Nigdy chyba nie spało jej się
tak dobrze. Była wypoczęta i chyba po raz pierwszy w życiu się wyspała. Jej
ciało przeszył przyjemny dreszcz i poczuła jak pokrywa je gęsia skórka.
Poprawiła głowę na podwyższeniu i ułożyła się wygodniej. Nic nie przykułoby jej
szczególnej uwagi gdyby nie czyjaś dłoń na jej plecach. Otworzyła szeroko oczy
i przetarła je by przyzwyczaić wzrok do jasnych promieni słońca, wpadających
zza okna. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zamarła gdy zauważyła, że leży na
zupełnie nagim Remusie, a co gorsza sama nie miała nic na sobie. Przeraźliwy
krzyk wydarł się z jej gardła i sprawił, że Lupin nagle otworzył oczy. Lupin
zauważywszy co się dzieje spadł z łóżka, próbując się okryć, patrząc na nią z
przerażeniem.
- Co to ma znaczyć?
– zawołała zszokowana Dora, spoglądając na nagiego Remusa i natychmiast
odwróciła wzrok. Zerwała z łóżka pościel i okryła się nią najdokładniej jak
tylko było w stanie, wlepiając zszokowany wzrok w Lupina.
- To nie to co
myślisz, Tonks… Ja wiem jak to wygląda, rozumiem, ale… - próbował wytłumaczyć
Lupin, jednak nie wychodziło mu to najlepiej, bo sam nie wiedział co
powiedzieć.
- Czy… ja i ty… my?
– wydukała przerażona, wpatrując się cały czas w Remusa, a on tylko pokręcił
głową:
- Nie, to nie
możliwe.
- W takim razie, co
się stało? – Tonks zrobiła się zimno, tak jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej
wody. Scenariusze minionej nocy mnożyły się w jej głowie, a każdy z nich
wydawał się być jeszcze gorszy. Poczuła jak policzki ją pieką, a w gardle
tworzy się wielka gula.
- Ja… Nie wiem. –
stwierdził Remus i zmarszczył czoło, próbując sobie przypomnieć co się
wydarzyło. Nie miał pojęcia czy to sen, czy prawda, bo nie był w stanie
uwierzyć w obrazy, które kolejno pojawiały mu się w głowie. Westchnął i ukrył
twarz w dłoniach, Dora chciała go objąć, ale powstrzymała się, twierdząc, że
byłoby to nie na miejscu. Był skołowany, bardziej niż ona. – Tonks, to co się
stało tej nocy, ja tego nie rozumiem… To było takie dziwne i nawet nie wiem czy
to wydarzyło się naprawdę.
- Jeżeli cokolwiek
pamiętasz to musisz mi powiedzieć. – stwierdziła, kuląc się pod prześcieradłem.
Ona nic nie pamiętała, miała dziurę w pamięci i bała się tego co zrobiła. Za
każdym razem gdy urywał jej się film, działo się coś czego nie powinna była
przegapić. Remus westchnął po raz kolejny i opowiedział jej wszystko to co
zapamiętał. Tonks otwierała coraz szerzej oczy i co jakiś czas próbowała coś
powiedzieć, nie potrafiła uwierzyć w to wszystko. Nie mogła przecież zaciągnąć
Lupina do jego własnej sypialni i wręcz zmusić go do czegokolwiek. Nie było to
dla niej realne.
- Kiedy mnie
pocałowałaś, poczułem w ustach jakiś płyn i… ja nie wiem, straciłem nad sobą
kontrole. – zakończył Remus, a Tonks spojrzała na niego niepewnie. Nie chciała
mu wierzyć, ale jeżeli nie wierzyłaby w słowo Lupina, to nie mogłaby ufać już
nikomu. Rozejrzała się po pokoju, a jej wzrok zatrzymał się na prawie pustej
butelce.
- To był ten płyn?
– zapytała, biorąc do ręki sok, a Remus przytaknął. Nimfadora spojrzała ze
złością na podarunek i wycedziła przez zęby: - Fred i George…
- Co powiedziałaś?
- Bliźniaki, dali
mi to wczoraj… - pokazała Remusowi butelkę. – To miał być zwykły sok, ale…
Jestem głupia! Remusie daj mi mój szlafrok, muszę zamordować takich dwóch. – Remus
rozejrzał się dookoła, ale w miejscu gdzie Tonks zrzuciła z siebie okrycie, nie
było nic.
- Tego szukacie? – dobiegł
ich rozbawiony głos Syriusza, który w swoim zwyczaju stał oparty nonszalancko o
framugę drzwi i bawił się szlafrokiem Nimfadory. Tonks i Remus spojrzeli po
sobie przerażeni, a Black roześmiał się głośno. – Nie dawaliście mi wczoraj
spać. Naprawdę byliście tacy głośni, że słyszałem wszystko. Ciebie w
szczególności Tonks…
- Zamknij się. –
wycedziła przez zaciśnięte zęby Dora, a jej włosy naelektryzowały się
niebezpiecznie. Syriusz roześmiał się na to jeszcze głośniej i zaczął wołać,
udając Tonks:
- Remusie, och
Remusie… Jesteś taki pociągający… Remusie, mhm…
- Powiedziałam zamknij
się! – wrzasnęła Dora i zerwała się z miejsca okryta kocem, żeby zacząć gonić
kuzyna, a ten śmiejąc się uciekał przed nią po całym domu.
***
Syriusz wpuścił spóźnionych
Weasleyów i poprowadził przez ciemny korytarz, patrząc na nich z rozbawieniem. Podziwiał
ich, naprawdę ich podziwiał. Samemu zdarzyło mu się dodać kilka kropel słabego
eliksiru miłosnego, ale to… Zarobili u niego ogromnego plusa. Otworzył przed
nimi drzwi prowadzące do kuchni i skłonił się, przepuszczając ich w drzwiach.
Nie słuchał tego co mówili, zapewne był to jakiś żart albo uwaga, bo bliźniacy
roześmiali się wesoło, a w momencie, w którym przekroczyli próg pokoju Tonks i
Remus rzucili się na nich, przygniatając do ściany i celując w nich różdżkami.
Rozległ się krzyk Molly i wzburzone głosy reszty obecnych. Remus nie specjalnie
się tym przejął, Tonks również.
- Co podaliście
Tonks? – wysyczał przez zaciśnięte zęby.
- Nic! –
odpowiedzieli natychmiast równocześnie.
- Nic? NIC!
–krzyknęła Nimfadora, a jej włosy wzniosły się ku górze, jakby emanująca z niej
wściekłość je naelektryzowała. – To wasze nic sprawiło, że wskoczyłam Remusowi
do łóżka!
Lupin
zwiesił głowę. Uwielbiał Dorę za jej szczerość, ale teraz mogła zachować
odrobinę dyskrecji. Bliźniacy spojrzeli po sobie, robiąc wielkie oczy, by po
chwili wykrzywić usta w szerokich, głupkowatych uśmieszkach.
- Zadziałało? – zawołali uradowani,
wyplątując się zgrabnie z uścisków Remusa i Tonks. W kuchni zapanowało
milczenie, wszyscy spojrzeli zszokowani na chłopaków.
- Czy wy macie pojecie czym mógł się
skończyć ten wasz kawał? – spytał nauczycielskim tonem Remus, gestem ręki
nakazując usiąść Molly, która już miała zabrać głos i wyzywać swoich synów.
- Daj spokój, Remusie! – Machnął
lekceważąco rękę Fred.
- Nie powiesz, że ci się nie podobało.
– dodał George, puszczając oczko Tonks, a Black wybuchnął śmiechem. Dora nie
panując nad sobą, spoliczkowała najbliżej stojącego bliźniaka, który złapał się
na policzek, mimo że uśmiech nie spływał mu z twarzy.
- Tu nie o to chodzi. – warknął Lupin,
czując się bardziej skrępowany niż tej nocy. Wszyscy im się przyglądali i
słuchali każdego słowa, które wypłynęło z tych ust. – Jesteście już na tyle
dorośli, żeby zrozumieć, że te sprawy
to nie zabawa, a odpowiedzialność i zmuszanie kogoś, bo właśnie to zrobiliście,
jest rzeczą niedopuszczalną.
- Ale koniec, końców nic się nie stało.
– podsumował George.
- Zaraz coś wam się stanie… - warknęła
złowieszczo Nimfadora, a Remus miał ochotę uśmiechnąć się na widok jej
naburmuszonej miny.
- Tonks, ależ ty sama wypiłaś ten
eliksir. – stwierdził niewinne Fred.
- Bo wam ufałam, idioci! – krzyknęła,
zaciskając pięści. – Obiecuję, że już nigdy nie popełnię tego błędu.
- Uzgodnijmy jedną rzecz. –
zaproponował Lupin, chcąc w końcu uciszyć tą całą aferę. – Pomijam oczywisty
fakt przeproszenia Tonks, za nadużycie jej zaufania, bo to bezsprzecznie zaraz
zrobicie… Ale by uchronić innych od takich niezapowiedzianych
niespodzianek, musicie przysiąść, że nigdy nie wykorzystacie tego eliksiru.
- Ale nasz biznes… - jęknęli chłopcy,
jednak pod srogim spojrzeniem Remusa, które było rzadkim widokiem, zamilkli.
Padli na kolana przed Tonks i zaczęli lamentować nad swoją głupotą i
lekkomyślnością, błagając o przebaczenie i łaskę.
- Niedoczekanie wasze. – prychnęła
Dora, wyminęła ich i usiadła przy stole.
- Skąd wam w ogóle to do głowy strzeliło?!
– zawołała w końcu Molly, nie mogąc już dłużej usiedzieć w milczeniu.
- Potrzebowaliśmy testera, mamo. –
stwierdził najnormalniej w świecie George.
- Wiesz, bo chodzi o to, że jakby jeden
z nas to wypił i spojrzał na kogoś albo co gorsza na tego drugiego to… było by
nieciekawie. – wytłumaczył Fred.
- Czyli skoro to dotyczy Tonks, to jest
to ciekawe? – spytała z niedowierzeniem.
- Oj uwierz mi Molly, było ciekawe! I
głośne! I myślałem, że się nigdy nie skończy! – zawołał Black, śmiejąc się jak
skończony kretyn i na nowo zaczął naśladować Nimfadorę, wykrzykując wysokim
głosem imię Remusa. Dora walnęła pięścią w stół i po raz kolejny tego dnia
zaczęła ścigać Syriusza, ganiając za nim dookoła stołu. Remus zwiesił głowę, to
było dla niego za dużo.
***
Skuliła
się pod kocem i westchnęła ciężko. Miała tego dość, te spojrzenia, szepty za
jej plecami. Wszyscy, cały Zakon plotkował o tym co się wydarzyło. Nie mogła
uwierzyć, że bliźniacy zrobili jej coś takiego. Zawsze traktowała ich jak
przyjaciół i oni również ją chyba lubili, nie rozumiała więc dlaczego posunęli
się do tego… A ona i Remus - było jej tak wstyd! Domyślała się, że to co
opowiedział jej Lupin, to była tylko część tego co się naprawę wydarzyło.
Usłyszała pukanie do drziw. Sama się sobie dziwiła, że postanowiła zostać w
Kwaterze.
- Pomyślałem, że dobra herbata poprawi
ci humor. – odezwał się Remus, wchodząc do pomieszczenia z kubkiem parującego
naparu. Spłonęła rumieńcem, chowając głowę w ramionach. – Chcesz zostać sama?
- Nie, po prostu… - westchnęła i
posłała mu delikatny uśmiech. – Głupio się potoczyło.
- Faktycznie. – przyznał jej rację,
siadając obok niej na łóżku i podając gorący kubek. – Będziesz się wściekać na
nich?
- Nie potrafię długo chować urazy, ale
nigdy nie tknę już niczego co oni wcześniej mieli w swoich łapach. – mruknęła,
upijając łyka. – A Syriusz… on jest głupi.
- Nie da się ukryć. – zaśmiał się
krótko Lupin. Zapanowała miedzy nimi krępująca cisza, której żadne nie odważyło
się przerwać. Tonks westchnęła i wypowiedziała myśl, która nagle pojawiła się w
jej głowie.
- Zauważyłeś, że kiedy coś między nami
zachodzi, to ja nic nie pamiętam. Całowaliśmy się, a ja nic nie pamiętam…
Prawię się kochaliśmy, a ja nic nie pamiętam…
- Gdybyś była za każdym razem świadoma
wszystkiego, to do niczego nigdy by nie doszło, a i ja w pełni nad sobą nie
panowałem. – mruknął nieswoim głosem Lupin. – Dobrze wiesz, że ja nigdy…
- Wiem… - przerwała mu i uśmiechnęła
się. – W sumie to cieszę się, że wydarzyło się to między nami, a nie między
mną, a kimś innym…
Puk, puk! Dzień dobry, miło poznać!
OdpowiedzUsuńTo ja - Vivian, osóbka, która od dawna nabija ci statystykę na blogu i rozpływa się nad twym talentem, pomysłowością i ogólnym geniuszem. Jak już powiedziałam, od dawna czytam twojego bloga - od dawien dawna! Pamiętam jeszcze pierwsze rozdziały na onecie, później porzuciłam czytanie i zapomniałam... Przypomniałam sobie o tobie parę miesięcy i popadłam w nałóg. Tak, właśnie! NAŁÓG! Uzależniłaś mnie, kochana! Tak więc (nie zaczyna się zdania od więc) cicho-ciemna Vivian śledziła twoje poczynania jako anonimowy czytelnik, aż po dziś dzień - miarka się przebrała! Czas się ujawnić, pokazać, że jest tych twoich fanów więcej i więcej! OTO JESTEM!!! TAA-DAM! Dziękuję, dziękuję braw nie trzeba...
Uwielbiam twoje opowiadanie, chyba już o tym wspominałam. I powiem to, co już wielu tutaj zauważyło - jest ono inne niż wszystkie. Chociaż miejscami to tak przeciągasz, że się nie dzieje tą całą ich przyjaźń... Dobra, na to po ostatnich rozdziałach nie mam co narzekać. Ale niech w końcu opuszczą ten FRIENDZONE, no błagam!
Dobra przechodzimy do komentowania!
" Nigdy chyba nie spało jej się tak dobrze. Była wypoczęta i chyba po raz pierwszy w życiu się wyspała. Jej ciało przeszył przyjemny dreszcz i poczuła jak pokrywa je gęsia skórka." - ja się nie dziwię, że taka wypoczęte i zrelaksowana, a jej ciało przechodzą dreszcze. Po tych atrakcjach co jej Lupin zafundował, to wiadomo, że jej dobrze (ujawnia się moja zepsuta do szpiku kości, zboczona strona). Ale no... Przecież te ich figle-migle musiały być bardzo przyjemne, a obudzić się u boku takiego faceta jak Luniak... Och rozmarzyłam się!
"Rozejrzała się po pomieszczeniu i zamarła gdy zauważyła, że leży na zupełnie nagim Remusie, a co gorsza sama nie miała nic na sobie. " - ZUPEŁNIE NAGI REMUS *________* Nimfadorko, ty lepiej zmień dilera skoro nie pamiętasz co robiłaś w nocy... Swoją drogą to strasznie głupie... Sama rzuca się na Remusa, a później wymaga wyjaśnień i biedak musi się tłumaczyć z chwili przyjemności, znaczy yyy... chwili słabości.
Syri, Syri, Syri, Syri, Syri! <3 <3 <3 No po prostu moja wielka miłość! Zboczuszek jeden, podsłuchiwać takie akcje! I do tego musiał przecież wejść im do pokoju, żeby skraść te fatałaszki Dory.
Bliźniacy jak zawsze cudowni, bo jakby oni mogli nie być cudowni? To w końcu bliźniacy! Testy na biednej, niczego nieświadomej Tonks robić, nieładnie... Chociaż, nie... Dobrze zrobili! Swoją drogą ciekawe jakby to się skończyło, jakby sami to testowali... Ho, ho, ho! wyobraźnio STÓJ! Bez takich zapędów! Profesor Lupin przywołał ich do porządku i słusznie, niech lamentują i błagają na kolanach, a co!
Mogłabym jeszcze dużo napisać o ostatniej części, ale po co skoro ostatnie zdanie jest tak idealne, że nie trzeba nic pisać.
"W sumie to cieszę się, że wydarzyło się to między nami, a nie między mną, a kimś innym… " - Yhm... Jeszcze nie raz się coś miedzy wami wydarzy, Doruniu! :3
Tak więc podsumowując - pięknie, cudownie, wspaniale, najlepiej, bosko, arcydzieło, etc.
Teraz jeszcze ci po schlebiam przez chwilkę... A niech to twoje ego rośnie! Twój blog zainspirował mnie do rozpoczęcia mojej, własnej historii o Tonks. Widzisz? Jesteś takim moim, blogowym autorytetem! Oczywiście zaproszę cię na mojego bloga, gdy już powstanie, ale na razie miałabym prośbę. Mogłabyś podać mi swój email? Chciałabym zamówić u ciebie szablon, bo wszystkie, które robisz są cudowne i pragnę mieć coś twojego autorstwa. I do tego potrzebny mi twój mail, bo wiesz... nie chce ci tu robić zbędnego spamu...
Okej, to chyba na tyle...
No to pa, buziaczki, całuski, miśki i te inne!
oxox
Pozdrawiam, Vivian
O matulu! Ten komentarz jest dłuższy niż rozdział! :o
UsuńTak na początek... Dziękuję, dawno nie słyszałam tylu komplementów na raz. To takie miłe!
Cieszę się, że ci się podobało. Zauważyłam, że zwłaszcza fragmenty z Remusem przypadły ci do gustu.
alohomoratej@gmail.com - pisz śmiało, chętnie ci pomogę! I podaj adres swojego bloga, bo już jestem ciekawa!
Pozdrawiam Twój blogowy autorytet xd
Jesteś niczym piorun! Kto by się spodziewał, że zaledwie wczoraj wysłałam ci maila, a ty już wyczarowałaś takie cudo! Jestem ci dozgonnie wdzięczna, no padam na kolana i składam ci należny hołd!
UsuńJuż ustawiłam wszyściutko, tak jak mówiłaś i efekt jest... WOW! Naprawdę! Zazdroszczę ci zdolności i w ogóle, jeżeli chodzi o ciebie to jestem straszną zazdrośnicą!
Nie będę już dłużej przedłużać, bo i po co? Wszyscy i tak wiedzą, że jesteś wspaniała!
Tak jak obiecałam, zapraszam na vita-est-a-venatus.blogspot.com - tak, tak to mój blog z twoim szablonem! Od wczoraj kisi się tam prolog, a ja jestem złakniona oceny!
No nie. Nie! Nie! NIE! Oni mieli się zejść. Oni mają się zejść! Jak najszybciej. Błagam, nie każ mi tak długo czekać. Już i tak wyczekałam się na ten rozdział.
OdpowiedzUsuńNo i jeszcze Syriusz. uwielbiam go, ale tutaj zachował się jak ostatnia świnia.
Pozdrawiam.
PS. Zapraszam do siebie
Zejdą się, zejdą! Cierpliwości, moja droga! :D
UsuńNiestety cierpliwość nie jest moją mocną stroną
UsuńHej :) Jestem tutaj nowa. Na prawdę prowadzisz świetnego bloga! Tylko tak dalej :D Weszłam tutaj całkiem przypadkiem, szukałam jakiegoś bloga o Bellatrix, a natknęłam się właśnie na twój :) Dzieki Tobie poznałam Tonks od zupełnie innej strony, zaczęłam ją zauważać, bo w filmie była dla mnie tłem.Dziękuję ci za to, życzę jeszcze więcej weny. PS Wspomnisz coś znowu o Bellatrx, Narcyzie i Andromenie?
OdpowiedzUsuń