się rozmawiało w domu. Kiedy drzwi uchyliły się przed ich trójką od razu spadły na nich tumany kurzu.
- O blee… - jęknęła Dora i zaczęła się krztusić.
- Chłoszczyść- powiedział Remus i pierwsza warstwa kurzu zniknęła. – Z resztą musimy sobie poradzić ręcznie.
- To mnie pocieszyłeś, Luniu… - mruknął markotnie Syriusz. Weszli do środka i rozejrzeli się dookoła. Pokój był duży i brudny, co rzecz jasna było oczywiste, stare dębowe meble, przegniłe już chyba do ostatniej drzazgi, stały pod prawie każdą ścianą, a na podłodze leżał zjedzony przez mole staroświecki dywan. Dwa okna były szczelnie zasłonięte zasłoną, a wielkie łoże małżeńskie starannie zasłane. W powietrzu unosił się smród zgnilizny. – Cudowne miejsce…
- Jeżeli masz zamiar balować po powrocie Harry’ego to musisz tu posprzątać. – przypomniał mu Remus, który zaczął już rozpylać odświeżacz powietrza. Tonks chwyciła do ręki książkę, która leżała na podłodze. Miała brązową okładkę, najprawdopodobniej ze skóry, która była już tak podarta i złuszczona, że nie dało się przeczytać tytułu. Dora otworzyła ją, ale zamiast ujrzeć zapisane kartki w jej stronę wyleciało mnóstwo małych robaczków. Tonks pisnęła tak głośno, że Remus i Syriusz podskoczyli.
- Co się stało?! – zapytali Dorę.
-Nic.. To tylko mole…- powiedziała podnosząc z podłogi książkę i zaglądając do środka. Kartki były pożółkłe i powygryzane, książka nie nadawała się do niczego. – Będzie trzeba to wszystko wyrzucić.
- W takim razie idę bo worki! – zawołał Syriusz i już go nie było w pokoju. Tonks podeszła do ławy która stała pośrodku pokoju, starła ręką grubą warstwę kurzu i usiadła.
- Szybko chyba nie wróci. – stwierdziła.
- Chyba nie. – zgodził się z nią Remus i przycupnął obok niej.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że Syriuszowi nie zależy na uniewinnieniu Harry’ego?
- To nie tak, Tonks. On… Musisz go zrozumieć.-zaczął tłumaczyć przyjaciela Remus. - James był jego najlepszym przyjacielem, ale niestety stało się to co się stało i Rogacza nie ma. Syriusz czasami zachowuje się tak jakby to Harry był Jamesem. I na pewno ma nadzieję, że jeżeli Harry zostanie wyrzucony to zamieszka z nim. To bardzo egoistyczne podejście, tym bardziej, że jest jego ojcem chrzestnym.
- To zrozumiałe, że chce mieć Harry’ego przy sobie, ale…
- Musi dbać o jego edukację i dobro. W tych czasach Harry jest najbezpieczniejszy tam gdzie jest Dumbledore. – powiedział stanowczo Remus.
- Masz rację. – zgodziła się z nim Nimfadora, ale coś nie dało jej spokoju. Jeśli Harry jest bezpieczny tylko w Hogwarcie to czy my…- Remusie, a czy my jesteśmy bezpieczni?
- Tonks, dobrze wiesz, że sama przynależność do Zakonu jest ryzykowna… Póki Voldemort się nie ujawnia można powiedzieć, że nic nam nie grozi, ale dobrze wiesz, że on nie będzie się ukrywał wiecznie. – powiedział, a Dora po raz pierwszy w życiu zdała sobie sprawę z tego, że się boi.
- Boje się… - powiedziała, a jej głos brzmiał jak nie jej. Remus spojrzał na nią zdziwiony. – Boje się, o rodziców, o przyjaciół… Wszyscy są w niebezpieczeństwie, a prawie nikt nie zdaje sobie z tego sprawy. Przecież każdego dnia może ginąć ktoś inny,  a nas jest zbyt mało by powstrzymać śmierciożerców.
- Tonks… - próbował pocieszyć ją Remus. Zbliżył się do niej i objął ja ramieniem. – Pamiętaj, ze to my mamy rację. Mamy po swojej stronie Dumbledor’a i świetnie wyszkolonych ludzi. Musisz wierzyć, że damy radę.
- Najgorsze, że to rodzice pójdą na pierwszy ogień… Tata pochodzi z mugolskiej rodziny, a mama jest zdrajczynią. – powiedziała wtulając się w przyjaciela. Nie wiedziała dlaczego, ale świetnie się z nim dogadywała, czuła, że może mu wszystko powiedzieć. Remus objął ją mocniej chcąc dodać jej otuchy. Nigdy nie sądził, że usłyszy z ust tej małej, wojowniczej dziewczyny takie słowa. A najbardziej go dziwiło, że nie bała się o siebie tylko o innych.
- Gołąbeczki! Mnie nie było tylko chwile. – usłyszeli głos Syriusza, który w swoim zwyczaju stał nonszalancko oparty o framugę drzwi.
- Syriuszu, dobrze wiesz, że Tonks i ja…
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. – powiedział Black przedrzeźniając Remusa. – Wiem, wiem…
- To może zacznijmy sprzątać. – zaproponowała Dora, zabrała z reki kuzyna czarny worek i podeszła do półki. Brała książki i wrzucała je do worka. Remus i Syriusz wzruszyli ramionami i też zaczęli wyrzucać papiloty i zniszczone pamiątki dziadków Nimfadory. Uwinęli się z tym dość szybko. Pół godziny później na korytarzu stały już cztery worki wypełnione starymi książkami, ubraniami i serwetami. Trójka przyjaciół zwinęła stary, dziurawy i pachnący stęchlizną dywan i wynieśli przed pokój, to samo zrobili z materacem i pościelą, które miały być wydezynfekowane. Następnie chwycili szmaty i zaczęli czyścić meble.
- Nienawidzę sprzątać. – jęknęła Tonks, kiedy zeskrobywała z półki pleśń.
- Nie ty jedna. – zgodził się z nią Syriusz. Po godzinie meble były już zdatne użytku, podłoga się błyszczała, a firany były wolne od bahanek. – Nie wierzę… Nie wierzę, że tak szybko nam poszło.
- A ja nie wierzę, że prawie wcale nie narzekałeś. – powiedział Remus i cała trójka zaczęła się śmiać. Zeszli na dół do kuchni, w której nikogo nie było. – Chyba jesteśmy pierwsi.
- To nawet dobrze. Chcecie piwo kremowe?- spytał Syriusz, a Tonks z Remusem ochoczo pokiwali głowami. Po chwili w trójkę popijali rozgrzewający napój, czekając aż reszta domowników skończy pracować.
- Ciekawe jak tam z Harrym… Przesłuchanie powinno już się skończyć. – powiedziała Dora. W tym momencie do kuchni wrócili młodzi Weasleyowie razem z Molly i Hermioną.
- Jutro nie pracujemy! – oświadczył wojowniczo George.
- My też mamy swoje prawa! – zawtórował mu Fred. Molly miała już coś powiedzieć kiedy nagle przez drzwi wbiegła łasica, która nagle przemówiła głosem Artura
- Wracam z Harrym z ministerstwa, udało się.
- Czy ja dobrze usłyszałam?! – wykrzyknęła Molly. – Oh Harry wygrał!
Przez następne pół godziny wszyscy ze zniecierpliwieniem czekali, aż Artur i Harry wrócą. Wszędzie było głośno od rozmów na temat osoby młodego Pottera.  W pewnej chwili drzwi kuchni otworzyły się i wszedł przez nie Harry.
- Wiedziałam, wiedziałam! – rzuciła mu się na szyję Hermiona, a tuż za nią Ron. Natomiast bliźniaki i Ginny zaczęli wykonywać jakiś dziwny, wojenny taniec, do którego Tonks od razu się przyłączyła. W czwórkę tańczyli w kole wykrzykując:
- A on się wy… a on się wy… a on się wymigał znów!
- Idę  piwo kremowe! Trzeba wypić zdrowie Harry’ego, który znowu się wymigał! – wykrzyknął Syriusz, lecz w jego głosie dało się wyczuć nutkę zawodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz