Syriusz: Zawsze starałem się żyć tak, by niczego nie żałować. Oczywiście pomińmy okres spędzony w moim rodzinnym domu, bo żałuje tego, że urodziłem się Blackiem. Ale bez tego, moje życie było takie, jak tego sobie życzyłem, prawie... Nie chciałem wojny, nie chciałem brać w niej udziału, ale zrobiłem to i nie żałowałem tego. Jednak wydarzyło się coś, czego żałować będę do końca życia. Podejrzewałem mojego przyjaciela o zdradę, a mojego brata z wyboru, jego żonę i syna powierzyłem w ręce parszywemu, obślizgłemu szczurowi. Ufali mi, a ja byłem zbyt pewny siebie, by dopuścić do siebie myśl, że się mylę. To była moja wina, to ja ich zawiodłem i straciłem wszystko.
Syriusz: A jak mogło wyglądać życie młodego człowieka pogrążonego w walce? Mało spałem, dużo walczyłem, czasami bywałem ranny, a i niekiedy grzałem łóżko jakiejś mugolskiej dziewczynie, która nie była świadoma, że ja, jej kochanek, następnego dnia mogę być martwy. Żyłem chwilą, chociaż uporczywie starałem się przeżyć. Prawdę powiedziawszy, prędzej spodziewałbym się śmierci niż więziennych krat.
Ostatnie chwile wojny były najgorsze. Nie mieliśmy już sił, nasze szeregi topniały w zastraszającym tempie, a wieść, że wśród nas jest zdrajca, odebrała nam większość nadziei na jakąkolwiek przewagę. Osoby, które dawały mi siłę, musiały się ukrywać, a ja ledwo dawałem sobie radę na polu walki. Często myślałem o tym, żeby to się skończyło. Jakkolwiek, ale żeby był już koniec. Kiedy po tym jak zaatakowałem Pettigrew, otoczyli mnie aurorzy, roześmiałem się, bo moje prośby w końcu się spełniły.
Pytanie: Czy tęsknisz czasem za bratem?
Syriusz: Bratem? Pytasz o Regulusa Blacka - tchórzliwego śmierciożerce? Miałbym tęsknić za człowiekiem, który przez całe życie stawiany był mi jako wzór, dołączył do szeregów Voldemorta i okazał się być zbyt tchórzliwy, by mu się sprzeciwić i przeżyć. Nie rozmawiałem z nim lata i chociaż z początku było mi ciężko, to czas sprawił, że przyzwyczaiłem się do braku człowieka, który był moim bratem. Przyzwyczaiłem się tak bardzo, że przestałem o nim myśleć, a kiedy o kimś nie myślisz, to za nim nie tęsknisz.
Syriusz: Ze szlachetnymi i starożytnymi rodami jest tak, że wszyscy czarodzieje czystej krwi są rodziną. Ale biorąc pod uwagę tą najbliższą rodzinę, to... Jako dzieci wszyscy się ze sobą dogadywaliśmy, bawiliśmy się wspólnie i spędzaliśmy razem czas. Najczęściej ja, Regulus, Andromeda i Narcyza siedzieliśmy w salonie i tworzyliśmy dobre, zgodne kuzynostwo. Dopiero później zaczęło się to wszystko psuć, kiedy trafiliśmy do Hogwartu i nasze ścieżki się rozeszły. Jeżeli chodzi jednak o starsze pokolenie, było zupełnie inaczej. Wszyscy, za wyjątkiem moich szanownych rodziców, nie byli tak nawiedzeni, chociaż psychiczna paranoja na punkcie czystości krwi udzielała się praktycznie każdemu w tej rodzinie. Całkiem dobrze dogadywałem się z wujem Cygnusem, ale prawdziwym wsparciem w naszym domu był dla mnie Alphard - brat mojej matki, mój chrzestny i prawdziwy darczyńca, dzięki któremu mogłem żyć po szkole.
Pytanie: Czy kiedykolwiek byłeś zakochany? Jeśli tak, to w kim? Jeśli nie to czy marzysz o wielkiej miłości?
Syriusz: Z chęcią bym cię teraz wyśmiał, bo chyba z kimś mnie pomylono. Syriusz Black i miłość? Wybacz moją bezpośredniość, ale będę szczery - MIŁOŚĆ NIE ISTNIEJE! Przynajmniej nie dla mnie. W ogóle nie wyobrażam sobie, by możliwym było pokochać drugą, zupełnie obcą osobę. Oczywiście, można kogoś darzyć silnym uczuciem, można być czyimś przyjacielem, oddać za kogoś życie, przywiązać się, ale miłość? Tyle razy zdarzyło mi się wyśmiać Rogacza, bo paplał o tym, jak to on kocha Evans. Zdarza mi się używać słowa miłość, ale tylko w odniesieniu do silnych uczuć, którymi kogoś darzymy albo w momencie, gdy pragniemy z kimś być. Właśnie - pragniemy! Człowiek, moim zdaniem, nie został stworzony do tego, by kochać cały świat, a do zaspokajania swoich pragnień. Ja przynajmniej robiłem tak większość mojego życia.
Ale wracając do twojego pytania... Nie, nigdy nie byłem zakochany. Miałem wiele partnerek, zdarzyło mi się nawet raz czy dwa się zauroczyć, ale wszystko mijało i to szybko. Moje liczne dziewczyny wielokrotnie wyznawały mi miłość, ale dla mnie był to znak, że nasz związek należy zakończyć.
Co do kolejnej części pytania... Skoro nie wierzę w miłość, a jedynie w silne uczucia, które łączą ludzi, to nie mogę o takowej marzyć.
Pytanie: Jak się czujesz, gdy twoi przyjaciele zwierzają Ci się ze swoich problemów, a ty nie możesz ich wesprzeć i wyciągnąć z dołka, bo nie mogą cię usłyszeć?
Syriusz: To potwornie irytujące. Czuję się wykorzystywany! Ja tutaj walczę o życie, a oni przychodzą, siadają i gadają, gadają ciągle, gadają w kółko i bez przerwy. Temu coś się stało, tamtej życie daje w kość, a ktoś inny jest po prostu głupi. Gdybym nie był w śpiączce, to już dawno te udawane problemy by się skończyły, a oni wszyscy ogarnęliby się w końcu. Ale jestem w śpiączce i nie pozostaje mi nic innego, jak słuchać ich, kląć w myślach i czekać na dzień, w którym się obudzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz